Uchwalenie przez Sejm tzw. ustawy deregulacyjnej, która przewiduje m.in. opodatkowanie zbiórek charytatywnych, wywołało burzę. Po fakcie wyszło na jaw, że nawet posłowie, którzy głosowali przeciw temu projektowi, nie wiedzieli, iż przepisy te przewidują właśnie takie rozwiązania. Udało im się, bo głosowali przeciw całej ustawie, która z założenia ma usuwać niepotrzebne bariery administracyjne dla obywateli i firm.

Była szansa, żeby sprawę wyprostować w Senacie, ale ten ustawę odrzucił w całości. Być może dlatego, że senatorowie uznali, iż nawet jeśli jeden element ustawy się poprawi, to stopień jej zagmatwania nie gwarantuje, że za chwilę nie wypłyną jakieś inne zawarte w niej przepisy, które zamiast ułatwiać życie obywatelom, utrudniają je.

Tymczasem okazuje się, że już teraz osoby zbierające np. na swoje leczenie mają problem. Muszą bowiem odprowadzić podatek od przekazanego im wsparcia, jeśli przekracza ono określoną kwotę i pochodzi od osób anonimowych. Gdyby jednak nowe przepisy o opodatkowaniu zbiórek weszły w życie w pierwotnie restrykcyjnym kształcie, to znacznie więcej obdarowanych w dobroczynnych zbiórkach ludzi będzie skazanych na haracz dla fiskusa. Chodzi o to, że wsparcie finansowe od wielu osób musiałoby zostać zsumowane i jeśli przekroczyłoby ono pięcioletni limit, to wówczas trzeba by zapłacić daninę.

Oby spełniły się zapowiedzi premiera Mateusza Morawieckiego, że te złe przepisy będą poprawione. Niezależnie od scenariusza, jaki zostanie zrealizowany przy okazji ostatecznego głosowania w Sejmie nad ustawą (ma to nastąpić na posiedzeniu rozpoczynającym się 7 marca), sprawę haraczu od zbiórek trzeba będzie załatwić. Konieczna może być szybka nowelizacja przepisów albo wydanie rozporządzenia o zaniechaniu poboru podatku od zbiórek charytatywnych. Nie tak jednak powinna wyglądać odpowiedzialna legislacja. Ale to nie pierwszy taki przykład i jak doświadczenie uczy, raczej niestety nie ostatni.

Czytaj więcej

Haracz od charytatywnych zbiórek. Skarbówka chce podatku od wysokich darowizn