Plany reformy sądownictwa zapowiadane przez PiS, którego zasadniczym celem było usprawnienie procesów, początkowo nie budziły protestów sporej części środowisk prawników. Do eskalacji konfliktu doszło, kiedy główny architekt planowanych zmian, Zbigniew Ziobro, dokonał wolty, zmieniając projekt reformy Krajowej Rady Sądownictwa (popierany dotychczas przez sędziów rejonowych) poprzez wprowadzenie politycznego trybu wyboru części jej członków. Środowisko prawnicze odebrało to jako próbę zamachu na sędziowską niezawisłość.
W efekcie ważna reforma, która mogła być tworzona przy twórczym udziale zainteresowanych środowisk, może być im narzucona i wdrażana w podobnej atmosferze jak zmiany dotyczące Trybunału Konstytucyjnego. To nie tylko obniży i tak niskie zaufanie społeczne do trzeciej władzy, ale też każe zapytać o trwałość tej reformy w przyszłości.
Dlatego inicjatywa Andrzeja Dudy jest potrzebna. Pałac Prezydencki ma szanse na mediacje w tym konflikcie i sprowadzenie sporu o reformę z torów emocjonalnych na merytoryczne. To nie pierwsza podjęta przez prezydenta próba zbliżenia się ze środowiskiem prawniczym. Pod koniec roku nieoczekiwanie pojawił się on na zjeździe adwokatury. Nawiązując do polityki Lecha Kaczyńskiego, zadeklarował swój patronat nad palestrą.
Czy uda mu się być patronem całego środowiska prawników? Politycznie byłoby to dla niego korzystne. Byłby to przyczółek dla jego własnej niezależności, odrębności od swojego środowiska politycznego, tradycyjnie niechętnego prawnikom.
Oczywiście taka postawa niesie ze sobą potężne ryzyko pustych deklaracji, gestów, które nie znajdą poparcia w politycznej, wojennej rzeczywistości. Prezydent może uzyskać tu jednak ważny atut. Pod warunkiem że uda mu się przekonać prawników do stonowania postawy w sporze o Trybunał, w którym był jednym z aktorów.