Jak bowiem wynika z raportu fundacji Migrantes, działającej przy włoskim Episkopacie, w różnych ośrodkach na terenie Włoch przebywa ponad 183 tys. uchodźców i migrantów ubiegających się o azyl, co statystycznie daje trzy osoby na tysiąc mieszkańców tego kraju. Co ciekawe, w ciągu ostatnich trzech lat ponad 400 rodzin we Włoszech przyjęło około 500 uchodźców i osób ubiegających się o azyl. Ich pobyt finansowany jest między innymi z funduszu „Uchodźca w moim domu", utworzonego przez Caritas, a także z datków od osób prywatnych.
Czytaj także:...zaczęliśmy się w niej urządzać
Przed kilkoma dniami, podczas mojej corocznej podróży do Włoch natknęłam się na audycję, w której prowadzący zachęcali słuchaczy do podzielenia się opinią o problemie uchodźców, tj. ich dystrybucji lub relokacji w krajach Unii Europejskiej. Słuchacze dzielili się różnymi uwagami, choć ich treść była spójna. Włosi byli zdania, że problem uchodźców, choć realnie dotyka głównie tych krajów, którymi są szczególnie zainteresowani (Włochy, Niemcy), rozwiązany być powinien solidarnie przez wszystkie kraje zrzeszone w Unii Europejskiej.
Czytaj także: Nasz luksus to cierpienie...
Z puszczanych na antenie wypowiedzi jedna poruszyła mnie na tyle, że choć kosztowało mnie to niemało wysiłku, a ściślej kilkadziesiąt prób dodzwonienia się, postanowiłam podzielić się swoimi uwagami, czując się niejako wywołana do tablicy przez słuchaczkę Sandrę. W emocjonalnej wypowiedzi stwierdziła m.in., że po ostatnich decyzjach przedstawicieli państw UE uważa, że m.in. Polacy, którzy od początku sprzeciwiali się obowiązkowi uczestniczenia w relokacji uchodźców, to faszyści.