Obecna władza podchwyciła jeden z większych bubli poprzedniej ekipy i na dobrze sprawdzonych hasłach rozdawnictwa społecznego stara się zapewnić także pomoc prawną plus. Skoro można dać 500+ czy 300+, to można i ją zapewnić wszystkim, bez względu na status materialny.
Czytaj także: PiS zmienia ustawę Dudy o bezpłatnej pomocy prawnej
Pisząc wprost – ustawa o świadczeniu nieodpłatnej pomocy prawnej zwana przez prawników ustawą pakamerową (od przeznaczonych na świadczenie pomocy prawnej miejsc, które zapewniają starostwa) jest bublem. Państwo dotuje grupę mających silny lobbing organizacji społecznych, którym przekazuje comiesięczny ryczałt. Nie wpływa na kwotę ryczałtu, kto i za ile taką pomoc będzie świadczył, ani też, czy ktokolwiek z niej skorzysta.
W punktach nieodpłatnej pomocy prawnej dyżurują nie tylko organizacje społeczne, ale też adwokaci i radcowie prawni za wynagrodzeniem ok. 25 zł brutto za godzinę, co zadaje kłam tezie o „zamożnych elitach". To często wchodzący do zawodu młodzi ludzie, po otwarciu zawodów prawniczych pozostawieni przez kolejnych ministrów sprawiedliwości sami sobie. Bez szans na pozyskanie portfela klientów, za to z gigantycznymi kosztami prowadzenia działalności gospodarczej i wieloma obostrzeniami (np. zakazem reklamy).
O klęsce ustawy pakamerowej świadczy fakt, że politycy zdecydowali się pozwolić na korzystanie z nieodpłatnej pomocy prawnej każdemu, kto tylko oświadczy, że nie jest w stanie ponieść kosztów płatnej porady (a te zaczynają się od 10 zł w biurach doradców prawnych). Politycy zdecydowali, że złożenie fałszywego oświadczenia nie będzie miało żadnych konsekwencji. Dlaczego? Dla poprawienia marnej frekwencji.