Dziennikarze przeceniają wagę kampanii świadomościowych. Kampania informacyjna nie zastąpi dostępu do bezpłatnej opieki medycznej. Zresztą sprawa becikowego jest dla mnie nauczką. Gdy zaczęłam pracę w ministerstwie, projekt uzależnienia wypłaty becikowego od odbycia trzech wizyt u ginekologa w czasie ciąży był w zasadzie gotowy. Byłam wobec niego sceptyczna. Oczywiście jestem zwolenniczką badań profilaktycznych. Becikowe nie może być jednak zapłatą za chodzenie do lekarza. Ma ułatwiać rodzinie funkcjonowanie tuż po urodzeniu się dziecka. Uległam jednak argumentom, że to dobry pomysł na zmotywowanie kobiet do dbania o zdrowie w czasie ciąży. I to był błąd. Nie wszystkie dzieci są planowane i oczekiwane. Czasem decyzja o urodzeniu jest dla kobiety dramatycznym wyborem. Czy ma być ukarana zabraniem becikowego, bo się długo wahała?
Rzeczywiście, pod wpływem opinii społecznej, szczególnie zarzutów o brak dostępu do ginekologa, szybko zaproponowaliśmy zmianę tej regulacji. Ustawodawca nie może tkwić w błędzie i być głuchy na głos opinii publicznej. Zresztą równie poważne w skutkach jest niepodejmowanie inicjatyw legislacyjnych i nierozwiązywanie pewnych problemów przez lata. Zaniechania poprzednich ekip nastręczyły mi sporo trudności. Tak się złożyło, że kolejne rządy szybko traciły większość w Sejmie i trudno było im przeprowadzać ustawy. W rezultacie na początku swojej kadencji musiałam pod presją czasu wprowadzać mnóstwo zmian. Terminy goniły, zwłaszcza data rozpoczęcia wypłat emerytur z nowego systemu w 2009 r.
[b]Reforma emerytalna nie jest przecież zakończona i toczy się nad nią burzliwa debata.[/b]
Moim sukcesem była ustawa wprowadzająca emerytury okresowe, która weszła w życie 9 stycznia 2009 r. Dzięki niej możemy kontynuować prace nad tym, jak ma wyglądać system od 2014 r. Nie uchwaliliśmy i nie zamierzamy wprowadzić ustawy o zakładach emerytalnych. W systemie nie ma miejsca na dodatkowe koszty. Trzeba znaleźć sposób wypłat, który będzie jasny i dostosowany do ubezpieczonych. Mam też pewność, że dobrowolność przystąpienia do OFE to dobre rozwiązanie. Będę się przy nim upierać. W tej chwili system ubezpieczeniowy zakłada obowiązkowe uczestnictwo każdego w rynku kapitałowym. Kto sam nie wybierze funduszu, jest do niego losowo przypisywany. Jestem przeciwna zmuszaniu do uczestnictwa w funduszach osób, które nie interesują się rynkiem kapitałowym i nigdy się nie zainteresują. A osoby, które zarządzają funduszami, nie robią tego w interesie właścicieli, którzy w większości nie wiedzą, że mają tam złożone pieniądze. Te relacje są więc sztuczne.
Ludzie potrafią się troszczyć o siebie, tyle że robią to w różny sposób. Jedni grają na giełdzie, inni kupują obligacje albo mieszkania na wynajem. Mają różne strategie. Zmuszanie wszystkich do strategii inwestycyjnej, którą interesuje się kilka procent obywateli, jest błędem. Nie lubię takiej paternalistycznej polityki społecznej. Nigdy nie będzie tak, że każdy będzie zaczynał swój dzień od sprawdzania stopy zwrotu funduszy inwestycyjnych czy emerytalnych. Czy sprawdza je pani codziennie?