W ciągu ostatnich kilku lat widoczna jest – zarówno na poziomie Unii Europejskiej, jak i w państwach członkowskich – wyraźna tendencja do wprowadzenia mechanizmów sporów grupowych. Proces ten jest mniej lub bardziej zaawansowany we Francji, Włoszech, w Niemczech, Polsce, Wielkiej Brytanii oraz w dwóch Dyrekcjach Generalnych Wspólnoty Europejskiej. Większość tych inicjatyw podejmowana jest pod hasłem “dostępu do sprawiedliwości” lub, jak kto woli, dostępu do sądów. Wielu europejskich polityków podchodzi lekceważąco do opinii, że tego rodzaju inicjatywy mogą narazić ich państwa na ryzyko kryzysu sądowniczego w stylu amerykańskim.
[srodtytul]Taka była idea[/srodtytul]
Kiedy ponad 40 lat temu moi koledzy i ja tworzyliśmy nowatorską instytucję pozwu grupowego, robiliśmy to z pełnym przekonaniem, że istnieją pewne obszary prawa, zwłaszcza w zakresie praw obywatelskich, gdzie bardzo korzystne byłoby umożliwienie rozpatrywania pozwu złożonego przez jedną osobę jako reprezentanta większej grupy powodów. Opracowaliśmy zatem narzędzie procesowe, które umożliwia osobie fizycznej występowanie do sądu nie tylko we własnym imieniu, ale również osób znajdujących się w podobnej sytuacji, których roszczenia oparte są na identycznej podstawie prawnej i stanie faktycznym. Weźmy jako przykład wypadek w transporcie publicznym. Odpowiednia podstawa prawna i stan faktyczny są w zasadzie takie same dla wszystkich pasażerów, bo zostali poszkodowani w tym samym czasie, w tym samym miejscu i w wyniku tego samego działania. Chcieliśmy stworzyć narzędzie, które pozwoliłoby sądowi rozpatrzyć roszczenia wszystkich pasażerów znajdujących się w środku komunikacji poprzez rozpatrzenie pozwu jednego z nich.
[srodtytul]Grunt pod kryzys[/srodtytul]
Ani mnie, ani żadnemu z moich kolegów nie przyszło nawet na myśl, że tworząc takie narzędzie procesowe, przygotowujemy grunt pod przyszły kryzys sądownictwa.