Pozwy zbiorowe: plany to za mało

Jak pozwy zbiorowe doprowadziły do nadużywania tego instrumentu w Stanach Zjednoczonych oraz co Europa może zrobić, aby uniknąć podobnego losu – pisze starszy partner i starszy radca w waszyngtońskim biurze O’Melveny

Publikacja: 28.11.2009 06:42

Pozwy zbiorowe: plany to za mało

Foto: Rzeczpospolita, Paweł Gałka

Red

W ciągu ostatnich kilku lat widoczna jest – zarówno na poziomie Unii Europejskiej, jak i w państwach członkowskich – wyraźna tendencja do wprowadzenia mechanizmów sporów grupowych. Proces ten jest mniej lub bardziej zaawansowany we Francji, Włoszech, w Niemczech, Polsce, Wielkiej Brytanii oraz w dwóch Dyrekcjach Generalnych Wspólnoty Europejskiej. Większość tych inicjatyw podejmowana jest pod hasłem “dostępu do sprawiedliwości” lub, jak kto woli, dostępu do sądów. Wielu europejskich polityków podchodzi lekceważąco do opinii, że tego rodzaju inicjatywy mogą narazić ich państwa na ryzyko kryzysu sądowniczego w stylu amerykańskim.

[srodtytul]Taka była idea[/srodtytul]

Kiedy ponad 40 lat temu moi koledzy i ja tworzyliśmy nowatorską instytucję pozwu grupowego, robiliśmy to z pełnym przekonaniem, że istnieją pewne obszary prawa, zwłaszcza w zakresie praw obywatelskich, gdzie bardzo korzystne byłoby umożliwienie rozpatrywania pozwu złożonego przez jedną osobę jako reprezentanta większej grupy powodów. Opracowaliśmy zatem narzędzie procesowe, które umożliwia osobie fizycznej występowanie do sądu nie tylko we własnym imieniu, ale również osób znajdujących się w podobnej sytuacji, których roszczenia oparte są na identycznej podstawie prawnej i stanie faktycznym. Weźmy jako przykład wypadek w transporcie publicznym. Odpowiednia podstawa prawna i stan faktyczny są w zasadzie takie same dla wszystkich pasażerów, bo zostali poszkodowani w tym samym czasie, w tym samym miejscu i w wyniku tego samego działania. Chcieliśmy stworzyć narzędzie, które pozwoliłoby sądowi rozpatrzyć roszczenia wszystkich pasażerów znajdujących się w środku komunikacji poprzez rozpatrzenie pozwu jednego z nich.

[srodtytul]Grunt pod kryzys[/srodtytul]

Ani mnie, ani żadnemu z moich kolegów nie przyszło nawet na myśl, że tworząc takie narzędzie procesowe, przygotowujemy grunt pod przyszły kryzys sądownictwa.

Tak naprawdę sądziliśmy, że procedura pozwu grupowego będzie używana rzadko. Nie potrafiliśmy przewidzieć licznych scenariuszy (oprócz wypadków transportu publicznego i masowych katastrof), w których występowałyby grupy ludzi o zasadniczo identycznych roszczeniach.

Jednak w ciągu kilku lat adwokaci pokrzywdzonych zaczęli zalewać sądy powództwami grupowymi. W następnych dziesięcioleciach liczba takich spraw systematycznie wzrastała, aż w końcu w latach 90. ubiegłego wieku doszło do sytuacji, że do niektórych sądów wpływało rocznie prawie 100 pozwów grupowych.

Wiele z nich było niepoważnych – dotyczyły one “grup” osób fizycznych, których roszczenia nie były identyczne pod względem faktycznym lub prawnym, a mimo to pełnomocnikom tych osób udawało się wykorzystać mechanizm dźwigni stworzony przez instytucję pozwów zbiorowych do wymuszania ugód i uzyskiwania wysokich wynagrodzeń za swoje usługi. Mówiąc krótko, nasze wyobrażenia o funkcjonowaniu powództwa grupowego okazały się błędne pod każdym praktycznie względem. Gdzie zatem popełniono błąd i jakie nauki Europejczycy powinni wyciągnąć z naszych doświadczeń?

[srodtytul]Jakie błędy[/srodtytul]

Po pierwsze nie doceniliśmy skali, na jaką instytucja powództwa zbiorowego tworzy zachętę dla stron do składania niepoważnych roszczeń. Zapewniając konstrukcję, dzięki której tysiące, a potencjalnie nawet miliony roszczeń można połączyć w jednym wspólnym postępowaniu, mechanizm pozwu grupowego umożliwił powodom wywieranie potężnej presji na stronę pozwaną odnośnie do zawarcia ugody, niezależnie od meritum danego roszczenia. Stając przed wyborem między ugodą a udziałem w kosztownym postępowaniu sądowym, w którym przegrana mogłaby oznaczać bankructwo, pozwane firmy najczęściej decydowały się na ugodę, nawet jeśli prawdopodobnie uznano by ich racje merytoryczne. A skoro udawało się uzyskać taką wymuszoną ugodę nawet w wypadku niepoważnych roszczeń, adwokaci powodów zaczęli składać możliwie jak najwięcej pozwów zbiorowych na dużą skalę, bez względu na meritum danej sprawy.

Po drugie nie przewidzieliśmy, że późniejsze zmiany w prawie mogą wypaczyć to, co w założeniu miało być mechanizmem procesowym o wąskim zasięgu.

Dla przykładu: zmiany w prawie materialnym i standardach procesowych w latach 70. ubiegłego wieku rozszerzyły możliwości prywatnych skarg antytrustowych, natomiast cała masa nowych przepisów prawnych ukierunkowanych na konsumenta zachęciła do składania konsumenckich pozwów zbiorowych na dużą skalę. W latach 70. i 80. ubiegłego wieku sądy złagodziły wymogi procesowe dla roszczeń dotyczących oszustw i rozpatrywanych na podstawie prawa zwyczajowego oraz rozszerzyły zakres roszczeń w dziedzinie papierów wartościowych o roszczenia dotyczące komercyjnych papierów dłużnych, polis ubezpieczeniowych i (na pewien czas) programów emerytalnych, co spowodowało gwałtowny wzrost pozwów grupowych w dziedzinie papierów wartościowych.

[srodtytul]Jednoznaczny wniosek [/srodtytul]

Z naszych doświadczeń wynika jednoznaczny wniosek dla polityków europejskich. Sam deklarowany zamiar uniknięcia pułapek, które wystąpiły w USA, nie wystarczy, bo jeśli obecne prawo materialne (bądź jego nieprzewidziane zmiany w przyszłości) stwarza odpowiednią zachętę do nadużywania drogi sądowej, takie nadużycia będą występować niezależnie od zamierzonych celów określonej polityki.

Europejczycy są w lepszym położeniu niż my i mogą zapobiec nadużyciom z tytułu pozwów zbiorowych, ponieważ w Europie funkcjonuje wiele zabezpieczeń procesowych – np. zasada “płaci przegrywający”, zakaz uzależniania honorariów adwokackich od wygrania sprawy – to osłabia motywację do wnoszenia nieuzasadnionych pozwów grupowych. Każde osłabienie tych zabezpieczeń zwiększa ryzyko, że Europa – mimo najlepszych intencji – sama znajdzie się w podobnie trudnym położeniu, w jakim były Stany Zjednoczone przed niedawną reformą legislacyjną w dziedzinie powództwa zbiorowego, a mianowicie: zalewu spraw z powództwa zbiorowego.

W ciągu ostatnich kilku lat widoczna jest – zarówno na poziomie Unii Europejskiej, jak i w państwach członkowskich – wyraźna tendencja do wprowadzenia mechanizmów sporów grupowych. Proces ten jest mniej lub bardziej zaawansowany we Francji, Włoszech, w Niemczech, Polsce, Wielkiej Brytanii oraz w dwóch Dyrekcjach Generalnych Wspólnoty Europejskiej. Większość tych inicjatyw podejmowana jest pod hasłem “dostępu do sprawiedliwości” lub, jak kto woli, dostępu do sądów. Wielu europejskich polityków podchodzi lekceważąco do opinii, że tego rodzaju inicjatywy mogą narazić ich państwa na ryzyko kryzysu sądowniczego w stylu amerykańskim.

Pozostało 89% artykułu
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Aktywni w pracy, zapominalscy w sprawach ZUS"
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Podatkowe łady i niełady. Bez katastrofy i bez komfortu"
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Zero sukcesów Adama Bodnara"
Opinie Prawne
Marcin J. Menkes: Ryzyka prawne transakcji ze spółkami strategicznymi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Iwona Gębusia: Polsat i TVN – dostawcy usług medialnych czy strategicznych?