W ostatnim czasie wybrzmiał w przestrzeni publicznej problem metody przywracania praworządności w Polsce po kryzysie konstytucyjnym. Fundamentalny dylemat: czy praworządność należy przywracać zgodnie z regułami konstytucyjnymi, czy też poświęcając je dla wyższych wartości, pojawiał się wielokrotnie w historii. Bywał też różnie rozstrzygany.
Uwzględniając prezentowane przez filozofów i prawników sposoby rozwiązania tej kwestii, trzeba poszukiwać własnej odpowiedzi, nie tracąc z pola widzenia sytuacji, w jakiej aktualnie się znajdujemy. Kwestia sposobu przywracania praworządności ma aktualnie charakter prospektywny, znajdujemy się bowiem wciąż w trakcie trwałego naruszania konstytucji. Zarazem formułowane odpowiedzi wpływają na sposób myślenia o systemie prawnym, w jakim chcielibyśmy funkcjonować w przyszłości. Odzwierciedlają sposób rozumienia idei rządów prawa, w szczególności zaś w tej sferze, w której określane przez prawo zasady służą do rozwiązywania konfliktów między wartościami.
Wybór, które z nich chronimy, a które świadomie poświęcamy, nie może być arbitralny, determinowany emocjami i poczuciem krzywdy. Nie może opierać się na subiektywnym przekonaniu o słuszności, lecz wynikać z roztropnej analizy opartej na wyrażonych w prawie regułach. Świadome naruszenie konstytucji, pogwałcenie fundamentalnych dla systemu zasad generuje zawsze najpoważniejsze niebezpieczeństwo dla rządów prawa. Dlatego koncepcja ochrony konstytucji poprzez jej naruszenie musi skłaniać do refleksji. Nie da się jej potraktować jedynie jako felietonistycznej przenośni. Warto spojrzeć na nią w kilku płaszczyznach.
Czas i hierarchia
Pierwsza to płaszczyzna temporalna. Choć tkwimy w konstytucyjnym kryzysie, jurydyczne analizy mechanizmów przywracających rządy prawa trzeba prowadzić już teraz. Gdyby zaś chodziło o mechanizmy polityczne, byłby to oczywisty falstart.
Druga to płaszczyzna hierarchiczna. Wbrew pozorom, nie chodzi tu o hierarchię norm systemu prawnego, lecz o relacje pomiędzy prawem a polityką. Zgoda na „przywracanie praworządności" z naruszeniem konstytucji oznacza prymat polityki nad prawem. Konsekwencją tego mechanizmu jest, że kto uzyskuje władzę, ten zmienia system bez jakichkolwiek reguł. Bo przecież – w ujęciu semantycznym – znajdujący się u władzy zawsze będzie „przywracał praworządność". Nawet jeśli jej wcześniej nie było i nigdy później nie będzie. Zaaprobowanie tego mechanizmu oznacza bowiem, że „wyższy cel" uzasadnia naruszenie reguł fundamentalnych. Jego niszczycielską siłę poznaliśmy w historii i dlatego prawne demokracje całkowicie ten mechanizm odrzucają.