W „Rzeczpospolitej” z dnia 15 października br. pan prokurator Dariusz Barski ("[link=http://www.rp.pl/artykul/549451.html]Tajemnica dziennikarska nie chroni billingów[/link]" podjął polemikę z naszą publikacją („[link=http://www.rp.pl/artykul/547626.html]Billingi pod osłoną tajemnicy dziennikarskiej[/link]”, 11 X 2010 r.). Tytułem wstępu stwierdzamy, że autor myli się rażąco w zakresie ocen prawnych, a często popada w wewnętrzne sprzeczności, co z łatwością wykażemy.
[srodtytul]Prokurator nie wyjaśnia[/srodtytul]
„W procesie karnym niedopuszczalne jest jedynie (…) przeprowadzenie dowodu z będącego w dyspozycji dziennikarza dokumentu zawierającego takie informacje” (zawierającego tajemnicę dziennikarską) – napisał prokurator Barski. Jednak wbrew temu, co stwierdził, dokument zawierający tajemnicę dziennikarską nie traci tego przymiotu, nawet gdy nie znajduje się w posiadaniu dziennikarza. Świadczy o tym jednoznacznie dyspozycja art. 225 § 1 – 4 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=092A6C16E315DA5B991358C8AFD5B88C?id=75001]k. p. k.[/link], w której jest mowa o „posiadaczu” dokumentów zawierających tajemnice prawnie chronione, a nie o „osobach obowiązanych do zachowania tajemnicy”.
W innym miejscu prokurator Barski stwierdza, że „wadliwość rozumowania autorów odnosi się nie tylko do tytułowych billingów, ale także nagrań i stenogramów legalnie uzyskanych podsłuchów”. Obawiamy się, że pan prokurator zakłada, iż jak prokurator lub szef specsłużb coś postanowi, a następnie wykona, to jest to legalne. Zapewniamy, że tak nie jest. Dlatego żałujemy, że pan prokurator nie wyjaśnia, na czym ta wadliwość miałaby polegać.
Na marginesie należy zauważyć, że nie „nagrań i stenogramów”, ale „protokołów z nagrań” (art. 143 § 1 pkt 7 k. p. k.). Oczywiście zgadzamy się, że jeżeli podsłuch czy pozyskanie billingów dziennikarza nastąpiło legalnie, a więc za zgodą sądu, to nic nie stoi na przeszkodzie w ich wykorzystaniu, ale taka sytuacja nie miała miejsca w komentowanej przez nas sprawie.