I tak zaczęła się moja przygoda z nieruchomościami. Zacząłem doradzać deweloperom w kwestiach planistycznych, budowlanych, nabywania nieruchomości, uzyskiwania zezwoleń. Robię to do dziś. Z niektórymi moimi klientami współpracuję już 20 lat.
Czy rynek nieruchomości zmienił się przez te 20 lat?
Tak, bardzo. To są zupełnie dwa różne rynki. Polski rynek w latach 90. był rynkiem deweloperskim, i to niezbyt dużym. Byliśmy wtedy krajem mało znanym, postrzeganym trochę jak Dziki Zachód, tacy też byli niektórzy gracze na tym rynku, niczym pionierzy. Jako pierwszy profesjonalny deweloper pojawił się Golub & Co z Chicago. To właśnie Golub wybudował jeden z pierwszych biurowców klasy A w Warszawie. Do dziś pamiętam wzór umowy, który ich przedstawiciele przywieźli do Polski. Doradzaliśmy wtedy jako Nabbro Nathanson firmie PricewaterhouseCoopers, która chciała wynająć lokal w biurowcu wybudowanym przez Golub & Co. Przeczytałem umowę i zadzwoniłem do tego dewelopera z pytaniem, jaki jest numer telefonu do naczelnika straży pożarnej w Chicago. Spytał mnie, po co mi ten numer. Odpowiedziałem, że umowa przewiduje, że jeżeli mój klient będzie chciał dokonać zmian w budynku, np. po swojemu zaaranżować rozkład wnętrz, musi dostać zgodę szefa straży pożarnej z Chicago. Oczywiście była to pomyłka, potraktowałem to jako dobry żart. Ale pokazuje ona, jakie wtedy były czasy.
Znakomita większość wzorów umów najmu czy sprzedaży, na podstawie których tworzyła się praktyka obrotu, pochodziła z USA albo Wielkiej Brytanii. Nieprzypadkowo. Pierwsze firmy prawnicze, księgowe, audytorskie, pośrednictwa w obrocie nieruchomościami pochodziły właśnie stamtąd. Przywoziły one swoje wzory umów, które nijak się miały do polskich realiów, trzeba było najpierw zrozumieć ich sens, a potem przełożyć na polskie realia i napisać. Później pojawili się profesjonalni zinstytucjonalizowani deweloperzy. Wielu z nich do dziś aktywnie działa na rynku.
Z biegiem czasu Polska zaczęła być postrzegana przez inwestorów jako ciekawy, duży rynek rozwijający się, stabilny politycznie i oferujący atrakcyjne stopy zwrotu. Pod koniec lat 90. to postrzeganie Polski w połączeniu z faktem, że powstała już jakaś masa krytyczna biurowców, magazynów, centrów handlowych, spowodowało, że mógł narodzić się rynek inwestycyjny, na którym firmy private equity, fundusze i inni gracze mogli zacząć nabywać gotowe nieruchomości. Gdybym miał się założyć, jaka była pierwsza transakcja o charakterze inwestycyjnym, to strzeliłbym, że park magazynowy Warsaw Industrial Center, który kupił ProLogis. Rynek rozkwitł na dobre.