Z pokolenia amerykańskich aktorów, którzy urodzili się w latach 30. ubiegłego wieku, a swoją karierę rozpoczynali na przełomie lat 50. i 60., to Redford był tym, którego od początku typowano na gwiazdę. I bardzo szybko nią został, prześcigając jakże licznych w tym sytym i zadowolonym pokoleniu „złotych chłopców”.
„Złotym chłopcem” był zresztą na wiele sposobów i nie tylko dlatego, że reprezentował typ urody wysportowanego i dobrze odżywionego amerykańskiego WASPA (White Anglo-Saxon Protestant) z blond włosami i białymi zębami. Bo chyba też jako jedyna gwiazda amerykańskiego kina tamtego okresu przyszedł na świat w 1936 r. niedaleko od Hollywood w Santa Monica i właśnie tam spędził swoje dzieciństwo. Słoneczna Kalifornia, w łagodnym klimacie której osiadali wracający z europejskich frontów weterani wojenni, buchała wówczas energią i bogactwem. Było to także idealne miejsce dla utwierdzania wiary w Amerykę idealną i posiadającą świetlaną przyszłość.