Rysa na wizerunku sądownictwa

Jeżeli w Polsce jakaś instytucja zachowała dotąd dobre imię, było to sądownictwo. Teraz to już przeszłość - pisze publicysta „Rz”

Publikacja: 17.09.2012 08:20

Rysa na wizerunku sądownictwa

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek

Wobec różnych zachowań można żywić daleko posunięte zaufanie i w dobrej wierze, a może za sprawą naiwności, wyrozumiale traktować ich uchybienia. Czasem, jeśli stawką jest zaufanie do państwa i wiara w to, że opiera się ono na trwałości i powadze tworzących je instytucji, szczególnie trudno odmówić kredytu zaufania: kwestionując uczciwość filarów państwa, uderza się w jego istotę, podcinając gałąź, na której wszyscy siedzimy.

Z procesem słabnięcia filarów mieliśmy do czynienia już od jakiegoś czasu: trzeba tu przypomnieć proces poniżania osoby i urzędu prezydenta RP: przyzwolenie i aplauz dla tego procederu były tak rozpowszechnione, że opluwaniem głowy państwa zajmował się byle chłystek, a kolejne dołączające do linczu osoby robiły to coraz bezczelniej, po prostu po to, by wyróżnić się wśród stada.

Podobnej demonizacji co urząd prezydenta RP w okresie, gdy piastowany był przez Lecha Kaczyńskiego, poddanych było wielu ludzi i instytucji. Sądownictwo jednak do tej pory jakoś się ostało. Owszem, toczyły się spory o prawo do krytyki orzeczeń, o granice tej krytyki, czasem o ocenę samego sędziego, zdarzały się afery z sędzią prowadzącym np. po pijanemu samochód. Było to jednak za mało, aby zachwiać powagą „trzeciej władzy”, cieszącej się wysokim poziomem zaufania społecznego.

Temidzie nie zaszkodzili nawet brylujący od lat w mediach dyżurni pieniacze, snujący wizje sędziowsko-prokuratorskich spisków i układów. Nawet jeśli tezy takie pojawiały się w największych mediach, traktowane były jako element folkloru politycznego także dlatego, że pieniacze nie nadawali się jako partnerzy do dyskusji, demonstrując elementarne luki w wiedzy na temat funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości.

Rubikon przekroczony

Nagranie rozmowy z udziałem prezesa sądu okręgowego zmienia jednak w tym stanie rzeczy bardzo wiele, jeśli nie wszystko. To materiał, który kompromituje całe środowisko, a przynajmniej rzuca cień na uczciwość sędziów. Zachowanie Ryszarda Milewskiego uwiarygodnia w oczach opinii publicznej wszelkie opinie o sądownictwie jako instytucji mętnej i zabagnionej, w której niezawisłość jest jedynie fasadowa.

I to właśnie czyni wydarzenie, o którym dowiedzieliśmy się z mediów w ubiegły czwartek, czymś tak tragicznym. Jak bowiem będzie się czuł zwykły obywatel, jeśli wypadnie mu dziś lub jutro załatwić jakąkolwiek sprawę w sądzie? Czy, pamiętając relację TVN 24 okraszoną komentarzami ekspertów, będzie potrafił uwolnić się od obaw, że czeka go niesprawiedliwy osąd?
Zaufanie buduje się latami, a zniszczyć można je klaśnięciem w dłonie, i tak się stało.

Dalej od ministerstwa

Trudno od ręki podsuwać rozwiązania całej sytuacji: sprawa prezesa Sądu Okręgowego w Gdańsku jest niewątpliwie precedensowa, nie powinna więc stanowić „detonatora” żadnej szybkiej, nieprzemyślanej reformy. Być może trafna jest propozycja Stowarzyszenia Sędziów Iustitia, które apeluje o konstytucyjne przecięcie pępowiny, jaka dziś łączy szefów sądów ze strefą władzy wykonawczej, czyli ministrem sprawiedliwości. Dziś bowiem to minister decyduje o obsadzie stanowiska prezesa sądu, stwarzając okazję do powstawania patologicznych zależności. Ograniczenie plenipotencji w tym zakresie do prezesa Sądu Najwyższego i Krajowej Rady Sądownictwa znacznie zawężałoby tę przestrzeń. Podobnie jak ograniczenie delegowania sędziów do pełnienia rozmaitych funkcji w resorcie sprawiedliwości, gdzie pełniąc przez lata funkcje urzędnicze, mogą zapomnieć, że są osobami, których życie podlega specjalnym rygorom. Warto o tym rozmawiać.

Nie zamieść pod dywan

Dziś można jedynie podkreślić, że władze sądownicze nie powinny w żaden sposób szukać usprawiedliwień dla sytuacji, która miała miejsce, czy łagodzić wymowę nagrania. Jeden z dyżurnych „ekspertów medialnych”, szczycący się tytułem profesora nauk prawnych, stwierdził, że prezes starał się po prostu być „po ludzku uprzejmy”. Pokusa sięgania po tego rodzaju usprawiedliwienia przez środowisko prawnicze może być nieodparta.

Nie warto jednak iść drogą, która może jeszcze bardziej pogrążyć Temidę. Wszelkie tego rodzaju posunięcia stanowić będą potwierdzenie wizji stanu sędziowskiego jako korporacji pilnującej, aby jej członkom włos z głowy nie spadł. W ten sposób wymiar sprawiedliwości, którego wizerunek w ostatnich tygodniach został mocno nadwerężony, ucierpi jeszcze bardziej.

Prezes gdańskiego sądu popełnił, jak wynika z nagrania, poważny, niedopuszczalny błąd, stawiający instytucję, którą kieruje, i całe środowisko w niezwykle trudnej sytuacji. Trudno powiedzieć, jak Temida zatrzeć ma rysę na swym wizerunku: nigdy dotąd nie była aż tak głęboka.

Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Sędziowie 13 grudnia, krótka refleksja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Zero sukcesów Adama Bodnara"
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Aktywni w pracy, zapominalscy w sprawach ZUS"
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Podatkowe łady i niełady. Bez katastrofy i bez komfortu"
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Marcin J. Menkes: Ryzyka prawne transakcji ze spółkami strategicznymi