Pietryga: Ostrożnie z ingerencją

Kiedy zdrowie czy życie dziecka jest zagrożone, państwo powinno reagować natychmiast, w sposób zdecydowany.

Aktualizacja: 14.02.2013 00:00 Publikacja: 13.02.2013 23:51

Pietryga: Ostrożnie z ingerencją

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek

Sytuacja usprawiedliwia podjęcie nadzwyczajnych środków. Jednak gdy wkracza się w tak delikatną materię jak rodzina, nie ma miejsca na błąd czy kontrowersje. Interwencja z zewnątrz jest potrzebna wtedy, gdy inne metody pomocy rodzinie zawodzą. Źle się dzieje, kiedy z tego ostatecznego środka próbuje uczynić się zwyczajne narzędzie.

Na łamach „Rz" opisujemy dziś historię rodziny z Krakowa, której sąd lekką ręką odebrał trójkę dzieci. Stało się tak na podstawie wątpliwych przesłanek – jak ocenili to nawet eksperci zaangażowani w sprawę. Niestety, to kolejna taka historia opisywana ostatnio przez media.

To efekt polityki państwa i idących za nią działań legislacyjnych, w myśl hasła „Więcej państwa w rodzinie". Nie chodzi tu o wsparcie rodzin najbiedniejszych, ale o kwestie wychowawcze. Do interwencji dochodzi zazwyczaj, kiedy urzędnicy stwierdzą, że rodzina „nie rokuje", więc trzeba ją rozwiązać, a dzieci oddać w „czułe i ciepłe" ramiona państwa.

Coraz ostrzejszemu wkraczaniu w rodzinę, w nie zawsze uzasadnionych przypadkach, sprzyjają coraz szersze kompetencje urzędników, pracowników socjalnych, a nawet nauczycieli. Ci ostatni dostali możliwość zakładania tzw. niebieskiej karty, czyli swoistego monitoringu rodziny, jeżeli subiektywnie dojdą do wniosku, że ma ona problemy wychowawcze. W skrajnych przypadkach mogą nawet zainicjować proces demontażu rodziny, a niebieska karta może stać się bronią użytą przez znerwicowanego nauczyciela przeciw rodzicom niesfornego ucznia.

O ogromnej władzy nie zawsze kompetentnych pracowników socjalnych świadczy to, że mogą, w asyście policji, zabrać dziecko rodzicom. I dopiero po fakcie starać się o zatwierdzenie tej decyzji przez sąd.

Sprawy rodzinne to nadzwyczaj delikatna materia, państwo powinno ingerować w nią jak najrzadziej i jak najostrożniej. Niedobrze bowiem by było, gdyby Polska zmierzała w stronę modelu skandynawskiego, w którym rodzina ma charakter przedmiotowy.

Sytuacja usprawiedliwia podjęcie nadzwyczajnych środków. Jednak gdy wkracza się w tak delikatną materię jak rodzina, nie ma miejsca na błąd czy kontrowersje. Interwencja z zewnątrz jest potrzebna wtedy, gdy inne metody pomocy rodzinie zawodzą. Źle się dzieje, kiedy z tego ostatecznego środka próbuje uczynić się zwyczajne narzędzie.

Na łamach „Rz" opisujemy dziś historię rodziny z Krakowa, której sąd lekką ręką odebrał trójkę dzieci. Stało się tak na podstawie wątpliwych przesłanek – jak ocenili to nawet eksperci zaangażowani w sprawę. Niestety, to kolejna taka historia opisywana ostatnio przez media.

Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Deregulacyjna czkawka
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Rząd Tuska zabiera się za zaczernianie białych plam
Opinie Prawne
Piotr Bogdanowicz: Nie wszystko złoto, co się świeci
Opinie Prawne
Jan Bazyli Klakla: Czy obywatelstwo to nagroda?
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Opinie Prawne
Bartczak, Trzos-Rastawiecki: WIBOR? Polskie sądy nie czekają na Trybunał