Przyprawiająca o zawrót głowy kwota 60 złotych należy się profesjonalnemu pełnomocnikowi za prowadzenie np. sprawy o przywrócenie do pracy. „Godne" honorarium przysługuje także w przypadku np. sporządzenia skargi konstytucyjnej z urzędu –120 złotych. To już nie przelewki, za tak oszałamiające wynagrodzenie można zaprosić rodzinę na pizzę i lody.
Jak to możliwe, żeby adwokatom za bronienie praw i wolności ubogich obywateli społeczeństwo polskie odwdzięczało się garścią pięciozłotówek? Czy chodzi o to, żeby ostatecznie udowodnić, iż w Rzeczypospolitej wykształcenie, praca i sumienne wykonanie obowiązków ex lege nie jest w cenie?
Decydujący głos w tej sprawie przypada ministrowi, nomen omen, sprawiedliwości, który jest uprawniony do wydania rozporządzenia określającego koszty nieopłaconej pomocy prawnej udzielonej z urzędu. Obowiązujące rozporządzenie wydano w 2002 roku. Od tego czasu stawki, jeżeli były zmieniane, to co najwyżej w jedną stroną, tj. w dół.
W wyniku naturalnej dla rozwijającej się gospodarki inflacji stawki adwokackie tracą każdego roku realną wartość i powoli zbliżają się do zera. Zgodnie z wytycznymi do rozporządzenia zawartymi w ustawie – Prawo o adwokaturze wysokość stawek musi uwzględniać między innymi konieczny nakład pracy adwokata. 12 monet o nominale 5 złotych – na tyle minister sprawiedliwości wycenia konieczny nakład pracy adwokata np. w sprawie o przyznanie emerytury. Jeżeli jednak faktycznie konieczny nakład pracy adwokata jest tak niewielki, po co w ogóle wyznaczać pełnomocników z urzędu? Pojawia się tu trudna do wytłumaczenia sprzeczność.
Cierpi klient
Czyje prawa podstawowe narusza obecny stan prawny? Po pierwsze ubogich obywateli, którzy potrzebują pomocy prawnej. Teoretycznie państwo zapewnia im możliwość skorzystania z pełnomocnika z urzędu, za którego formalnie płaci. Płaci jednak, przynajmniej w niektórych przypadkach, stawki niewyobrażalnie niskie. Praca wykonywana za darmo nie cieszy się zbytnim szacunkiem i instynktownie powątpiewa się w jej jakość. Klient, dowiedziawszy się, ile za prowadzenie jego sprawy otrzyma pełnomocnik z urzędu, z przerażenia złapałby się za głowę.