Nadzorca wszystkich sędziów nie może podnosić larum z powodu wyroku SN

Nie można starać się być jednocześnie nadzorcą wszystkich sędziów i babą podnoszącą larum z powodu niekorzystnego wyroku – pisze sędzia.

Publikacja: 25.10.2013 09:38

Red

Podsekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości Wojciech Hajduk, powołując się na upoważnienie ministra sprawiedliwości, w piśmie skierowanym 11 bm. do prezesów sądów apelacyjnych podważył autorytet Sądu Najwyższego. Obwieścił, że dokonana w uchwale tego organu wykładnia prawa jest błędna, niezgodna z dotychczasową linią orzeczniczą, a do tego sprzeczna z konstytucją, ponieważ nie uwzględnia władztwa rządu nad podległymi mu organami władzy publicznej (tu czytaj: sądami).

Pomyliły się czasy lub szerokość geograficzna

Przyjęte jest, że zarówno orzeczenia sądów, jak i uchwały Sądu Najwyższego podlegają w uznanej formie ocenie ludzi nauki i mających coś do powiedzenia praktyków. Jednak sytuacja, w której emisariusz ministra sprawiedliwości, bez zwyczajowego dystansu i spokojnej refleksji, pohukuje ex cathedra nad aktem interpretacji prawa wydanym przez uprawniony organ państwa, posiadający przy tym najwyższy stopień legitymizacji, stanowi pewne novum w historii demokratycznego społeczeństwa.

Można się zastanawiać, czy panu podsekretarzowi stanu pomyliły się czasy lub szerokość geograficzne, czy tylko uzurpowana władza nadrzędności wobec wszystkich uderzyła do głowy. Ciekawe, czy wypowiedział się za obecnego czy poprzedniego pryncypała, a może tylko poczuł wiatr w żaglach jako rzekomy delegat władzy sądowej w strukturze władzy wykonawczej.

Można zrozumieć, że perspektywa katastrofy, jaka zawisła nad sądami (grożąca perspektywa rozpoczynania od nowa postępowań w dziesiątkach tysięcy dawno zakończonych spraw), sprawiła, iż ministra poniosło. Ale szarganie autorytetu uchwały Sądu Najwyższego w oficjalnie kierowanym do sądów wystąpieniu jest reakcją, która nie przystoi kierownikowi resortu ani urzędnikowi, zwłaszcza jeżeli urzędnik sam był sędzią w sądzie powszechnym.

Skoro widmo sądowej hekatomby zajrzało „racjonalizatorom" w oczy dopiero teraz, to po adwokacie diabła, który jest w stanie odnaleźć resztki sędziowskiej godności, należałoby się spodziewać rozsądnej, spokojnej refleksji i wyważonej reakcji. Dołączanie do chóru klientów Temidy urażonych przegraniem sprawy w sądzie nie uchodzi nawet podsekretarzowi stanu w ministerstwie. Nie można starać się być jednocześnie nadzorcą wszystkich sędziów i babą podnoszącą larum z powodu niekorzystnego wyroku.

Zamiast lamentować

Zamiast lamentować nad rozlanym mlekiem, lepiej byłoby uruchomić pokłady wyobraźni pozwalającej zrozumieć sygnały dawane w sytuacji zaistniałego zagrożenia przez pierwszego prezesa Sądu Najwyższego. To, że ten czy ów polityk lub jego namiestnik życzyłby sobie, aby sędziów traktować jak pionki na szachownicy, a sądy jak wydziały w ministerstwie, nie upoważnia do demontażu wymiaru sprawiedliwości w państwie. Rozsądek i rozwaga oraz autorytet wybitnych przedstawicieli nauki prawa i praktyki wystarczą do zatrzymania koncepcji „odmrożenia uszu na złość mamie" z powodu instrumentalnego potraktowania sędziów i sądów Rzeczypospolitej.

Umacniany model sterowania sądami i sędziami zza wiceministerialnego biurka, wbrew przestrogom płynącym ze wszystkich reprezentatywnych ośrodków, w demokratycznym państwie prawnym nie ma szans powodzenia. Dlatego opór materii (sędziów) jest zrozumiały. Jednak pogląd, zgodnie z którym uchwałę Sadu Najwyższego, o jaką chodzi, należy potraktować jako krok we właściwym kierunku, a nie wstecz, zasługuje na baczniejszą uwagę.

Utrwalona zasada, w myśl której wyrok Trybunału Konstytucyjnego stwierdzający niezgodność obowiązującego prawa z nadrzędnymi normami, nie demontuje struktur państwa i prawa, a jedynie wprowadza je na właściwe tory, godna rozważenia jest również w postulowanym tutaj zakresie i wymiarze.

Kierując się względami aksjologicznymi i celowościowymi, można też bronić stanowiska, że sąd w składzie należytym pod względem procesowym, z udziałem odpowiednich sędziów, jest „sądem należycie obsadzonym" (art. 439 § 1 pkt 2 kodeksu postępowania karnego) i zgodnym „z przepisami prawa" (art. 379 pkt 4 kodeksu postępowania cywilnego), jeżeli nawet ów skład skompletowany został niezgodnie z ustrojowymi prawidłami ruchu kadrowego sędziów. Wszak prawo ma być sztuką tego, co dobre i słuszne.

Tę ostatnią sentencję przypomnieć wypada też sędziom decydującym się przejść za judaszowe srebrniki w stan zurzędniczenia.

CV

Dariusz Wysocki jest sędzią w Sądzie Okręgowym w Płocku

Podsekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości Wojciech Hajduk, powołując się na upoważnienie ministra sprawiedliwości, w piśmie skierowanym 11 bm. do prezesów sądów apelacyjnych podważył autorytet Sądu Najwyższego. Obwieścił, że dokonana w uchwale tego organu wykładnia prawa jest błędna, niezgodna z dotychczasową linią orzeczniczą, a do tego sprzeczna z konstytucją, ponieważ nie uwzględnia władztwa rządu nad podległymi mu organami władzy publicznej (tu czytaj: sądami).

Pozostało 89% artykułu
Opinie Prawne
Maciej Gawroński: Za 30 mln zł rocznie Komisja będzie nakładać makijaż sztucznej inteligencji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Wojciech Bochenek: Sankcja kredytu darmowego to kolejny koszmar sektora bankowego?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Sędziowie 13 grudnia, krótka refleksja
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Zero sukcesów Adama Bodnara"
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Aktywni w pracy, zapominalscy w sprawach ZUS"