Kędzierski: Jak sądzą w Ameryce pijanych kierowców?

Nie tylko alkohol odbiera rozum sprawcom śmiertelnych wypadków ?na drogach - pisze adwokat Jacek Kędzierski.

Publikacja: 08.01.2014 13:55

Okazuje się, że świat jest globalną wioską i ludzie w każdym jego zakątku zmagają się z identycznymi problemami. Informacja o tragicznym wypadku komunikacyjnym w Kamieniu Pomorskim pojawiła się w niecałe trzy tygodnie po informacji, jakie konsekwencje spotkały sprawcę podobnego wypadku w miasteczku Burleson w Teksasie. Wydarzył się latem ubiegłego roku.

Informacja ta, którą tuż przed świętami podał „Time", jest o tyle istotna, że w mediach już pojawiły się liczne komentarze i postulaty zaostrzenia kar, tak aby polskich sprawców wypadków komunikacyjnych ze skutkiem śmiertelnym, także spowodowanych pod wpływem alkoholu,  spotykały takie same konsekwencje jak w Ameryce.

Jak to się robi w Ameryce, czyli jakie kary wymierzane są tam „drunken driver", tego chyba jednak niewielu wie.

„Vehical  manslaughter", czyli spowodowanie śmierci przez kierującego pojazdem w rzeczonym Teksasie zagrożone jest karą więzienia stanowego w wymiarze od dwóch do 20 lat oraz grzywną w wysokości 10 tys. dol. Zagrożenie surowe, ale taka kara nie zawsze jest wymierzana. Latem ubiegłego roku w teksańskim Burleson pewien nastolatek ostro zaczął sezon wakacyjny. Niestety, jedna z libacji zakończyła się tragicznie, bo wypadkiem, w którym śmierć poniosły cztery osoby, a dwie odniosły ciężkie obrażenia. Wszystko wskazywało na to, że młodzieniec ów kolejne naście lat spędzi w więzieniu stanowym, ale tak się nie stało. Dobrze sytuowani rodzice wynajęli dobrych obrońców, ci zaś powołali biegłego, który stwierdził, że do spowodowania wypadku przyczynił się stan „affluenzy", w którym 16-latek się znajdował. Stan dobrobytu materialnego – argumentował   biegły psychiatra dr Dick Miller – oraz pogoń za przyjemnościami ograniczyły jego możliwość kontrolowania zachowania. Miał samochód, miał pieniądze i miał wolność, a może zbyt dużo wolności i to, zdaniem biegłego, tego młodzieńca zgubiło. To było zbyt wiele jak na jego możliwości. Sąd dał wiarę tej diagnozie, którą rzecz jasna inny biegły byłby w stanie obalić, biorąc tę „affluenzę" za okoliczność łagodzącą. Wyrok opiewał nie na kilkanaście lat bezwzględnego więzienia, ale na dziesięć lat probacji. Rodziny ofiar wypadku z tym werdyktem musiały się pogodzić, także człowiek, który stracił żonę i dwie córki.

Tak to się robi w Ameryce... – pomyślałem, słuchając wypowiedzi domorosłych znawców zagadnienia, których wysyp mamy po tragicznym wypadku w Kamieniu Pomorskim.

Jaki związek ma wyrok teksańskiego sądu z tą tragedią? Tego jeszcze nie wiem, bo sprawa jest zbyt świeża. Zwróciłbym jednak uwagę na konieczność brania pod uwagę czynników zewnętrznych, mających wpływ na psychikę sprawcy, i to nie w ten sposób, że motywują go do określonego zachowania, ale wręcz przeciwnie – ograniczają możliwość pokierowania swoim zachowaniem i realnej oceny sytuacji. Gdy dochodzi do śmiertelnych wypadków komunikacyjnych pod wpływem alkoholu, najczęściej zwraca uwagę stan nietrzeźwości sprawcy jako przyczyna tragedii. On rzeczywiście obniża możliwość pokierowania swoim zachowaniem i realną możliwość oceny sytuacji, ale nie jest to powód jedyny. Dość często dokłada się do tego towarzystwo innej osoby, nazbyt „towarzyskiej" (albo nadmiernie „nietowarzyskiej") w stosunku do kierującego pojazdem lub po prostu cała otoczka dnia – rozluźnienie psychiczne, brak koncentracji, myślenie o rozrywkach i przyjemnościach, które wkrótce mają kierującego pojazdem spotkać, ale niestety nie spotkają. Gorączka nocy sylwestrowej i Nowego Roku także mogą odbierać rozum.

Można oczywiście postulować podniesienie dolnego (nie zaś górnego) progu zagrożenia za spowodowanie wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym w stanie nietrzeźwości, licząc na to, że takie zagrożenie skuteczniej będzie zniechęcało do siadania za kółkiem „niezbyt trzeźwych" kierowców. Nie można jednak odmówić sądowi prawa do orzekania z uwzględnieniem całokształtu okoliczności, w tym także łagodzących.  Daleki byłbym również od oceniania Polski jako wyjątkowego kraju, być może jedynego w Europie, w którym dochodzi do tragicznych wypadków komunikacyjnych.

One zdarzają się wszędzie.

Autor jest adwokatem w Łodzi

Okazuje się, że świat jest globalną wioską i ludzie w każdym jego zakątku zmagają się z identycznymi problemami. Informacja o tragicznym wypadku komunikacyjnym w Kamieniu Pomorskim pojawiła się w niecałe trzy tygodnie po informacji, jakie konsekwencje spotkały sprawcę podobnego wypadku w miasteczku Burleson w Teksasie. Wydarzył się latem ubiegłego roku.

Informacja ta, którą tuż przed świętami podał „Time", jest o tyle istotna, że w mediach już pojawiły się liczne komentarze i postulaty zaostrzenia kar, tak aby polskich sprawców wypadków komunikacyjnych ze skutkiem śmiertelnym, także spowodowanych pod wpływem alkoholu,  spotykały takie same konsekwencje jak w Ameryce.

Pozostało 85% artykułu
Opinie Prawne
Iwona Gębusia: Polsat i TVN – dostawcy usług medialnych czy strategicznych?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Mirosław Wróblewski: Ochrona prywatności i danych osobowych jako prawo człowieka
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Święczkowski nie zmieni TK, ale będzie bardziej subtelny niż Przyłębska
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Biznes umie liczyć, niech liczy na siebie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Michał Romanowski: Opcja zerowa wobec neosędziów to początek końca wartości