Sąd nie może działać pod presją

Prof. Zbigniew Ćwiąkalski, były ministrem sprawiedliwości w rozmowie dla "Rz" o seryjnych mordercach

Publikacja: 15.01.2014 02:00

Sąd nie może działać pod presją

Foto: ROL

Rz: Wiele miesięcy trwały boje o ustawę o seryjnych mordercach – najpierw w Ministerstwie Sprawiedliwości, potem w Sejmie. Ostatecznie nadzwyczajne regulacje wobec skazanych za najcięższe zbrodnie, którzy nawet po odbyciu kary nie rokują nadziei na prawe życie, zostały uchwalone. Wkrótce wejdą w życie, choć ich ostateczny los nie jest jeszcze przesądzony, bo głos zabierze jeszcze Trybunał Konstytucyjny. Pana zdaniem są w ogóle potrzebne?

Zbigniew Ćwiąkalski:

Kiedy wyszło na jaw, że skazani przed wielu laty zabójcy zaczną wychodzić na wolność,  pojawiła się społeczna presja, by temu zapobiec. I choć nie wyobrażam sobie, by do tego rzeczywiście doszło, to społeczeństwo musi sobie zdawać sprawę, że skazany wraz z końcem kary odzyskuje wolność. I to bez względu na to, jak się nazywa i co kiedyś zrobił. Takie mamy prawo: wolność to konstytucyjne dobro, którego nie można ograniczać z powodu strachu.

Podobno jednak już od tego ?roku setki najgroźniejszych i niezresocjalizowanych przestępców mogą zacząć wychodzić na wolność... Nie martwi to pana?

To bzdura. Cała ta narodowa histeria nie dotyczy setek, tylko kilkunastu, a konkretnie osiemnastu osób.

Nawet jeśli jest ich dużo mniej, niż podawały media, nie musi to oznaczać mniejszego zagrożenia dla społeczeństwa... Trudno się dziwić ludziom, że się boją. Tym bardziej, kiedy słyszą zapowiedzi samego skazanego, że jak wyjdzie, będzie nadal zabijał, bo to silniejsze od niego. Obawia się go nawet rodzona matka.

Tak, to prawda. Ktoś kiedyś popełnił błąd przy zamianie wyroków. Na mocy amnestii skazani wówczas na karę śmierci zamiast dożywocia, które należało szybko wprowadzić, dostali 25 lat pozbawienia wolności. I teraz mamy efekt.  A wystarczyło zamienić te kary na dożywocie i żadna ustawa nie byłaby potrzebna. Tymczasem 25 lat właśnie mija i problem wypłynął. Na jakiś czas o nim zapomniano, ale to nie znaczy, że go nie było.

Skoro już ustaliliśmy, że naprawienie błędu sprzed lat było konieczne, to jak pan oceni to, co teraz dzieje się wokół ustawy? Napisana, uchwalona z ogromnym trudem, podpisana, choć odesłana do Trybunału, trzy tygodnie przeleżała w Kancelarii Premiera, czekając na publikację... A czas nieubłaganie biegnie. Mariusz Trynkiewicz, którego obawia się już teraz cała Polska, 11 lutego opuści więzienie.

To klasyczny przykład nadmuchanego do granic wytrzymałości balona, który w końcu pękł. W przygotowanie ustawy, potem jej forsowanie w Sejmie zaangażowana była masa ludzi. Kiedy już przepisy uchwalono, wszyscy odpuścili. Nie było osoby, która by  koordynowała drogę legislacyjną od początku do samego końca. I po prostu o niej zapomniano. Ktoś nie dopatrzył i pojawił się kolejny problem.  Znów trzeba ścigać się z czasem. Mnie jako obywatela nie przekonuje tłumaczenie, że powodem był okres świąteczno-noworoczno-urlopowy.

Wszystko wskazuje na to, że Mariusz Trynkiewicz, dla którego m.in. tak szybko pisana była ustawa o seryjnych mordercach, może się łatwo wywinąć spod jej działania.

Jestem innego zdania. Bo 22 stycznia ustawa wejdzie w życie. Wystarczy, że jeszcze tego samego dnia dyrektor zakładu karnego w Załężu, w którym przebywa Trynkiewicz,  wystąpi do Sądu Okręgowego w Rzeszowie o wszczęcie procedury. Terminy są precyzyjne i krótkie. Sąd ma siedem dni na powołanie biegłych, którzy mają wydać opinię co do stanu jego zdrowia psychicznego. W ten sposób procedura się rozpocznie. A jeśli to nastąpi, Trynkiewicz znajdzie się pod działaniem przepisów ustawy.

Ale biegli do 11 lutego z pewnością nie zdążą przygotować rzetelnej opinii o stanie jego zdrowia psychicznego. A kiedy wyjdzie na wolność, nikt go już nie zmusi, by dobrowolnie zgłosił się do ośrodka w Gostyninie. Będzie przecież wolnym człowiekiem.

To nie jest wcale takie pewne. Sąd może szybko powołać biegłych, a ci nie muszą przecież od nowa przeprowadzać wszystkich badań czy kierować go  na obserwację. Nie dostają do badania człowieka znikąd. Będą mieli do dyspozycji wszystkie akta, cały obszerny materiał z pobytu w zakładzie karnym, poprzednie opinie o jego stanie zdrowia. Tam naprawdę jest sporo rzetelnych, bieżących informacji i może się okazać, że wystarczą  one   do wydania rzetelnej opinii. Niewykluczone więc, że zapadnie ona jeszcze przed 11 lutego.

Jeśli jednak tak się nie stanie, to czy jest jakiś sposób, żeby Trynkiewicz, wiedząc, co mu może grozić po wyjściu z więzienia, nie zapadł się pod ziemię? To przecież wcale nie jest trudne.

Nawet jeśli rzeczywiście opuści więzienie przed decyzją sądu, to nie może ot tak, po prostu zniknąć. Będzie dozorowany  i pilnowany, tym bardziej, jeśli rozpocznie się wobec niego procedura przewidziana w ustawie. Policja każdego dnia prowadzi przecież czynności operacyjno-rozpoznawcze wobec potencjalnych przestępców, a on za takiego właśnie będzie uważany.

Wierzy pan, że Trynkiewicz będzie nadal izolowany? Uważa pan, że cały ten szum wokół jego osoby, przypominanie okrutnych zbrodni, jakich dopuścił się przed laty, będą decydujące dla sądu?

Nie odważyłbym się jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Proszę pamiętać, że ani sąd, ani biegli nie mogą podejmować decyzji pod wpływem presji społecznej, a ta zakrawa wręcz na narodową histerię. Może np. się okazać, że w przypadku zarówno Trynkiewicza, jak i innych, których będzie dotyczyć ta ustawa, wystarczy stały nadzór. Dalsza izolacja po odbyciu wyroku musi być uzasadniona. Każdy skazany po odbyciu kary musi mieć możliwość rozpoczęcia życia od nowa. Jeśli więc jest zdrowy i nie stwarza zagrożenia dla społeczeństwa, to powinien dostać taką szansę.

—Rozmawiała Agata Łukaszewicz

Rz: Wiele miesięcy trwały boje o ustawę o seryjnych mordercach – najpierw w Ministerstwie Sprawiedliwości, potem w Sejmie. Ostatecznie nadzwyczajne regulacje wobec skazanych za najcięższe zbrodnie, którzy nawet po odbyciu kary nie rokują nadziei na prawe życie, zostały uchwalone. Wkrótce wejdą w życie, choć ich ostateczny los nie jest jeszcze przesądzony, bo głos zabierze jeszcze Trybunał Konstytucyjny. Pana zdaniem są w ogóle potrzebne?

Zbigniew Ćwiąkalski:

Pozostało 92% artykułu
Opinie Prawne
Maciej Gawroński: Za 30 mln zł rocznie Komisja będzie nakładać makijaż sztucznej inteligencji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Wojciech Bochenek: Sankcja kredytu darmowego to kolejny koszmar sektora bankowego?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Sędziowie 13 grudnia, krótka refleksja
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Zero sukcesów Adama Bodnara"
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Aktywni w pracy, zapominalscy w sprawach ZUS"