Kosztem podatkowym są wydatki poniesione w celu uzyskania (opodatkowanego) przychodu, innymi słowy wydatki związane z działalnością gospodarczą. Od lat podatnicy nie są pewni czy odsetki od pożyczki zaciągniętej na wypłatę dywidendy mogą być kosztem podatkowym czy też nie. Ustawa nie daje jednoznacznej odpowiedzi, różne organy podatkowe mają na ten temat różne zdanie. Niestety wątpliwości nie rozwiązuje tu również Naczelny Sąd Administracyjny, który jak byśmy się spodziewali, będąc już organem sądowym drugiej instancji, do jakiejś spójnej konkluzji w końcu dojdzie. Ponieważ pożyczki na wypłatę dywidendy nie są przypadkiem odosobnionym, wyroków NSA jest na ten temat sporo. Zatem popatrzmy: trzy wyroki pozytywne (czerwiec 2009, lipiec 2010, wrzesień 20100. Potem niespodziewanie następuje zmiana stanowiska na negatywne ( wyroki: luty 2011, maj 2011). W grudniu 2012 pojawia się uchwała NSA – negatywna. Nie wchodząc tu głębiej w materię ustawy o postępowaniu przed sądami administracyjnymi, skonkludujmy tylko, że jeśli mamy uchwałę NSA, możemy założyć, że kwestia została już przynajmniej na jakiś czas rozstrzygnięta. Po czym po tej uchwale w kwietniu 2012 pojawia się wyrok NSA – i tu niespodzianka – pozytywny. Jest też kilka negatywnych...
Są też sytuacje, które wywołują u przedsiębiorców jeszcze większy ból zębów - gdy stosowanie prawa podatkowego idzie w kierunku oczywiście nieracjonalnym i sprzecznym z wykładnią gospodarczą i zdrowym rozsądkiem. Przykładów też niestety wiele, tylko jeden przytoczę, żeby nie nudzić. Udzielamy spółce pożyczki, przekazując jej 200 zł. Później następuje zamiana tej pożyczki na udziały w tej spółce o wartości 200 zł (żeby nie komplikować, uznajmy że jest to ich wartość nominalna i rynkowa jednocześnie). Jaki mamy efekt ekonomiczny tej operacji? Żaden. Mieliśmy wierzytelność pożyczkową wartą 200 zł, mamy udziały w spółce warte też 200 zł. Natomiast niektóre organy podatkowe i sądy administracyjne interpretują przepisy ustawy w ten sposób, że spółka nie poniosła „wydatku na nabycie składnika majątkowego (wierzytelności pożyczkowej)", bo przecież tę pożyczkę udzieliła, więc jej nie nabyła. Skutek? Efekt ekonomiczny równy 0, a podatek 38 zł... Boli? I ani organy stosujące prawo (organy podatkowe, sądy administracyjne) ani mające wpływ na jego tworzenie (Ministerstwo Finansów) nie podejmują działań, żeby tę nieracjonalność wyeliminować.
Jeśli wymagamy od dzieci, żeby sprzątały zabawki w swoim pokoju, a jednocześnie nie dość że nie naprawiamy zepsutej szuflady, to jeszcze urywamy uchwyt od drzwiczek w szafce, to nie dziwmy się, że dzieci nie układają zabawek tam gdzie byśmy tego od nich oczekiwali, tylko ze złością wkopują je pod łóżko. Jeśli chcemy za wrzucanie zabawek pod łóżko wprowadzić karę, to może dobrze byłoby najpierw upewnić się, że szafki i szuflady funkcjonują prawidłowo.
Dlaczego przeciętny przedsiębiorca w naszym kraju uważa system podatkowy za wrogi? Między innymi z uwagi na chaos w interpretacji przepisów prawa podatkowego. I nieracjonalne i szkodliwe jego stosowanie. Być może zatem motywacją części przedsiębiorców stosujących optymalizację podatkową jest „ucieczka do przodu"? Unikanie nieuzasadnionych obciążeń i niepewności w prowadzeniu działalności gospodarczej?
Starając się zrozumieć interesy obu stron – przedsiębiorców i fiskusa - proponuję następujące rozwiązanie: w porządku, zaostrzmy regulacje podatkowe – wprowadźmy bariery dla „sztucznych struktur podatkowych". Ale najpierw posprzątajmy istniejący system, tak żeby wyeliminować (lub choćby istotnie ograniczyć) nieuzasadnione obciążenia podatkowe oraz karuzelę sprzeczności w stosowaniu prawa. Jeśli chcemy żeby podatnicy traktowali zupełnie „fair" system podatkowy, to najpierw ich zacznijmy tak traktować. Jestem daleki od twierdzenia że „sztuczna struktura podatkowa" jest w każdym przypadku tylko zneutralizowaniem nieuzasadnionego obciążenia. Ale niewątpliwie podatnik źle traktowany będzie mniej skłonny do szanowania tego, kto go źle traktuje.
Boję się też, że organy podatkowe zechcą stosować klauzulę antyabuzywną nie wtedy (albo nie tylko wtedy), gdy podatnik dokonał szkodliwej optymalizacji podatkowej, ale gdy zrobił coś tylko po to, żeby uniknąć nieuzasadnionych obciążeń. Pamiętacie Państwo powyższy przykład z konwersją wierzytelności pożyczkowej na kapitał? Racjonalny podatnik wiedząc, że może go spotkać to samo, dokona wpłaty gotówkowej na pokrycie udziałów, uzgadniając z dłużnikiem, że ten zaraz mu przekazane środki przeleje z powrotem. Inaczej zapłaci podatek dochodowy, choć żadnego dochodu nie osiągnął. Czy organy podatkowe będą mogły zastosować w tym przypadku klauzulę antyabuzywną? Oczywiście. Przerażające, prawda? Dlatego ważna jest naprawa systemu i ograniczenie obecnego chaosu w stosowaniu prawa, i zrobienie tego zanim zostanie wprowadzona klauzula antyabuzywna.