Kilka dni temu Marek Biernacki, minister sprawiedliwości, wbrew opinii Andrzeja Seremeta i Krajowej Rady Prokuratury podpisał nowy regulamin urzędowania  powszechnych jednostek prokuratury. Nowy, ale krytykowany. Ostatecznie minister sprawiedliwości wprawdzie uwzględnił kilka uwag środowiska, ale i tak zarzut sparaliżowania pracy prokuratury pozostał. Składając podpis pod regulaminem, minister poszedł trochę na skróty. Nowelizacja ustawy o prokuraturze nie wypaliła.

Jej los podzielił projekt nowej ustawy o prokuraturze. Z regulaminem jest łatwiej. Bo to tylko rozporządzenie, które należy skonsultować i można podpisać. Prokurator generalny do końca przekonywał, że prokuratura potrzebuje nowych przepisów, myślał jednak o dobrych regulacjach. Namawiał ministra, by zanim zacznie pisać nowe propozycje, zapytał o zdanie prokuratorów, którzy najlepiej znają rzemiosło. W rozmowie z „Rz" Andrzej Seremet podkreślał, że dobrze by było, gdyby mogli pracować przy projekcie od początku, czyli pisania propozycji. To lepsze, niż potem je poprawiać.

Apel nie pomógł, podobnie negatywne opinie i szefa prokuratury, i KRP. Pozytywnie o zmianach, i to częściowo, mówi tylko Związek Zawodowy Prokuratorów RP. To dziwić nie powinno. Prokuratorzy z rejonu od dawna mają dość załatwiania 99,5 proc. spraw. Krytykują rozbudowany pion nadzoru, wizytacji, ocen okresowych. Podoba im się więc, że po zmianach do pracy wziąć się będą musieli  prokuratorzy z okręgu i w apelacjach. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że ci ?z wyższych instancji muszą nadzorować tych z niższych. Muszą też przeprowadzać oceny, rozstrzygać konkursy. ?I choć wielu prokuratorów rejonu uzna, że nie jest to prawdziwa prokuratorska robota, to ktoś takie obowiązki nałożył i z nich może rozliczać. Co więcej, robi to.