W sztokholmskim porcie Frihamnen zainstalowano blokady przeciwalkoholowe. Wszyscy kierowcy, którzy zjeżdżają z promów z krajów bałtyckich i Rosji, muszą podjechać do bramki kontrolnej, by poddać się alkotestowi. Inaczej nie mogą kontynuować jazdy.
Projekt zastosowania blokad przeciwalkoholowych w teminalu promowym powstał jako eksperyment z inicjatywy Związku Trzeźwości Kierowców we współpracy z policją, Urzędem Celnym i szwedzką Strażą Przybrzeżną. Ma być prowadzony do końca roku.
Bramek kontrolnych jest sześć, w tym dwie przeznaczone dla pojazdów ciężkich. Alkotest polega na wydychaniu powietrza na czujnik. Dzięki zastosowaniu w alkomatach techniki podczerwieni test przebiega błyskawicznie. Trwa półtorej sekundy. Bramka się otwiera, kiedy kierowca jest trzeźwy. Automatyczne testy kierowców nie hamują płynności ruchu przy wyjeździe z terminalu. Inaczej jest, gdy zapala się czerwone światło. Oznacza to, że kierowca ma zbyt wysokie stężenie alkoholu we krwi. Wtedy któryś z pracowników terminalu musi wsiąść do jego samochodu, by odstawić auto na bok, co może chwilę potrwać. Na miejsce zostaje wezwana policja, pracownik Urzędu Celnego lub Straży Przybrzeżnej. Wówczas też zostaje przeprowadzona próba przesiewowa. Jeżeli wynik okaże się pozytywny, rozpoczyna się zwykła procedura dochodzenia wstępnego o prowadzeniu pojazdu w stanie nietrzeźwym. W Szwecji, podobnie jak w Polsce, poziom dopuszczalnego stężenia zawartości alkoholu we krwi nie przekracza 0,2 promila. Jeżeli test oddechowy wykaże obecność ponad 1 promila alkoholu we krwi, kierowca zostanie oskarżony o prowadzenie pojazdu w stanie silnego upojenia alkoholowego.
Podobny eksperyment automatycznych testów trzeźwości przeprowadzono już wcześniej na terminalu Stena Line w Göteborgu, do którego przypływają promy z Niemiec. W raporcie Urzędu Drogowego o czteromiesięcznym przedsięwzięciu stwierdzono, że łącznie kontrolą zostało tam objętych 8745 kierowców, z których dziesięciu okazało się nietrzeźwych. Siedmiu z nich prowadziło samochody osobowe, a trzech ciężarówki. Co ciekawe, Urząd Drogowy uznał, że eksperyment w terminalu promowym był udany i może się nawet okazać doskonałym uzupełnieniem rutynowych kontroli trzeźwości w ruchu ulicznym. Ponadto informacja przekazana pasażerom promów o czekających ich obowiązkowych alkotestach w porcie i efektywnie przeprowadzone automatyczne kontrole przełożyły się na znaczne obniżenie liczby pijanych kierowców – skonkludował urząd. W porównaniu bowiem z wcześniejszym okresem kontroli zbyt wysokie stężenie alkoholu we krwi miał co 95 zawodowy kierowca. Za alkoblokadami w terminalach przemawia też ważny argument zaoszczędzenia cennego czasu pracy policji, ponieważ ta nie musi już przeprowadzać kontroli stanu trzeźwości kierowców w portach. Blokady przeciwalkoholowe to również dowód efektywności. W ciągu bardzo krótkiego czasu bowiem zostaje skontrolowana znaczna ilość pojazdów.
Nic więc dziwnego, że dla Związku Trzeźwości Kierowców, który „dąży do tego, by nikt nie umierał z powodu pijaństwa na drogach, jest rzeczą ewidentną, że wszyscy prowadzący pojazdy w terminalach promowych muszą dmuchać". Z tego względu organizacja uważa, że autoblokady powinny wpisać się jako stały obiekt w portowy krajobraz kraju.