Dekret Bieruta: reprywatyzacja gruntów warszawskich w orzecznictwie

Po serii wyroków kształtujących linię orzeczniczą nakazującą zwracać nieruchomości byłym właścicielom, którym odebrano je po II wojnie światowej, wydawać by się mogło, że sprawa jest w miarę jasna. Polska reprywatyzacja wykuwa się na drodze sądowej.

Aktualizacja: 19.11.2014 12:03 Publikacja: 19.11.2014 01:00

Tomasz Pietryga

Tomasz Pietryga

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz guzraf Rafał Guz

A państwo skapitulowało, nie uniosło jej ciężaru. Mimo wielu prób, zapowiedzi, kilkunastu projektów ustaw, a nawet jednej uchwalonej i zawetowanej przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, zerwanie i rozliczenie się z haniebną komunistyczną przeszłością się nie powiodło.

Sądowy proces reprywatyzacyjny zaczął się w latach 90., kiedy stało się jasne, że na władze III RP nie ma już specjalnie co liczyć. Po latach batalii sądowych zaczęło zapadać coraz więcej wyroków nakazujących zwrot. Początkowo wiele z nich było ignorowanych, a urzędnicy wymyślali coraz to nowe powody, aby nie oddać nieruchomości, obchodząc niekorzystne w swoim pojęciu orzeczenia. Machina jednak ruszyła i wydawało się, że niemoc państwa, a także mentalność urzędnicza zostały raz na zawsze wzruszone. I ci, którzy za wszelką cenę próbowali nie dopuścić do reprywatyzacji, znaleźli się pod ścianą.

Nic bardziej mylnego. To, że peerelowska mentalność jest wiecznie żywa, pokazują właśnie władze Warszawy, które sprytnie chcą utrudnić zwrot nieruchomości zawłaszczonych dekretem Bieruta, wymyślając obowiązujące na terenie miasta tzw. mikroplany.

Mają one mają uniemożliwiać zmianę dotychczasowej funkcji obiektów czy zburzenie ich i postawienie np. biurowców. Od tradycyjnych planów zagospodarowania odróżnia je to, że są tworzone tylko dla pojedynczych nieruchomości, dla jednej lub kilku działek. Celowo są niewielkie, gdyż mają jak najszybciej uregulować status nieruchomości, która ma zostać zwrócona następcom dawnych właścicieli, wywłaszczonych po II wojnie światowej. Mikroplan ma to zablokować.

Ten nowy pomysł antyreprywatyzacyjny forsowany jest mimo świadomości, że na dłuższą metę nie ma szans powodzenia i zapewne rozsypie się w starciu przed sądami. To obłudne działanie, którego celem jest maksymalne utrudnienie i wydłużenie czasu zwrotu zawłaszczonego mienia.

To jednak nie wszystko. Ratusz i posłowie Platformy Obywatelskiej już kończą projekt ustawy, który dodatkowo ma utrudniać proces reprywatyzacyjny. W myśl jego założeń samorząd lub Skarb Państwa łatwiej wykupi roszczenia obejmujące stołeczne grunty. Otrzymają bowiem prawo pierwokupu tych nieruchomości. Powodem skorzystania z pierwokupu będzie mogło być nawet wykonywanie zadań z zakresu zrównoważonego zagospodarowania przestrzennego. Projekt ma trafić na ścieżkę legislacyjną przez Senat. Wygląda więc na to, że historia zaczyna zataczać koło. Widocznie czasy się zmieniły, ale peerelowską mentalność zmienić nie tak łatwo i może nią przesiąknąć nawet kolejne pokolenie.

Dziś w „Rzeczy o Prawie" polecam tekst Stanisława Tyszki „Sen o gruntach warszawskich" dotykający tego właśnie problemu.

Zapraszam do lektury i dyskusji. Czy po 25 latach wolnej Polski ustawa reprywatyzacyjna jest jeszcze potrzebna?

A państwo skapitulowało, nie uniosło jej ciężaru. Mimo wielu prób, zapowiedzi, kilkunastu projektów ustaw, a nawet jednej uchwalonej i zawetowanej przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, zerwanie i rozliczenie się z haniebną komunistyczną przeszłością się nie powiodło.

Sądowy proces reprywatyzacyjny zaczął się w latach 90., kiedy stało się jasne, że na władze III RP nie ma już specjalnie co liczyć. Po latach batalii sądowych zaczęło zapadać coraz więcej wyroków nakazujących zwrot. Początkowo wiele z nich było ignorowanych, a urzędnicy wymyślali coraz to nowe powody, aby nie oddać nieruchomości, obchodząc niekorzystne w swoim pojęciu orzeczenia. Machina jednak ruszyła i wydawało się, że niemoc państwa, a także mentalność urzędnicza zostały raz na zawsze wzruszone. I ci, którzy za wszelką cenę próbowali nie dopuścić do reprywatyzacji, znaleźli się pod ścianą.

Opinie Prawne
Mirosław Wróblewski: Ochrona prywatności i danych osobowych jako prawo człowieka
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Święczkowski nie zmieni TK, ale będzie bardziej subtelny niż Przyłębska
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Biznes umie liczyć, niech liczy na siebie
Opinie Prawne
Michał Romanowski: Opcja zerowa wobec neosędziów to początek końca wartości
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Komisja Wenecka broni sędziów Trybunału Konstytucyjnego