Wróćmy do Warszawy. Każdego dnia widzimy jak strażnicy miejscy legitymują np. randkujące pary czy zwyczajnych pijaczków, gdzieś pod drzewkiem z puszką piwa - jakby to istotnie wpłynąć miało na ich zachowanie i porządek w miejscach publicznych. Utrzymanie funkcjonariuszy i radiowozów oczywiście kosztuje. W tej samej Warszawie byliśmy cztery lata temu świadkami podpalenia (miejmy nadzieję nieumyślnego) Mostu Łazienkowskiego, przez kilku pijaczków biwakujących przy zgromadzonych w czasie remontu mostu wyschniętych i nafaszerowanych samochodowymi olejami deskach. Dodajmy, że druga część łatwopalnych desek była nadal elementem mostu i to ona się podpaliła. I pomyśleć, że gasząc kila godzin wcześniej ognisko pod mostem przez nich ten pożar strażacy nie dostrzegli, że po południu deski też mogą zapłonąć. Każdy nieco myślący człowiek powinien przecież o tym pomyśleć.
Tunel ściekowy jest pewnie jeszcze ważniejszy niż most, gdyż służy przepompowywaniu pod dnem Wisły ogromnych mas fekaliów z lewobrzeżnej Warszawy, do leżącej po prawej stronie rzeki oczyszczalni „Czajka". I chociaż ta instalacja jest stosunkowo nowa i miała rurę zapasową, traf chciał, że po awarii głównej arterii padła także ta zapasowa. Cóż to zatem za zabezpieczenie?
Awarii oczywiście zupełnie nie unikniemy, ale mamy prawo wymagać od władz, by skupiały się zwłaszcza na sprawach, w tym wypadku instalacjach, najważniejszych. Nie sztuka rozwiązywać drobne sprawy, zaprowadzać drobne porządki. Sztuką i obowiązkiem jest dbać o rzeczy najważniejsze. A przeprawy przez - czy pod - Wisłą w Warszawie, można policzyć na palcach. Należy sprawdzić, czy władze miasta dochowały należnego im respektu.