Anna Nowacka-Isaksson ze Sztokholmu
Zeliha Dagli mieszkała najpierw w Uppsali, ale tam czuła się obserwowana przez swoich rodaków. Dlatego przeniosła się do północno-zachodniej części Sztokholmu – Rinkeby. Odsetek migrantów wynosi tam ponad 90 proc., co roku odwiedza to miejsce laureat literackiej Nagrody Nobla. W Rinkeby jednak nadal prześladował ją „cień". Uciekła od niego do pobliskiej dzielnicy obrzeża – Husby – i jest jeszcze gorzej.
Mówi, że nie może swobodnie dyskutować ani o aborcji, ani o prawie do własnego ciała i prawie przyprowadzania do domu, kogo sobie życzy. Emigrantka wylicza swoje żądania na łamach „Aftonbladet". Chce pić w spokoju piwo z przyjaciółmi, chodzić na spotkania zrzeszenia emerytów, słuchać jazzu, tańczyć, uprawiać warzywa na swojej działce ubrana w szorty i kąpać się w bikini. Tymczasem w dzielnicy, w której mieszka, napotyka wszędzie pełen potępienia wzrok mężczyzn. „Cienie z brodą" przerażają mnie – wyznaje.
Sara Mohammad, założycielka organizacji „Nie zapomnij nigdy Peli i Fadime" (imiona kobiet zamordowanych przez ojców i wujków w imię honoru rodziny), zwróciła z kolei uwagę na to, że niektóre pływalnie w Szwecji wprowadzają godziny otwarcia osobno dla mężczyzn, osobno dla kobiet. Jedna z pływalni zaczęła nawet sprzedawać specjalne kostiumy kąpielowe dla muzułmanek, okrywające całe ciało i głowę, tzw. burkini. To może się wydawać niewinne. Mohammad postrzega i tu jednak zagrożenie dla równego traktowania kobiet i mężczyzn i kapitulację wobec kulturowego i religijnego ucisku kontrolującego seksualność kobiet. Wszak przed tym Sara uciekła, podobnie jak wiele innych kobiet. Dziś jednak dostrzega, że w Szwecji krok po kroku przestrzeń publiczną zdobywają konfesyjne wpływy. Osobne pory pływania dla kobiet i mężczyzn świadczą o władzy islamistów i ich zdolności do forsowania swoich norm w nowym kraju.
Po wystąpieniu Zelihy Dagli i Sary Mohammad pojawiły się inne osoby, które potwierdzają, że imigrantki, które wydostały się spod władzy fundamentalistów, trafiają na nowy rodzaj braku wolności w Szwecji. Istnieje on w niektórych enklawach, gdzie panują patriarchalne struktury, gdzie szwedzki system norm może być lekceważony i gdzie wartości takie jak demokracja, równouprawnienie i prawo wyboru własnego życia nic nie znaczą. W 2009 r. ukazał się na zlecenie rządu raport Magnusa Ranstorpa i Josefine Dos Santos ze Szkoły Obrony oraz Centrum Studiów Asymetrycznych Zagrożeń i Terroryzmu. W raporcie badacze stwierdzili, że ultraradykalni islamiści ze środowisk przymeczetowych w dzielnicy Malmö Rosengard „głoszą izolację i funkcjonują jako nadzorcy poglądów oraz utrzymują silną kulturę gróźb, w której prześladuje się kobiety fizycznie i psychicznie". W dzielnicy co najmniej 86 proc. mieszkańców ma obce pochodzenie.