Czy konstytucja przeszkadza w rządzeniu

Aby uniknąć konfliktów między prezydentem a rządem, można by w Polsce, na wzór amerykański, przenieść na prezydenta wszystkie kompetencje organów centralnej władzy wykonawczej – pisze konstytucjonalista

Aktualizacja: 07.12.2007 01:56 Publikacja: 07.12.2007 01:55

Czy obecne uregulowania konstytucyjne, ze względu na ich ogólnikowość, nie stanowią przeszkody w skutecznym sprawowaniu władzy państwowej? To pytanie pojawiło się w tle ostatnich zawirowań na linii prezydent RP i jego kancelaria – prezes Rady Ministrów i niektórzy członkowie rządu. Uregulowania konstytucyjne bowiem, zdaniem krytyków, stwarzają liczne okazje do rozbieżnych interpretacji, co prowadzić musi do sporów o zadania i kompetencje poszczególnych organów Rzeczypospolitej.

Trudno podważyć pogląd, że Konstytucja RP z 1997 r. zawiera w ważnych swych fragmentach przepisy bardzo ogólne i nieostre. Dotyczy to przede wszystkim uregulowań odnoszących się do podstawowych zasad ustroju państwowego. Nie jest to wszakże cecha polskiej jedynie ustawy zasadniczej. Oto, na przykład, Konstytucja Republiki Litewskiej deklaruje w art. 5 krótko – „instytucje państwowe służą ludziom”, Konstytucja Republiki Czeskiej w art. 6 przewiduje, iż „decyzje polityczne opierają się na woli większości wyrażonej w wolnym głosowaniu”.

Konstytucja Włoch w art. 3 nakłada na republikę zadanie usuwania „przeszkód natury ekonomicznej i społecznej, które, ograniczając faktycznie wolność i równość obywateli, krępują pełny rozwój osoby ludzkiej i efektywny udział wszystkich pracujących w politycznej, gospodarczej i społecznej organizacji kraju”.

Podobnie ogólne bywają przepisy normujące położenie ustrojowe oraz zadania głowy państwa i rządu. Konstytucja Francji w art. 5 stanowi, iż „prezydent Republiki czuwa nad przestrzeganiem konstytucji. Zapewnia przez swój arbitraż właściwe funkcjonowanie władz publicznych, jak również ciągłość państwa. Jest on gwarantem niepodległości narodowej, integralności terytorialnej i przestrzegania traktatów”. Zarazem ta sama konstytucja w art. 20 stanowi, że to „rząd Republiki prowadzi politykę narodu (oraz) dysponuje administracją i siłami zbrojnymi”.

Konstytucja Portugalii usytuowanie i zadania ustrojowe prezydenta określa, posługując się równie generalnymi kategoriami pojęciowymi. W art. 120 powiada bowiem: „Prezydent Republiki reprezentuje Republikę Portugalską, gwarantuje niepodległość narodową, jedność państwa i prawidłowe funkcjonowanie instytucji demokratycznych i jest z urzędu Najwyższym dowódcą sił zbrojnych”. Rząd zaś (art. 182) jest „organem prowadzącym ogólną politykę kraju i najwyższym organem administracji publicznej”.

Deklaracje te, a odnosi się to zwłaszcza do unormowań francuskich, były przez lata przedmiotem ostrej kontestacji politycznej i krytyki ze strony nauki prawa. Lecz obrosły z czasem grubą warstwą precyzujących je ustaleń interpretacyjnych. Dochodzono do nich w wyniku bogatej praktyki politycznej i uzusów ustrojowych znajdujących wsparcie w doktrynie konstytucjonalizmu oraz w dorobku orzecznictwa administracyjnego i sądowego.

Wszystkie przywołane tu konstytucje zawierają zarazem przepisy, których szczegółowość i precyzja zadowoliłyby najbardziej nawet krytycznych malkontentów. Mając na względzie jedynie uregulowania odnoszące się do kompetencji dwóch prezydentów: francuskiego i portugalskiego, wspomnieć można na przykład, że ten pierwszy (art. 8) samodzielnie powołuje premiera (parlamentarna inwestytura nie jest już potrzebna), ten drugi (art. 187) również to czyni, lecz dopiero po „zasięgnięciu opinii partii politycznych reprezentowanych w Zgromadzeniu Republiki i przy uwzględnieniu wyników wyborów”.

Na tle uregulowań, jakie znajdujemy w konstytucjach innych państw demokratycznych, to co jest zawarte w Konstytucji RP z 1997 r., nie stanowi żadnej osobliwości. W niej także zawarte są przepisy bardzo ogólne i zupełnie szczegółowe. Tak więc o prezydencie mówi się z jednej strony (art. 126), iż „czuwa nad przestrzeganiem konstytucji”, a z drugiej, że do jego prerogatyw (art. 144) należy składanie wniosków do Trybunału Konstytucyjnego.

Jeśli uda się ograniczyć rywalizację między rozmaitymi ugrupowaniami w jednej sferze, to niechybnie przeniesie się ona na inne

Szczegółowa kompetencja, jaką jest możliwość występowania do Trybunału z wnioskiem o zbadanie konstytucyjności prawa lub o rozstrzygnięcie sporu kompetencyjnego, służy realizacji zadania określanego ogólnie i przenośnie mianem „czuwania” nad przestrzeganiem ustawy zasadniczej. Można zatem powiedzieć, że organy państwa dysponują władzą w takim tylko zakresie, jaki wynika z przyznanych im przez konstytucje i ustawy konkretnych kompetencji do podejmowania decyzji o charakterze publicznym.

Jest rzeczą pewną, że napięcia w układzie prezydent – rząd można byłoby całkowicie wyeliminować, gdyby został z tego układu usunięty jeden z elementów. O usunięciu głowy państwa trudno raczej myśleć, ponieważ jest ona, w tej czy innej postaci, niezbywalnym składnikiem zarówno najdawniejszych, jak i całkiem współczesnych ustrojów państwowych.Można natomiast, na wzór amerykański, który jednak nie przyjął się na Starym Kontynencie, przenieść na prezydenta wszystkie zadania i kompetencje organów centralnej władzy wykonawczej. Nie oznaczałoby to jednak zupełnego wyeliminowania sporów instytucjonalnych w państwie, ponieważ poza władzą wykonawczą musi w nim istnieć władza ustawodawcza i sądownicza.

Dzieje USA dostarczają licznych przykładów napięć między urzędującymi prezydentami a izbami Kongresu lub Sądem Najwyższym. Odnosiły się one często do rozumienia konstytucji, której oryginalny, XVIII-wieczny tekst jest, z dzisiejszej perspektywy, coraz bardziej archaiczny, a miejscami mocno nieczytelny. Stąd takie wielkie znaczenie posiada jego wciąż na nowo dokonywana wykładnia.

Nie bronię w tym miejscu tezy, że Konstytucja Rzeczypospolitej z 1997 r. jest pod każdym względem nienaganna, a już w szczególności pozbawiona wieloznaczności i luk. Jednak twierdzę, że zachowuje podobny standard uregulowań do tego, jaki przyjęto w konstytucjonalizmie europejskim w drugiej połowie XX i na początku XXI wieku. Jako akt ogarniający ogromną masę sytuacji ustrojowych nie może być ona w każdym swym fragmencie równie szczegółowa czy, tym bardziej, kazuistyczna.

Poziom ogólności jej przepisów musi być bardzo zróżnicowany. Fakt ten nie stanowi, a przynajmniej nie musi stanowić, samoistnej przyczyny sporów między organami władzy publicznej. Jeśli takie się pojawiają, to ich źródłem są w pierwszym rzędzie okoliczności natury politycznej, a nie prawnej. Sprowadzają się one najczęściej do rywalizacji o wpływy między rozmaitymi ugrupowaniami i osobistościami politycznymi. Takie czy inne uregulowania konstytucyjne rywalizacji tej nie wyeliminują. I nawet jeśli uda się ją prawnie ograniczyć w jednej sferze, to niechybnie przeniesie się ona na inne.

Autor jest profesorem Uniwersytetu Warszawskiego, znawcą tematyki konstytucyjnej, stałym współpracownikiem „Rzeczpospolitej”

Czy obecne uregulowania konstytucyjne, ze względu na ich ogólnikowość, nie stanowią przeszkody w skutecznym sprawowaniu władzy państwowej? To pytanie pojawiło się w tle ostatnich zawirowań na linii prezydent RP i jego kancelaria – prezes Rady Ministrów i niektórzy członkowie rządu. Uregulowania konstytucyjne bowiem, zdaniem krytyków, stwarzają liczne okazje do rozbieżnych interpretacji, co prowadzić musi do sporów o zadania i kompetencje poszczególnych organów Rzeczypospolitej.

Pozostało 93% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?