RZ: Dlaczego kwestia zdawania religii na maturze wzbudza w Polsce tak wiele kontrowersji?
Osobiście jestem zdeklarowaną przeciwniczką tego pomysłu. Głównie dlatego, że religia nie jest przedmiotem naukowym, a matura ma sprawdzać wiedzę z dyscyplin naukowych. Idąc tym tropem, można by się zastanawiać, dlaczego nie pozwolić zwolennikom New Age zdawać matury z ich ideologii. Nauka opiera się na założeniach, faktach, udowodnionych twierdzeniach, a nie na tym, że tak być powinno, nie na tym, że istnieją jakieś byty naukowo nieudowodnione, metafizyczne.
Komisja wspólna rządu i episkopatu pracuje nad ustaleniem rzetelnych kryteriów oceniania prac maturalnych z religii...
W przypadku religii jedynym punktem odniesienia są dogmaty i wiara. A to nie jest i nigdy nie powinno stać się przedmiotem nauczania. Jak można coś, co jest elementem sacrum, przeliczać na punkty maturalne?
Nie miałabym nic przeciwko temu, by w szkołach nauczano religioznawstwa, a lekcje religii – jako dodatkowe zajęcia – odbywały się w salach katechetycznych