Stoję po serbskiej stronie

Nie istnieje międzynarodowe prawo, które określałoby warunki oddzielenia się części terytorium od całości państwa na takie oddzielenie się niegodzącego – pisze były działacz antykomunistycznej opozycji

Aktualizacja: 03.04.2008 01:21 Publikacja: 03.04.2008 01:20

Red

Uznanie niepodległości Kosowa przez zachodnie potęgi, a także przez Polskę, to – jak mawiał Talleyrand – gorzej niż zbrodnia. To błąd, polityczny błąd.

Kosowo, kolebka serbskiej państwowości, jest teraz w ponad 90 proc. zamieszkane przez Albańczyków. To efekt czterowiekowej tureckiej niewoli, serbskiego oporu podczas II wojny światowej, natowskich bombardowań przed dziesięciu laty i populacyjnej dynamiki islamu w XX w.

Czy jednak taka ludnościowa przewaga, potwierdzona w wyborach demokratycznym zwycięstwem albańskich bojowników o oderwanie Kosowa od Serbii, stanowi wystarczającą rację uznania tego państwa? Główny problem tkwi w tym, że nie ma żadnego, niechby i ułomnego, międzynarodowego prawa (albo nawet konsensusu przyjętego przez większość liczących się państw), które określałoby warunki uprawomocnionego oddzielenia się części terytorium od całości państwa na takie oddzielenie się niegodzącego.

Owo prawo musiałoby stwierdzać, że po spełnieniu wymaganych proceduralnych i czasowych ograniczeń każda mniejszość zdolna do utworzenia własnej państwowości może ją zadeklarować. I wtedy państwu, od którego ta mniejszość się odłącza, nie wolno używać siły w celu utrzymania status quo. Jeśli jej użyje, będzie agresorem.

Są poważne wątpliwości, czy klanowe społeczeństwo kosowskich Albańczyków zdoła zorganizować samodzielne państwo

Dopóki nie ma takiego prawa albo chociaż powszechnej międzynarodowej zgody, precedens kosowski, który przy poparciu zewnętrznej siły odbiera Serbii jej rdzenne tereny, jest zagrożeniem dla ładu światowego. Jeśli Kosowo, które nie było republiką, a jedynie autonomicznym okręgiem Serbii, może ogłosić niepodległość, dlaczego nie może ogłosić jej Serbska Republika – część Bośni i Hercegowiny? Dlaczego nie może ogłosić jej Abchazja – część Gruzji – albo Krym, który nigdy nie był ukraiński, a do Ukrainy został włączony przez Chruszczowa? Dlaczego na niepodległość nie zasługują Kurdowie z Iraku, Turcji i Iranu albo Czeczeńcy, Baskowie, Tybetańczycy albo Tamilowie?

Akt uznania Kosowa to lekkomyślne otwarcie politycznej puszki Pandory. Jest sankcjonowany jedynie siłą. W tym wypadku siłą USA i mocarstw europejskich, które łamią swe własne obietnice formalnej nienaruszalności terytorium państwa serbskiego po zbrojnej interwencji NATO w końcu lat 90. XX wieku.

Po co trudzić się formułowaniem praw i warunków samostanowienia narodów, skoro wystarczy siła? Czy naprawdę nie dostrzegamy, że w ten sposób świat staje się bardziej nieobliczalny i niebezpieczny?

Po tej ogólnej argumentacji proszę mi wybaczyć emocje. Zwolennicy odłączenia Kosowa mówią, że Serbowie żadnego sensownego rozwiązania nie zaproponowali. Czy nie było o niebo lepszym wyjściem proponowanie Serbii łącznie z Kosowem integracji z Unią Europejską? Przecież są poważne wątpliwości, czy klanowe społeczeństwo kosowskich Albańczyków zdoła zorganizować samodzielne państwo.

Bałkany to z historycznych powodów gorący narodowościowy kocioł. Uznanie Kosowa tylko ten kocioł podgrzewa. W czyim interesie? Po co dowartościowywać muzułmańskich ekstremistów i bandytów, którym obecność wojsk międzynarodowych nie przeszkodziła w paleniu zabytkowych prawosławnych cerkwi, mordowaniu i wypędzaniu resztek serbskiej ludności? Jak można było, oddając Albańczykom Kosowo, nie odebrać im przynajmniej tego skrawka wokół Mitrovicy, na którym ciągle jeszcze mieszka zwarta większość serbska?

Czy chodzi o celowe upokorzenie Serbów? Za co? I dlaczego my, Polacy, przykładamy do tego rękę? Żeby osłabić Rosję? Przecież w ten sposób, pchając Serbów w jej objęcia, właśnie ją wzmacniamy. A może chodziło o przypodobanie się Amerykanom, Francuzom i Niemcom?

Co do Niemców pozwolę sobie na przypomnienie, że podczas II wojny światowej bodajże jedynie trzy poważne europejskie nacje nie dały hitlerowskiej machinie wojennej własnych formacji zbrojnych: Serbowie, Grecy i Polacy. Czy my – Polacy, my – Europejczycy, naprawdę Serbom nie jesteśmy niczego winni?

Dlaczego w kwestii Kosowa nie było w polskiej prasie i mediach żadnej poważnej dyskusji? Dlaczego zarówno rząd, jak i cała opozycja parlamentarna odfajkowały sprawę, tocząc jedynie marginalny spór o skwapliwość uznania Kosowa?

Nie rozumiem takiej postawy politycznych i opiniotwórczych elit i wstydzę się za nią. Pocieszam się, że – jak na to wskazują sondaże – połowa Polaków podziela, wbrew zewnętrznym i wewnętrznym naciskom, serbski punkt widzenia – historycznie i politycznie w obecnym świecie słuszny.

Autor był w czasach PRL działaczem antykomunistycznej opozycji, a po wprowadzeniu stanu wojennego współtwórcą i liderem Solidarności Walczącej – radykalnej organizacji domagającej się pełnej niepodległości Polski. Jest specjalistą z dziedziny fizyki teoretycznej, wykładowcą w Instytucie Matematyki Politechniki Wrocławskiej

Uznanie niepodległości Kosowa przez zachodnie potęgi, a także przez Polskę, to – jak mawiał Talleyrand – gorzej niż zbrodnia. To błąd, polityczny błąd.

Kosowo, kolebka serbskiej państwowości, jest teraz w ponad 90 proc. zamieszkane przez Albańczyków. To efekt czterowiekowej tureckiej niewoli, serbskiego oporu podczas II wojny światowej, natowskich bombardowań przed dziesięciu laty i populacyjnej dynamiki islamu w XX w.

Pozostało 92% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?