Co łączy zamiar zamiany prokuratury w niezależną korporację z propozycją zniesienia abonamentu finansującego media publiczne? Pozornie niewiele lub zgoła nic. W istocie te dwa pomysły łączy sposób rozstrzygnięcia konfliktu: poprzez praktyczne wycofanie się państwa i oddanie decydującej roli najsilniejszemu graczowi, odpowiednio – mediom prywatnym i zorganizowanym prokuratorom.
Obie te sfery – media publiczne i prokuraturę – łączy to, że od lat stanowią miejsce skomplikowanej gry sił i interesów. Rządzący politycy starają się je sobie podporządkować, narzucając im cele niemające wiele wspólnego z deklarowanymi. Władztwo nad publicznym radiem i telewizją ma budować przychylny klimat wobec rządzących oraz stawiać w złym świetle przeciwników.
Kontrola nad prokuraturą daje możność poprawy wizerunku władzy w dziedzinie walki z przestępczością, a tego społeczeństwo nieodmiennie oczekuje od rządzących. Wpływ na prokuraturę daje także możliwość wyciszania spraw niewygodnych dla władzy oraz politycznego wykorzystywania śledztw bijących w przeciwników.
Świadomie pomijam, kto i jak ulegał pokusie politycznego wykorzystywania publicznych mediów i prokuratury. Chyba wszyscy, bez względu na sympatie polityczne, zgodzą się, że takie sytuacje, z różnym nasileniem, zdarzają się pod panowaniem różnych partii i można je uznać za niebezpieczeństwo względnie trwałe.
Obecna władza – jak się wydaje – znalazła sposób rozwiązania tych problemów. Jest nim właśnie znaczące ograniczenie roli państwa i wzmocnienie innych uczestników gry, najsilniejszych i najlepiej zorganizowanych. Przyjrzyjmy się, co to konkretnie oznaczałoby dla każdej z omawianych sfer.