Lewicowcy między konsumpcją a refleksją

Nie tylko marksiści uważają, że kultura służy do walki o władzę. Także chrześcijaństwo, rzekomo bezinteresowne, chętnie bierze udział w walce o rząd dusz – pisze znany krytyk literacki

Publikacja: 20.05.2008 03:05

Ja również – podobnie jak Krzysztof Koehler, dyrektor TVP Kultura – dostałem kosza od Jarosława Marka Rymkiewicza, który odmówił przyjęcia zaproszenia do „Kinematografu” z powodu ideowej postawy antytelewizyjnej. Ale inaczej niż dyrektor Koehler („Rewolucja w czasach popkultury”, „Rz” z 7.05.2008) nie mam o to żalu ani nie widzę błędu poety w tej odmowie.

Rymkiewicz mieści się na krawędzi sprzeciwu zarówno wobec tandety kulturalnej, jak i politycznej. Autor książki i zwolennik „Wieszania” zdrajców jest także przeciwnikiem pokazywania się w kiepskim towarzystwie. Jednak nie traci z tego powodu wpływu, bo jego książki i postępki omawiają gazety. Dochodzi więc do przekazu treści postawy krytycznej, chociaż nie przez ich autora. To my, wyrobnicy popkultury telewizyjnej nieco wyższego sortu, musimy wyjaśniać, co artysta chciał nam przez to powiedzieć.

Koehler ma trochę więcej racji, krytykując marksistów kulturalnych za deklaracje w obronie popkultury, gdy sami nią gardzą. Ale zauważmy, że gardzą masowymi produktami, ale też się nimi inspirują, wynosząc wyżej popularne treści za pomocą ironii. Ironia udziela odbiorcom ich dzieł dystans do przeżycia. W ten sposób kulturowi marksiści tworzą szczebel pośredni między konsumpcją a refleksją, jaka przystoi człowiekowi duchowo dojrzałemu. Ułatwiają awans umysłowy ludzi wykluczonych z kultury wysokiej przez brak dobrego smaku albo wykształcenia.

Nie tylko marksiści uważają, że kultura służy do walki o władzę. Wskazane przez Koehlera chrześcijaństwo, rzekomo bezinteresowne w tym względzie, bardzo chętnie bierze udział w walce o rząd dusz i to nawet za pomocą środków administracyjnych. W wypadku Kościoła motywem może być zbawienie wieczne człowieka, ale także interes instytucji. W wypadku rewolucji chodzi o zbawienie doczesne, jak również o interes partii, nie mniej walka o władzę trwa po obu stronach. Nie rozumiem, jak dyrektor TVP Kultura może nie dostrzegać zjawiska dominacji za pośrednictwem religii, choć należy to do podręcznikowej wiedzy o kulturze.

Powoli i z trudem, ale jednak stajemy się społeczeństwem obfitości. Walka o chleb dla ludu traci rację bytu

Marksiści kulturalni mają rację, gdy bronią popkultury, bo na tym terenie widzą obecnie główny obszar swojego działania. Powoli i z trudem, ale jednak stajemy się społeczeństwem obfitości. Walka o chleb dla ludu traci rację bytu. To już nie jest sprawa życia i śmierci, jak było kiedyś. Nasza egzystencja coraz bardziej zależy od jakości symboli, do których mamy dostęp, a więc zależy od kultury. Zależy także od swobodnego dostępu do przyjemności, z których za największą uchodzi udane życie seksualne.

Walka lewicy o akceptację gejów i lesbijek oraz rozmaite zachęty do użycia, by nie rzec rozpusty, dla reszty społeczeństwa nieco przypomina walkę sprzed stulecia o chleb dla mas pracujących. Skąd ta ewolucja rewolucji? Po spełnieniu potrzeb ciała, o co zabiegała tradycyjna lewica i ruch robotniczy, nadchodzi czas spełniania pragnień psyche, o co zabiega ruch wyzwolenia seksu z rozmaitych zakazów.

Wprawdzie nie wiadomo, czy to się dobrze skończy, ale moim zdaniem marksiści kulturalni trafnie wyczuwają następstwo ludzkich potrzeb. Świadomość tego stanu rzeczy upowszechni się w Polsce. To tylko kwestia czasu, jak bywało ze wszystkimi nowinkami cywilizacyjnymi, które z opóźnieniem docierają nad Wisłę, ale zawsze docierają.

Komu przyznać rację? Gdyby literaci znali statystykę, to można by uniknąć wielu sporów, lokując postawy ideowe ludzi na „krzywej dzwonu”. Na jednym krańcu znajdują się nieliczni absolutyści moralni, jak Rymkiewicz, na drugim też nieliczni relatywiści, jak krytykowany przez szefa TVP Kultura Artur Żmijewski, a we wzdętym brzuchu owej krzywej dzwonu unosi się ogromna cała reszta. Jest to rozrzut statystyczny opisujący każde masowe zjawisko, także rozwój zbiorowej psychologii.

Moim skromnym zdaniem absolutne przekonania i święte racje rewolucji to stanowcze metafory dla statystycznych zmiennych ludzkiej świadomości.

Autor jest krytykiem filmowym i publicystą, prowadzi program „Kinematograf” w TVP 1. Napisał m.in. książkę „Obalanie idoli” (2004)

Ja również – podobnie jak Krzysztof Koehler, dyrektor TVP Kultura – dostałem kosza od Jarosława Marka Rymkiewicza, który odmówił przyjęcia zaproszenia do „Kinematografu” z powodu ideowej postawy antytelewizyjnej. Ale inaczej niż dyrektor Koehler („Rewolucja w czasach popkultury”, „Rz” z 7.05.2008) nie mam o to żalu ani nie widzę błędu poety w tej odmowie.

Rymkiewicz mieści się na krawędzi sprzeciwu zarówno wobec tandety kulturalnej, jak i politycznej. Autor książki i zwolennik „Wieszania” zdrajców jest także przeciwnikiem pokazywania się w kiepskim towarzystwie. Jednak nie traci z tego powodu wpływu, bo jego książki i postępki omawiają gazety. Dochodzi więc do przekazu treści postawy krytycznej, chociaż nie przez ich autora. To my, wyrobnicy popkultury telewizyjnej nieco wyższego sortu, musimy wyjaśniać, co artysta chciał nam przez to powiedzieć.

Pozostało 80% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Katedrą Notre Dame w Kreml
Opinie polityczno - społeczne
Janusz Waluś nie jest bohaterem walki z komunizmem
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: W sprawie immunitetu Kaczyńskiego rację ma Hołownia, a nie Tusk
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Demokracja w czasie wojny. Jak rumuński sąd podważa wiarygodność Zachodu
Materiał Promocyjny
Jak budować współpracę między samorządem, biznesem i nauką?
Opinie polityczno - społeczne
Franciszek Rzońca: Polska polityka wymaga poważnych zmian. Jak uratować demokrację nad Wisłą?