Powyższa teza stanowi też odpowiedź na pytanie, czemu polska prawica ma nie być taka jak zachodnie. Polska historia, polskie społeczeństwo, polskie problemy gospodarcze i polityczne są inne niż większości krajów zachodnich, dlaczego mielibyśmy więc bezmyślnie małpować zachodnią prawicę, która miałaby się nijak do polskiej polityki? Kto rozumie Polskę i polską prawicę tylko jako naśladownictwo Zachodu, nie tylko nie jest dobrym Polakiem – jest też złym Europejczykiem.
Banałem jest twierdzenie o cywilizacyjnej wyższości Zachodu nad Polską, ale czy to powód, byśmy nie mieli prawa dostrzegać problemów, które w Europie się pojawiają? Sukces Europy nie jest jednowymiarowy. Jeśli ją porównamy z Trzecim Światem – wydawać się będzie rajem. Jeśli ją porównamy nawet z Polską A. D. 1989 – dalej będzie ziemią obiecaną. Ale czy wobec tego nie wolno nam pytać, w jakim kierunku idziemy ani mieć własnych marzeń i pragnień?Dla konserwatywnej prawicy Europa to bogactwo kultury, tradycji, duma z naszych zachodnich osiągnięć. Dla modernizatorów Europa powinna wciąż przepraszać, wciąż ze sobą walczyć, jeszcze zapomnieć o chrześcijaństwie, jeszcze raz przeprosić za kolonializm, w imię praw człowieka krytykować Amerykanów. Nie tylko Polska, ale też Europa, staje się w takim myśleniu niepewna siebie, słaba, zakompleksiona, w imię politycznej poprawności kapitulująca przed własną przeszłością? Czy takiej Europy chcemy? Czy taka Europa będzie najlepszym miejscem na ziemi? Wątpię.
Argumentem często używanym na rzecz naśladowania zachodu jest „modernizacja”. Wbrew obiegowej opinii konserwatywny republikanizm (nawet z odcieniem narodowym) nie jest antymodernistyczny. Modernizacja może pomagać i przeszkadzać wzmacnianiu podmiotowości. Silniejsze, bardziej sprawne państwo i instytucje – co bez wątpienia należy do modernizacji – służą narodowej podmiotowości. Modernizacja jako zupełne rozmycie się tożsamości, zniszczenie obyczajów itp. – podmiotowości szkodzi.Czy stoimy jednak przed wyborem: modernizacja albo średniowiecze? Czy jedyną dopuszczalną modernizacją jest droga zachodniej Europy? Od samej demokratyzacji kultury, rozwiązłości obyczajowej czy negowania wpływu chrześcijaństwa na historię i współczesność Europy Polska wcale nie stanie się bogatsza ani nie będzie mieć nowoczesnej sieci autostrad.Rolą prawicy powinno być raczej obserwowanie współczesności i wczesne ostrzeganie przed kosztami modernizacji, przed zagrożeniami, które dla wspólnoty politycznej płyną ze strony nierozważnej modernizacji. Zadaniem konserwatystów nie jest więc radość z obserwowanych zmian, ani wspieranie przemian, które uważają za zagrożenie dla tego, co dla podmiotowości narodu jest najważniejsze. Wbrew prawdziwym radykałom powrót do czasów sprzed rewolucji francuskiej jest niemożliwy. Ale to nie musi oznaczać akceptacji dla wszystkiego, co działo się później.
Republikanizm czy myśl neonarodowa potrzebuje modernizacji – modernizacji konserwatywnej. Nie imitacyjnej, nie dostosowującej Polskę do zachodnich wzorców, ale takiej, która to, co najważniejsze dla polskości, ocali, krytycznie zaś patrząc na jej wady, zmieni, unowocześni, ucywilizuje. Bez stanięcia oko w oko z Polską i polskością to nie ma sensu. Zarówno więc krytykowanie wszystkiego, jak też bezmyślna akceptacja wszystkiego, co polskie, nie służy modernizacji, nie służy odbudowie republikańskich cnót ani niezbędnego dla narodu państwa.
Wbrew bowiem stawianej niekiedy tezie prawica nie stoi przed wyborem: ideowość czy pragmatyzm. Po moim tekście „Szara normalność nie potrwa długo” („Rzeczpospolita”, 15.03.2008 r.) wielu autorów, głównie na łamach „Dziennika”, zarzucało mi, że trwanie prawicy przy silnych wartościach to radykalizm, fundamentalizm, próba budowania niemal państwa ajatollahów. Jako przeciwwagę wskazywano pragmatyczny liberalizm, który bez patrzenia na wielkie cele ideowe realizuje drobne cele, które poprawiają życie zwykłego obywatela.
Ale taka alternatywa jest fałszywa. Pytanie, czy prawica ma być pragmatyczna czy ideowa, jest źle postawione. Nie ma polityki – a prawicowej w szczególności – bez idei, bez tożsamości, bez jasno zakreślonych celów. Ale z drugiej strony cóż to za polityka, która jest nieskuteczna? Ciepła woda w kranie to też pewna wartość. Dlaczego polska prawica miałaby wybierać: budować autostrady czy bronić wartości, decydować się, czy być pragmatyczna, jak Aleksander Kwaśniewski, czy też ideowa – to ulubiony przykład publicystów „Dziennika” – jak Marek Jurek.Czy prawica chce nieskutecznego państwa, źle działających instytucji, czy może chce wychodzić z Unii Europejskiej? Jeśli prawica dotąd nie zbudowała skutecznego państwa, sprawnych instytucji, to raczej świadczy o słabości dotychczasowych prób prawicowej naprawy państwa, nie zaś o tym, że nie mają one sensu.