Nie ma niezbędnych klapsów

Bijemy dzieci, a nie żony czy szefów,bo nam wolno – twierdzi publicysta „Rzeczpospolitej”

Publikacja: 05.06.2008 02:04

W debacie na temat wymierzania dzieciom klapsów stosowana jest najbardziej popularna w Polsce metoda rozmowy publicznej: najpierw należy ustawić przeciwnika w roli półgłówka, a następnie walić w niego jak w bęben. Dzięki temu zwolenników ustawowego zakazu wymierzania dzieciom klapsów można uznać za niepełnosprawnych umysłowo, którzy nie potrafią odróżnić katowania dzieci od skutecznego wychowywania, oraz za zwolenników państwa policyjnego, które będzie się wdzierać do rodzin normalnych ludzi, jak dzieje się to codziennie w Szwecji i Wielkiej Brytanii, by wymienić tylko dwa ze znanych nam państw policyjnych.

Profesor Jacek Hołówka pisze („Rzeczpospolita”, 29.05.08), że klaps jest czasem niezbędny, by dziecko się uspokoiło i opamiętało. Pan profesor przedstawia wymierzanie dziecku klapsa jako efekt finalny wyboru z wachlarza wielu dostępnych rodzicom metod wychowawczych tej najlepszej, która w danym momencie zadziała. To jest, za przeproszeniem, nonsens. Klapsy wymierzamy, gdy wpadamy w furię i nie kontrolujemy się – nie znam żadnego normalnego człowieka, który uderzyłby swoje dziecko na spokojnie. Dlatego klaps jest zawsze porażką rodzica, przyznaniem się do nieumiejętności wpłynięcia na swoje dziecko innymi metodami i jako taki nie powinien być uznawany za „niezbędny” w wychowaniu dzieci.Profesor Hołówka przywołuje przykład „łuku histerycznego”, na który ponoć dobrą metodą jest właśnie klaps. Moja żona też czasem dostaje histerii, a wśród szefów, których miałem w karierze, byli nie tylko histerycy, ale też zwykłe chamy. Mimo to unikam bicia żony, a na beznadziejnych szefów mam taki sposób, że jak mi nie pasują, to się zwalniam z pracy.

Czasem myślę, że kara publicznej chłosty dla szczególnie okrutnych rodziców byłaby odpowiednia

Nie odkrywam żadnej Ameryki: od lat wiadomo, że rozhisteryzowane dziecko najlepiej zostawić samo w spokoju, a jeśli to niemożliwe (np. dziecko dostaje histerii pięć minut przed odlotem samolotu, na który musimy zdążyć), po prostu wziąć je za chabety, mocno przytulić i przetransportować we właściwe miejsce. Jeśli natomiast wymierzamy klapsy albo – co gorsza – regularnie bijemy dzieci, to tylko z jednego powodu: jest to najprostsze i bezkarne. Bijemy dzieci (a nie żony czy szefów), bo nam wolno.

Przestajemy je bić, w tym również wymierzać klapsy, gdy mija przyzwolenie społeczne na tego typu zachowanie. Na przykład każdy wystarczająco dojrzały rodzic wie, że najtrudniejsze w wychowaniu nie są wcale dzieci najmłodsze, czyli te, którym zwykle wymierzamy klapsy, tylko nastolatki.Jeśli jakiś ojciec 17 – 18-letniej dziewczyny nie chciał choć raz w życiu wyrzucić swojej córki przez okno albo udusić jej gołymi rękami, to poproszę o kontakt – chciałbym wiedzieć, jak to się robi. Jeśli – jak twierdzą zwolennicy kar cielesnych dla dzieci – wymierzanie ich jest skuteczne, to powinny one działać niezależnie do wieku dziecka. I pewnie działają – wystarczająco zastraszony nastolatek będzie chodził jak w zegarku, ku uciesze rodzica.

Jako ojciec dwóch córek nie jestem idealistą wychowawczym; uważam, że dziecka nie da się sensownie wychować bez stosowania jasnych kryteriów dobra i zła (co, niestety, zakłada konieczność sporej dawki hipokryzji ze strony rodziców, ale to inny temat), oznaczania granic dla dzieci oraz praktykowania systemu kar i nagród. Jednak z tego systemu powinna być wyłączona przemoc fizyczna w każdej formie, dlatego ręce mi opadają, gdy przy okazji obecnej debaty rosną zastępy polityków radośnie dziękujących w mediach swoim rodzicom za to, że ich bili, niektórych nawet regularnie. To jest beznadziejna próba „rozbrojenia” tematu, wykazania, że bicie jest całkowicie akceptowalną metodą wychowawczą.

Nie wiem, jak ostatecznie będzie wyglądała ustawa przygotowywana przez rząd, zapewne nie będzie w niej propozycji kar za wymierzanie klapsów, choć czasem myślę, że kara publicznej chłosty dla szczególnie okrutnych rodziców byłaby odpowiednia. Ale nie chciejmy zbyt wiele: ta ustawa to powinna być raczej jasno wyrażona niezgoda na podejście zakładające, że rodzic osiąga cel wychowawczy przez bicie. Jeśli w jej wyniku cały legion polskich „normalnych” rodziców lejących dzieci zastanowi się dwa razy przed wzięciem pasa do ręki, a nawet wymierzeniem klapsa, to spełni ona swoje zadanie.

I jeszcze słowo o „totalitarnym” wymiarze regulowania prawem stosunków w rodzinie. Przeciwnicy wciskania się państwa do wychowania dzieci jakoś nie mają problemu z tym, że ich dzieci chodzą do publicznych przedszkoli i szkół. Wielu przeciwników nowej „idiotycznej ustawy” o zakazie stosowania kar cielesnych wobec dzieci chce, by państwo zakazało całkowicie aborcji i zapłodnienia in vitro, a nawet reglamentowało środki antykoncepcyjne.

Bez wdawania się w meritum tych sporów warto zauważyć, że – chcemy tego czy nie – państwo jest obecne w naszych domach i wołamy je na pomoc zwykle wtedy, gdy jest nam do czegoś potrzebne, a gdy jego ingerencja nie mieści się w naszym pojęciu prywatności, wyzywamy je od „policyjnych”.

Klaps jest czasem niezbędny

Katowanie dziecka to patologia społeczna. Ale dawanie klapsów patologią nie jest. Czasem dziecko musi zostać przestraszone czy lekko skarcone 29 maja 2008

W debacie na temat wymierzania dzieciom klapsów stosowana jest najbardziej popularna w Polsce metoda rozmowy publicznej: najpierw należy ustawić przeciwnika w roli półgłówka, a następnie walić w niego jak w bęben. Dzięki temu zwolenników ustawowego zakazu wymierzania dzieciom klapsów można uznać za niepełnosprawnych umysłowo, którzy nie potrafią odróżnić katowania dzieci od skutecznego wychowywania, oraz za zwolenników państwa policyjnego, które będzie się wdzierać do rodzin normalnych ludzi, jak dzieje się to codziennie w Szwecji i Wielkiej Brytanii, by wymienić tylko dwa ze znanych nam państw policyjnych.

Pozostało 88% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?