Lepszy nudny Tusk niż obrażony Kaczyński

Taka opozycja jak PiS jest dla gabinetu Tuska raczej prezentem niż problemem. Zawsze można bowiem powiedzieć wyborcom: spójrzcie, jaką macie alternatywę dla naszych rządów – twierdzi socjolog

Publikacja: 18.07.2008 03:40

Red

Ostatnio, przy okazji ujawnienia przez jedną z gazet instrukcji dla posłów PO, zaczęły pojawiać się opinie, jakoby był to ostateczny dowód, iż rząd Platformy Obywatelskiej jest produktem wyłącznie PR-owskim. Moim zdaniem jednak – jeśli już mamy mówić o produktach – to gabinet Donalda Tuska prędzej nazwałbym produktem ostrej konkurencji politycznej, dzięki której PO wygrała wybory. I duże poparcie dla rządu cały czas wynika z nadziei wyborców na uspokojenie.

Polacy dali PO mandat do ustabilizowania sytuacji w Polsce przy jednoczesnym zachowaniu pozytywnych elementów dwóch lat rządów Prawa i Sprawiedliwości, czyli wzrostu gospodarczego i spadku bezrobocia. Najwyraźniej wyborcy wciąż nie doszli do wniosku, że rząd zasadniczo odszedł od swoich wyborczych obietnic. Zresztą należy pamiętać, że obietnice długofalowe – jak rozwój kraju czy sprawna organizacja Euro 2012 – ciągle pozostają w sferze zaufania i na razie nie da się ich zweryfikować.

Natomiast działania PR-owskie, które – zdaniem opozycji – miałyby być jedyną rzeczą, jaką zajmuje się gabinet Tuska, mnie osobiście wydają się być wręcz jedną z jego największych słabości. Obecny rząd kompletnie nie potrafi sobie poradzić z wygłodzonymi mediami, nie potrafi sprostać ich oczekiwaniom. Przez dwa lata rządów PiS media uzależniły się od politycznych mniejszych lub większych skandali lub rozrób, jak od jakiegoś narkotyku. Wtedy codziennie było co puszczać na czerwonym pasku. Dziś, kiedy brakuje poważnych newsów, media z byle czego – jak np. podróż Donalda Tuska do Peru – robią wydarzenie dnia.

Tak więc zarówno z punktu widzenia mediów, jak i opozycji, ten rząd jest za spokojny, a wręcz nudny. Bo opozycja z kolei chciałaby sprowokować rząd do gwałtowniejszych działań czy decyzji, aby dzięki temu móc rozkołysać własny statek, którym płynie i nabrać wiatru w żagle.

Obserwując poczynania Jarosława Kaczyńskiego można odnieść wrażenie, że główna partia opozycyjna jest nastawiona na cementowanie elektoratu, który zdobyła w 2007. Szanse PiS na objęcie władzy w razie ewentualnych wcześniejszych wyborów są praktycznie zerowe.

Prawo i Sprawiedliwość nie ma żadnej zdolności koalicyjnej i tę bezradność coraz bardziej widać w postawie lidera partii. Pomysł z bojkotem TVN i TVN 24 to kolejny krok w kierunku utrwalania podziału na Polskę Platformy i Polskę PiS. Partia Jarosława Kaczyńskiego jako partia opozycyjna wcale nie ma zamiaru walczyć o Polskę Platformy, lecz chce okopać się w tej własnej Polsce.

Nie powinniśmy oceniać rządu na podstawie jego reform. Głównym celem PO było odsunięcie PiS od władzy i zmiana stylu rządzenia. A to się udało już zrobić

Dla Tuska taka opozycja jest bardziej prezentem niż problemem. Zawsze można bowiem powiedzieć wyborcom: spójrzcie, jaką macie alternatywę dla naszych rządów i wtedy Polacy (w tym także media) zapewne przyznają, że nawet jeśli z tym Tuskiem jest trochę nudno i niemrawo, to lepsze to niż wiecznie obrażony Kaczyński, który winą za każde swoje niepowodzenie obarcza rzekomo nieprzychylne mu media. Tymczasem nie wydaje mi się, żeby media się jakoś specjalnie zawzięły na PiS czy szczególnie sprzyjały Platformie. Media kierują się własną rynkową logiką – muszą przyciągnąć widza, czytelnika i słuchacza i dlatego chcą, aby coś się w kraju działo.

Uczciwie trzeba jednak przyznać, że Platformie brakuje dobrej diagnozy sytuacji czy jak to nazywają ostatnio niektórzy specjaliści od marketingu politycznego – własnej opowieści. W czasie wyborów opowieścią Platformy było to, że trzeba odwieść od władzy tych ekstremistów i przywrócić europejski standard władzy. Teraz nikt za bardzo nie wie, jak tę opowieść kontynuować, co także świadczy o słabości PR-owskiej tego rządu i całej Platformy.

Na pytanie, co konkretnego – oprócz działań PR-owskich (które jak się okazuje wcale nie są wzorowe) – uczyniła przez okres swoich rządów Platforma Obywatelska, chciałbym odpowiedzieć przewrotnie. Nie jestem wcale pewien, czy rzeczywiście powinniśmy dziś oceniać rząd na podstawie wielkich reform, jakie przeprowadził lub nie. PO nie była bowiem ekipą, która przyszła do władzy pod hasłem zmiany Polski, tak jak kiedyś AWS czy nawet PiS w 2005 roku. Głównym celem Platformy było odsunięcie PiS od władzy, zmiana stylu rządzenia i wprowadzenie europejskich standardów na naszym politycznym podwórku. I to jak najbardziej Platformie się udało już zrobić.

Jedyne, co mnie niepokoi, to fakt, że niektóre dobrze zapowiadające się działania nie są kontynuowane, albo jeśli są kontynuowane, to rozchodzą się przy pierwszej krytyce. Mam tu na myśli chociażby reformę szkolnictwa wyższego i badań naukowych. Projekt minister Barbary Kudryckiej, który pomimo że był sensowny, przepadł w momencie, gdy oprotestowały go środowiska naukowe. Gabinet Tuska zapewne nie chciał wchodzić w buty PiS i konfliktować różnych grup, ale akurat w tym przypadku racja jest zdecydowanie po stronie rządu.

Jeśli chodzi o inne projekty i ustawy, to może lepiej, że ten rząd uchwala ich mniej, ale w sposób bardziej przemyślany. Przypomina mi się dowcip Woody’ego Allena dotyczący życia seksualnego: że ważna jest jakość, a nie ilość, z tym, że kiedy ilość spada do zera, to trzeba zacząć się niepokoić. Kiedy liczba działań i aktów prawnych Platformy rzeczywiście spadnie do zera, wtedy będziemy musieli zacząć się martwić. Dobrze byłoby jednak, gdyby – w ramach profilaktyki – Platforma podciągnęła nieco nie tylko swój PR, ale także pracę systemową.

—not. k. b.

Dr Jacek Kucharczyk jest socjologiem, dyrektorem programowym warszawskiego Instytutu Spraw Publicznych

Ostatnio, przy okazji ujawnienia przez jedną z gazet instrukcji dla posłów PO, zaczęły pojawiać się opinie, jakoby był to ostateczny dowód, iż rząd Platformy Obywatelskiej jest produktem wyłącznie PR-owskim. Moim zdaniem jednak – jeśli już mamy mówić o produktach – to gabinet Donalda Tuska prędzej nazwałbym produktem ostrej konkurencji politycznej, dzięki której PO wygrała wybory. I duże poparcie dla rządu cały czas wynika z nadziei wyborców na uspokojenie.

Pozostało 92% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Marek Kozubal: Dlaczego trzeba bić na alarm
Opinie polityczno - społeczne
Jan Nowina-Witkowski: Reset sceny politycznej po upadku PiS to szansa dla polskiej prawicy
Opinie polityczno - społeczne
Jan Skoumal: Sezon na Polę Matysiak w sejmowym lesie
Opinie polityczno - społeczne
Paweł Łepkowski: Debata wiceprezydencka w USA daje nadzieję na powrót dobrych obyczajów politycznych
Opinie polityczno - społeczne
Jacek Czaputowicz: Dlaczego Polska nie chce ekshumacji na Wołyniu?