Historia alternatywna

Gdy słyszę, że Wałęsa był w stoczni z polecenia SB i to wbrew niemu i jego mocodawcom utworzono „Solidarność”, to nie wiem, czy się śmiać, czy płakać – pisze Andrzej Morozowski, publicysta TVN

Aktualizacja: 16.09.2008 09:35 Publikacja: 16.09.2008 01:39

Red

Czy w Polsce na dobre pojawi się alternatywna historia najnowsza? Wydaje się, że mamy właśnie do czynienia z próbą jej tworzenia.

Najlepszym tego przykładem jest zorganizowana niedawno w Sejmie z okazji trzydziestolecia powstania Wolnych Związków Zawodowych konferencja. Organizatorami byli politycy PiS, a w odpowiedzi na zarzut niezaproszenia na nią Lecha Wałęsy czy Bogdana Borusewicza padł z ust Jarosława Kaczyńskiego i Anny Walentynowicz cytat z Józefa Piłsudskiego: „Historię swoją piszcie sami. Bo inaczej napiszą ją za was inni i będzie źle”.

Jest to jawne negowanie wersji historii najnowszej, która znajduje się obecnie w podręcznikach. Nie jestem przeciwnikiem grzebania w faktach historycznych, sprawdzania ich i „odbrązawiania” postaci, które brały w nich udział. Ale bardzo mi się nie podoba, gdy politycy interpretują i wykorzystują nowe fakty i hipotezy historyczne po to, by zdyskredytować swych przeciwników. Jeszcze bardziej mi się nie podoba, gdy zaprzęgają do tej pracy Instytut Pamięci Narodowej. Zawsze byłem zwolennikiem powstania tego instytutu, jednak fakt, że to politycy powołują jego władze, powoduje, że odkrycia, których dokonują jego pracownicy, traktuję z rezerwą.

Zdaję sobie sprawę z tego, że zawsze istnieje wersja historii najnowszej oficjalna i alternatywna. Za czasów komunizmu w szkołach uczono, że mordu w Katyniu dokonali hitlerowcy. W domu człowiek się dowiadywał, że Rosjanie. Do niedawna nie ulegało wątpliwości, że twarzą i nazwiskiem, z którym najmocniej związany jest Sierpień 1980, jest Lech Wałęsa. Wiadomo było powszechnie, że jako człowiek z krwi i kości nie jest postacią jednoznaczną, ale jego udziału w tworzeniu Wolnych Związków Zawodowych nikt nie kwestionował. Dziś, gdy słyszę, że był w stoczni z polecenia SB i to wbrew niemu i jego mocodawcom utworzono „Solidarność”, to nie wiem, czy się śmiać, czy płakać.

Rozumiem przyczyny, dla których Jarosław i Lech Kaczyńscy chcą przeforsować własną wersję historii, ale nie podoba mi się, gdy wykorzystuje się do tego autorytet urzędu prezydenta. Zawsze uważałem, że można nie szanować osoby, która urząd prezydencki sprawuje, ale z szacunku dla urzędu zawsze, gdy do sali wchodziła głowa państwa, wstawałem z krzesła.

Jarosław Kaczyński podczas niedawnej debaty w Sejmie upominał się, by traktowano go z szacunkiem jako byłego premiera, i miał rację. Nie przeszkadza mu to jednak traktować bez szacunku byłego prezydenta. Patrząc na to, co się obecnie dzieje, zastanawiam się, czy gdy znów PiS dojdzie do władzy, nie zechce skorzystać z niej, by wymazać nazwisko Lecha Wałęsy ze szkolnych podręczników. Nie zdziwię się, jeśli potem w odwecie jakaś inna władza będzie wymazywać z kart historii najnowszej nazwisko prezydenta Kaczyńskiego. Nie zdziwię się, ale będę się oburzał i protestował.

Jest jeszcze jeden aspekt tej sprawy. Młodzi Polacy są coraz lepiej wykształceni, znają obce języki, jeżdżą za granicę, by się uczyć. W obcych podręcznikach zapewne znajdą nazwisko Lecha Wałęsy przy haśle Polska i „Solidarność”, głupio więc by było, gdyby zniknęło ono z polskich kompendiów. Może zatem współcześni politycy powinni pomyśleć o sobie przez chwilę jako o postaciach historycznych i z myślą o tym, że sami kiedyś historią się staną, przestali w historii mieszać.

Autor jest publicystą TVN i TVN 24, współautorem programu „Teraz my”

Czy w Polsce na dobre pojawi się alternatywna historia najnowsza? Wydaje się, że mamy właśnie do czynienia z próbą jej tworzenia.

Najlepszym tego przykładem jest zorganizowana niedawno w Sejmie z okazji trzydziestolecia powstania Wolnych Związków Zawodowych konferencja. Organizatorami byli politycy PiS, a w odpowiedzi na zarzut niezaproszenia na nią Lecha Wałęsy czy Bogdana Borusewicza padł z ust Jarosława Kaczyńskiego i Anny Walentynowicz cytat z Józefa Piłsudskiego: „Historię swoją piszcie sami. Bo inaczej napiszą ją za was inni i będzie źle”.

Pozostało 84% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?