[ul][li][link=http://blog.rp.pl/blog/2008/10/15/ryszard-bugaj-zdrowie-z-elementami-rynku/]Skomentuj[/link][/li][/ul]
To pomysł wysoce niefortunny. Ani prywatyzacja (podobnie jak całkowita bezpłatność) nie ma rozstrzygającego znaczenia dla realnego dostępu do usług, ani pytanie w referendum o prywatyzację służby zdrowia nie może przynieść sensownego rozstrzygnięcia.
[srodtytul] Brak woli[/srodtytul]
Sytuacja w służbie zdrowia – choć w sumie lepsza niż w czasach PRL – nikogo nie może satysfakcjonować. Warunki leczenia są często skandaliczne, ale największy problem to bardzo trudny dostęp do leczenia specjalistycznego i właściwie brak badań profilaktycznych. Przyczyny są zapewne dwie: niskie nakłady publiczne na ochronę zdrowia (dwukrotnie mniejsze niż w Europie Zachodniej) i "system" niesprzyjający efektywnemu działaniu.
Skuteczna reforma wymaga zarówno zasadniczego zwiększenia nakładów publicznych (przynajmniej do 6,7 proc. PKB), jak i sanacji mechanizmów systemowych. Zwiększenie nakładów publicznych obecnie jest o tyle trudniejsze, że kryzys na świecie z pewnością zaowocuje w Polsce ograniczeniem tempa wzrostu. Jednak kluczowa pozostaje polityczna wola. Czy obecny rząd ją ma? Nie wiem, ale skłonny jestem wątpić.