Nie zostawiajmy pustego miejsca dla aferzystów

Polska potrzebuje modernizacji, ale nie w postaci głupawej papki ideologicznej. Bez państwa nie da się zbudować autostrad, nie da się zmodernizować kraju – pisze Władysław Stasiak, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego

Aktualizacja: 21.10.2008 02:01 Publikacja: 21.10.2008 01:58

Red

Światowy kryzys gospodarczy dobitnie potwierdza, że silne państwo jest nam wszystkim niezbędne. Na naszych oczach upada mit o nieuchronnym zaniku państwa. Spójrzmy na to, co robią kraje tego „liberalnego” Zachodu – tam właśnie państwo okazuje się ostatnią deską ratunku. Nie niszczy rynku, ale go chroni!

Budowanie silnego państwa to nasz podstawowy obowiązek. Bo jeśli nie państwo silne i nowoczesne, to jakie? Słabe i archaiczne. Dla niektórych, niestety, normalne. Ale czy o taką normalność nam chodzi? Obecnie państwo nie cieszy się zbyt dobrą prasą. Antypaństwowi populiści mówią o nim mało, a jeśli już, to na ogół źle.

[srodtytul]Wrogi twór[/srodtytul]

W sprawach publicznych dominuje myślenie czysto sondażowe i piarowe. Im bardziej kolorowe eventy (broń Boże, nie zdarzenia) wyprane z treści, im więcej happeningu, tym lepiej. Ale czy to powód, by teatralnie załamywać ręce? Nie, takie – po prostu – jest jedno z oblicz współczesnej demokracji. Nie tylko u nas zresztą.

Tyle że w Polsce to akurat oblicze zaczyna dominować. Próba poważniejszej debaty merytorycznej, zadania pytań z treścią przedstawiane są jak, co najmniej, niestosowne zachowanie przy stole. A gdy mowa o budowie państwa, instytucji, modny staje się grymas znudzenia i ironii. Co gorsza, wykrzywia on twarze niektórych polityków. Ludzie, którzy za swe powołanie – przynajmniej tak twierdzą – uważają służbę państwu, wykazują zadziwiający brak dbałości o jego instytucje. Co gorsza, postulują nawet ich demontaż! A przecież powinna obowiązywać zasada: powiedz mi, co sądzisz o państwie, a powiem ci, jakim jesteś politykiem.

Niestety, z winy również części polityków, państwo jest przedstawiane jako twór, jeśli nie wrogi, to obcy, ciężki, krępujący aktywność. I co szczególnie istotne – niezrozumiały. Zyskuje więc poklask teza, że państwo to przeżytek. Taki, który nieuchronnie odchodzi do lamusa historii. Zastępują go struktury ponadnarodowe, powiązania korporacyjne i sieciowe. Nie dziwią więc hasła: „odbierzmy władzę państwu, oddajmy ją ludziom”. Ale jakim ludziom?!

[srodtytul]Rządy prawa ważniejsze od prywatyzacji[/srodtytul]

Czasem mam wrażenie, że niektóre argumenty o odebraniu kompetencji urzędasom z Warszawki, w ogóle nie uwzględniają faktu, że samorząd terytorialny przywrócono w Polsce w 1990 r. (18 lat temu!). Od tego czasu zdążył się już wzmocnić i okrzepnąć (potwierdzam to także własnym doświadczeniem i praktyką).

Jasne, że administracja samorządowa jest niezbędna. Jednak przeciwstawianie jej państwu jest szkodliwym absurdem.

Wrogowie silnego państwa przeciwstawiają je wolności jednostki, wolności działalności gospodarczej czy aktywności społecznej. Jest to z pewnością prawdziwe w państwach totalitarnych. W każdym zresztą kraju należy pamiętać o takich zagrożeniach i je niwelować.

Ale czy możliwe jest korzystanie ze swobód, wolności gospodarczej, normalnego rozwoju społeczeństwa bez państwa i jego instytucji? W moim przekonaniu – nie.

W Europejskiej Strategii Bezpieczeństwa jako jedno z głównych zagrożeń wymienia się upadek państwa. Co niszczy państwo? Złe rządzenie, korupcja, nadużycie władzy, słabe instytucje i brak odpowiedzialności oraz konflikty społeczne.

Francis Fukuyama nie pisze już o „końcu historii”. Twierdzi za to: „Dla konkretnych społeczeństw, jak też dla wspólnoty globalnej, obumieranie państw nie jest preludium do utopii, lecz do katastrofy”. Nawet guru liberałów Milton Friedman przyznał pod koniec życia, że wolny rynek nie może funkcjonować poza państwem, że równie ważne jak prywatyzacja są stabilne instytucje i ochrona własności. Niegdyś radził krajom odchodzącym od socjalizmu trzy rzeczy: „prywatyzować, prywatyzować, prywatyzować!”. W 2001 r. przyznał: „Myliłem się jednak. Okazuje się, że rządy prawa są ważniejsze od prywatyzacji”.

[srodtytul]Plakacik dla Giulianiego[/srodtytul]

Kiedyś, gdy jako minister spraw wewnętrznych i administracji powiedziałem, że dobra policja jest jednym z gwarantów wolności, widziałem ironiczne uśmiechy. Jednak, czy zwykli nowojorczycy mogli normalnie żyć i prowadzić swe sprawy przed zmianami wprowadzonymi przez Rudolpha Giulianiego i Williama Brattona oraz radykalną poprawą bezpieczeństwa.

Wymownym przykładem stał się dla mnie ręcznie wymalowany plakacik, który zauważyłem na szybie nowojorskiego sklepiku: „Jesteśmy z Panem, Panie Giuliani. Dziękujemy.” Chciałbym, aby zaciekli wrogowie instytucji publicznych uważniej postudiowali takie plakaciki.

Powiem wprost: atakowanie państwa jako dobra wspólnego, ograniczanie jego podstawowych funkcji, to żadna obrona wolności. To tworzenie pola dla gry partykularyzmów i patologii. Miejsca po wycofaniu instytucji państwa nie zajmują luzaccy i nieprzejmujący się dobrzy ludzie. Zwykle zajmują je oligarchowie, grupy interesów, brutalne korporacje, a często po prostu – przestępcy i terroryści.

[wyimek]Członkostwo w Unii może nam pomóc w rozwoju. Ale nie łudźmy się, że Bruksela zmodernizuje Polskę za nas[/wyimek]

To wcale nie teza jakiegoś oszołomionego polskiego polityka, lecz rzeczonego Fukuyamy, zawarta w książce „Budowanie państwa”.Wszyscy zgodzimy się, że Polska potrzebuje modernizacji. Ale nie w postaci głupawej papki ideologicznej, lecz poprawy warunków życia i rozwoju naszego kraju. Potrzebujemy gruntownej przebudowy całego sektora energetycznego, autostrad i porządnych dróg.

[srodtytul]Nowej Gdyni wciąż nie ma[/srodtytul]

Na razie brak nam umiejętności myślenia strategicznego, brak też umiejętności wcielania w życie śmiałych wizji.

Jakoś nie widać nowej Gdyni ani COP. Tymczasem życie potwierdza boleśnie, że bez państwa nie da się zbudować autostrad, nie da się zmodernizować kraju. Nie, nie chodzi wcale o to, by urządzać jakieś roboty publiczne, ale konsekwentnie egzekwować to, co jest potrzebne dla rozwoju kraju (przypomnę, że wciąż nie mamy w Polsce wielkiego międzynarodowego portu lotniczego z prawdziwego zdarzenia!). Fakt, to prywatni przedsiębiorcy mogą i powinni budować autostrady. Tyle że powinni się nawet bać pomyśleć o tym, że mogą nas oszukać, nie dotrzymać terminów bez ważnych przyczyn.Owszem, członkostwo w Unii Europejskiej jest ważne i potrzebne. Na pewno może nam pomóc w rozwoju. Ale nie łudźmy się, że Bruksela zmodernizuje Polskę za nas. Weźmy Irlandię – ona sama miała pomysł na siebie i to Irlandia wypromowała swoją drogę rozwoju, korzystając z członkostwa w UE. Trzeba budować ośrodki myśli strategicznej, sprawną i nieskorumpowaną administrację, skuteczną dyplomację, silne wojsko i policję, dbający o interes obywateli wymiar sprawiedliwości.

To wszystko składa się właśnie na silne i nowoczesne państwo. Silne nie dlatego, że wszechobecne. Silne, bo zdolne do wyznaczania jasnych reguł i, co najważniejsze, ich egzekwowania.

Budowa takiego właśnie państwa to dziś jedno z podstawowych wyzwań – i sprawdzianów – dla tych, którzy Polskę traktują poważnie.

Autor z wykształcenia jest historykiem. Ukończył też Krajową Szkołę Administracji Publicznej. Pracował w Najwyższej Izbie Kontroli. Od 8 sierpnia 2007 do 16 listopada2007 r. był ministrem spraw wewnętrznych i administracji w gabinecie Jarosława Kaczyńskiego. Obecnie jest szefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego

Światowy kryzys gospodarczy dobitnie potwierdza, że silne państwo jest nam wszystkim niezbędne. Na naszych oczach upada mit o nieuchronnym zaniku państwa. Spójrzmy na to, co robią kraje tego „liberalnego” Zachodu – tam właśnie państwo okazuje się ostatnią deską ratunku. Nie niszczy rynku, ale go chroni!

Budowanie silnego państwa to nasz podstawowy obowiązek. Bo jeśli nie państwo silne i nowoczesne, to jakie? Słabe i archaiczne. Dla niektórych, niestety, normalne. Ale czy o taką normalność nam chodzi? Obecnie państwo nie cieszy się zbyt dobrą prasą. Antypaństwowi populiści mówią o nim mało, a jeśli już, to na ogół źle.

Pozostało 90% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?