[b]Skomentuj [link=http://blog.rp.pl/rybinski/2009/02/08/jak-prezes-z-prezesem/]na blogu[/link][/b]
Moim marzeniem jest napisanie felietonu ostatecznego. Doskonałego. Czegoś w rodzaju felietonowej "Pieśni nad pieśniami". Tekstu, po którym żaden inny felieton nie byłby już nie tylko potrzebny, ale nawet możliwy.
Jakie cechy musiałby spełniać taki felieton? Musiałby być otchłannie mądry, nieskończenie zabawny, błyskotliwy i poruszający, a przy tym krótki. Najlepiej jednozdaniowy. I do tego absolutnie o wszystkim. Jeszcze nie napisałem takiego felietonu, ale pilnie nad tym pracuję, a kiedy skończę, zabrzmią fanfary i nie tylko felietonistyka przejdzie do historii i nie będzie potrzebna, ale także polityka, która jest jej przedmiotem pierwszym.
[srodtytul]Polacy są zmęczeni[/srodtytul]
Na razie trzeba jednak pisać felietony nieostateczne i odległe od doskonałości. A można je pisać tylko dlatego, że także cały pozostały świat, z polityką na czele, i wszyscy ludzie, ze szczególnym uwzględnieniem polityków i uczonych tak jak ja, każdy w swojej dziedzinie dąży do doskonałości.