Szewach Weiss: Wyciągnięta dłoń Obamy

Obama ma nieco inną od poprzedników koncepcję amerykańskiego przywództwa w świecie. Widzi on swoją rolę jako kogoś w rodzaju szefa sztabów połączonych państw demokratycznych – pisze były ambasador Izraela w Polsce

Aktualizacja: 11.02.2009 00:23 Publikacja: 11.02.2009 00:21

Barack Obama zaskoczył wielu obserwatorów swoimi gestami wobec świata islamu. Pierwszy wywiad po zaprzysiężeniu udzielony al Arabii, zapowiedź rozmów z Iranem, pojednawczy ton odnośnie do konfliktu izraelsko-palestyńskiego – to tylko niektóre z nich. Pojawiły się w związku z tym głosy, jakoby nowy prezydent był zbyt uległy wobec muzułmanów.

[srodtytul]Nowe otwarcie[/srodtytul]

Chcę rozwiać te obawy. Obama jest człowiekiem głęboko zakorzenionym moralnie i geopolitycznie w amerykańskiej kulturze politycznej. Jego afroamerykańskie i muzułmańskie korzenie w żaden sposób tego nie zmieniają. Obama będzie się zatem kierował w swojej polityce zagranicznej amerykańską racją stanu. A różnice w stosunku do poprzedników mogą dotyczyć jedynie stosowanych środków.

[wyimek]Jeśli Iran dołączy do „państw szalonych”, będzie zagrożeniem nie tylko dla Izraela czy dla Stanów Zjednoczonych, lecz dla całego świata[/wyimek]

Tymczasem amerykańska racja stanu wymaga dziś nowego otwarcia w stosunkach z muzułmanami. Twarda, nieprzejednana linia George’a W. Busha doprowadziła bowiem, mimowolnie, do spadku zaufania do Stanów Zjednoczonych wśród wyznawców tej religii. I to zaufanie trzeba odbudować, jeśli zasadnicze problemy w regionie Bliskiego Wschodu mają zostać skutecznie rozwiązane.

Pojednawcze gesty Obamy trzeba widzieć przez pryzmat koncepcji, którą przedstawiła 3 lutego Hillary Clinton. Powiedziała, że Ameryka wyciąga dłoń do Iranu. Jeśli jego przywódcy przyjmą tę ofertę, problemy uda się pokonać na drodze współpracy. Jeżeli jednak Iran zachowa się nieodpowiedzialnie, postępując niezgodnie z międzynarodowymi standardami, wyciągnięta dłoń zaciśnie się w gotową do zadania ciosu pięść.

Trudno o bardziej jasne postawienie sprawy. Stany Zjednoczone nie uginają się przed Iranem, jak sugerują niektórzy. Ameryka chce dać temu państwu szansę na bycie odpowiedzialnym. Jednak odrzucenie tej wspaniałomyślnej oferty będzie oznaczać przejście do twardej dyplomacji, ze wszystkimi tego konsekwencjami. Nie wykluczając rozwiązania militarnego.

Iran jest papierkiem lakmusowym całego świata islamu. Jego strategiczna pozycja na Bliskim Wschodzie i rola we wspieraniu religijnego terroryzmu są bowiem głównym źródłem problemów w stosunkach Zachodu z krajami muzułmańskimi. To od zachowania Iranu zależy w wielkiej mierze pokój izraelsko-palestyński i aktywność organizacji terrorystycznych. Dlatego ze wszech miar słuszna jest koncentracja nowej administracji amerykańskiej na ułożeniu relacji właśnie z tym państwem.

[srodtytul]Zderzenie cywilizacji[/srodtytul]

Tym bardziej że 3 lutego Iran pokazał na co go stać, wystrzeliwując w przestrzeń kosmiczną własnego satelitę.

Wydarzenie to pokazuje wszystkim tym, którzy się łudzili, że nasz świat przypomina „Utopię” Tomasza Morusa, iż ma on raczej kształt zderzenia cywilizacji Samuela Huntingtona, a może nawet ponurej wizji George’a Orwella. Iran ewoluuje bowiem coraz szybciej w kierunku „państwa szalonego”, by posłużyć się określeniem Jechezkiela Drora. Reżim taki wchodzi do wielkiej, globalnej polityki dzięki posiadaniu broni masowej zagłady, nie respektując jednak reguł, które tą polityką rządzą. Jest gotowy realizować najbardziej nierealistyczne ideologiczne cele i nie zważa na konsekwencje.

Jeśli Iran dołączy do „państw szalonych”, będzie zagrożeniem nie tylko dla Izraela czy dla Stanów Zjednoczonych, lecz dla całego świata. Wyobraźmy sobie bowiem najprostsze skutki regionalnej wojny wywołanej przez Iran. Będzie to katastrofa energetyczna, gdyż na Bliskim Wschodzie znajduje się większość globalnych zasobów ropy naftowej.

[srodtytul]Przywrócić miękką potęgę[/srodtytul]

Zadaniem przywódcy wolnego świata, którym jest od niedawna Obama, jest do tej katastrofy nie dopuścić. Cieszy mnie fakt, że nowy prezydent ma w zanadrzu cały arsenał środków. Cieszy mnie również to, że zaczyna od najłagodniejszych. Może uda się odzyskać dla globalnej polityki amerykańską „miękką potęgę”, która dawniej święciła takie triumfy.

Pierwsze tygodnie urzędowania Obamy pokazują, że ma on nieco inną od poprzedników koncepcję amerykańskiego przywództwa w świecie. Nad prostą hegemonię przedkłada on rolę amerykańskiego prezydenta jako kogoś w rodzaju szefa sztabów połączonych państw demokratycznych. Będzie więc raczej starał się harmonizować interesy i zadania poszczególnych wolnych państw, niż narzucać jedną wypracowaną w zaciszu waszyngtońskich gabinetów wizję światowego porządku.

Tak pojmowana rola Ameryki ma dużo większe szanse na akceptację ze strony muzułmanów. Bo musimy pamiętać, że muzułmanie to nie tylko, ani nie głównie, terroryści. Większość wyznawców islamu jest z wyczynów ekstremistów z Hamasu i Hezbollahu niezadowolona. Potwierdza to ostatnia wypowiedź prezydenta Egiptu Mubaraka, że Hamas hamuje muzułmanów w drodze do pokoju. Otwartość Obamy ułatwi nawiązanie z umiarkowanymi siłami kontaktu i współpracę w walce z zagrożeniem dla wolnego świata, jakim jest terroryzm.

Jeśli coś może ową wyciągniętą dłoń Ameryki powstrzymać, to fakt, że w najbliższym czasie będzie ona zbyt zajęta walką z kryzysem gospodarczym, żeby rozwiązać bolączki dawnego Trzeciego Świata. Problemem tam jest nędza, którą karmi się ekstremizm. Bez likwidacji ponurego dramatu ubóstwa nie uda się więc skończyć z terroryzmem.

Trzymajmy zatem kciuki za Amerykę Obamy. Zarówno wtedy, gdy reformuje gospodarkę, jak i wówczas, gdy negocjuje z Iranem. Bo od jej skuteczności zależy bezpieczeństwo nas wszystkich.

[i]not. br[/i]

[i]Szewach Weiss jest izraelskim politologiem i politykiem, był m.in. przewodniczącym Knesetu z ramienia Partii Pracy oraz ambasadorem Izraela w Polsce. Współpracuje z „Rzeczpospolitą”[/i]

Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?