Homeopatia wykracza poza wiedzę, jaką pozyskaliśmy na temat biologii i funkcjonowania człowieka w ciągu ostatnich stu kilkudziesięciu lat. Niepoznany mechanizm działania powinien być bodźcem do dalszych pogłębionych badań, a nie powodem do skreślania całej dziedziny, która jest uznana na świecie jako integralna część medycyny.
W artykule pani Anny Piotrowskiej opublikowanym w „Rzeczpospolitej” („Kaczka homeopatyczna” 16.03.2009) zaskakujące jest przedstawienie jedynie poglądów samorządu lekarskiego z pominięciem argumentów i opinii lekarzy, którzy leki homeopatyczne stosują w codziennej praktyce.
[srodtytul]Dla dobra pacjenta[/srodtytul]
Wydaje się, że największy niepokój Naczelnej Rady Lekarskiej wywołuje brak badań klinicznych leków homeopatycznych oraz zagrożenie zdrowia i życia pacjentów spowodowane opóźnieniem zastosowania terapii alopatycznej (niehomeopatycznej – przyp. red.) lub rezygnacją z tego typu leczenia. O ile argument braku dowodów naukowych jest niezgodny ze stanem faktycznym i wzbudza mój sprzeciw, o tyle pod drugim argumentem podpisuję się z pełną odpowiedzialnością.
Dobro pacjenta jest najwyższym wyznacznikiem etycznym każdego lekarza, więc niepokój o komplikacje w procesie przywrócenia zdrowia jest w pełni uzasadniony. Jednak prezes Konstanty Radziwiłł stoi na stanowisku, że „pół biedy, jak [pacjenci] sięgają po nie [leki homeopatyczne] za radą osoby, która nie ma wykształcenia medycznego”. Tu muszę wyrazić swój zdecydowany sprzeciw.