Minister Katarzyna Hall po objęciu urzędu postawiła trzy tezy. Pierwszą: oświata nie znosi rewolucji. Drugą: Polska wydaje za mało na oświatę, żeby uczyć na przyzwoitym poziomie. Trzecią: sprawy edukacji wymagają szerokiej zgody społecznej.
W ciągu roku udały się pani minister trzy rzeczy. Pierwsza: zmienić program nauczania wszystkich klas i doprowadzić do przyjęcia ustawy o obniżeniu wieku obowiązku szkolnego. Druga: pozwolić premierowi odebrać sobie prawie wszystkie pieniądze na zmiany. I wreszcie trzecia: skutecznie zbuntować przeciwko swoim pomysłom większość społeczeństwa, i całe środowiska, od rodziców przedszkolaków przez nauczycieli po historyków i fizyków.
[srodtytul]Solidarne z trzylatkami[/srodtytul]
Rzeczywistość szkolna Polski wygląda tak, że w wielu miejscowościach dzieci uczą się w zatłoczonych klasach, na dwie zmiany. Bywa, że w klasach łączonych z kilku roczników, w budynkach wymagających gruntownych remontów. Agresja, stres, biurokracja i chroniczne niedofinansowanie są standardem w polskich szkołach. Reforma nie zmieni tego stanu rzeczy, za to włączy w system sześciolatki.
[wyimek]Wirus ciężkiej alienacji władzy potrafi atakować polityków już w pierwszym pokoleniu. Ba, nawet w pierwszej kadencji[/wyimek]