Stwierdzenia, że prawda jest wartością samą w sobie, że wszelki dialog, pojednanie, w ogóle wszelka uczciwa dyskusja muszą dążyć do prawdy, to truizmy. Niestety, w dzisiejszych czasach, gdy coraz częściej mówi się o „postnowoczesności” czy „postpolityce”, gdy w dyskursie miejsce argumentów zajmują medialny krzyk i manipulowanie emocjami, te stare, poczciwe oczywistości bywają odrzucane.
Centralne miejsce w panteonie cnót, zamiast prawdzie, oddawane jest słuszności, o tym zaś, co jest słuszne, decydują jakieś samozwańcze gremia, których legitymację do ferowania bezapelacyjnych wyroków stanowi bezgraniczne przekonanie o posiadaniu najwyższej, moralnej racji. Bolesnym przykładem tej tendencji jest pewien nurt, dość niestety prężny, publicystyki poświęconej wskazywaniu przyczyn antysemityzmu i zbrodni Holokaustu. Publicystyki uprawianej pod pretekstem historiografii, w istocie jednak niemającej z nią nic wspólnego. Jest to raczej szkoła historycznego pamfletu, by nie rzec wprost – historycznego paszkwilu, w którym chodzi o surowe napiętnowanie i sponiewieranie winnych antysemityzmu i wynikłych z niego zbrodni.
[srodtytul]Klasyk historycznych wycinanek[/srodtytul]
I nie tych, o których wiadomo od dawna i których wina jest oczywista, ale ich coraz to nowych odkrywanych „wspólników”. Mogą nimi być szwajcarscy bankierzy, przedwojenni pracownicy IBM, być może – zważywszy na prężność i popularność nurtu – staną się nimi niebawem przedwojenni wytwórcy papieru i ołówków (nikt wszak nie zaprzeczy, że bez nich niemiecka biurokracja nie byłaby w stanie poradzić sobie z przerobem fabryk śmierci); z największą jednak ochotą i swadą autorzy historycznych pamfletów atakują katolików, a w szczególności Polaków.
Tropiciele i demaskatorzy antysemityzmu nie dbają o konteksty, o przyczyny ani skutki – historię traktują jak wycinankę, w której bierze się tylko to, co pasuje, a resztę wyrzuca. Z upodobaniem skupiają uwagę czytelników na wstrząsającym szczególe, by uczynić go dowodem ogólnej prawidłowości. Konstruują tezy o zbiorowej odpowiedzialności i uogólnienia uwłaczające elementarnej uczciwości, odpowiedzialności za słowo i myśl. Co szczególnie groteskowe, ich dzieła niezwykle przypominają w tym antysemicki dyskurs rozmaitych teoretyków i doktrynerów „naukowej” nienawiści do Żydów sprzed stu lat.