„W dniu 23 grudnia 2008 roku Ministerstwo Edukacji podjęło decyzję wprowadzającą do polskich szkół nową podstawę programową. Decyzja ta w najbliższych latach zasadniczo zmieni kształt nauki w liceach, ograniczając ich funkcję ogólnokształcącą do 1 klasy. Na pierwszej klasie liceum ma się kończyć systematyczny wykład historii dla ogromnej większości polskich uczniów. Dla tych wszystkich, którzy nie wybiorą w kolejnych dwóch klasach profilu historycznego, pozostanie jedynie »przedmiot uzupełniający: Historia i społeczeństwo«. Nie będzie w nim już żadnego wspólnego kanonu historii Polski w Europie, a jedynie dziewięć bloków tematycznych do wyboru, takich jak »Kobieta i mężczyzna, rodzina«, »Język, komunikacja i media”, »Wojna i wojskowość« czy »Gospodarka«. Cztery dowolnie wybrane spośród owych wątków (jako jedna z dziewięciu możliwości pojawi się temat »Ojczysty Panteon i ojczyste spory«) – to będzie cały program edukacji historycznej dla większości młodych Polaków i Polek w wieku 17 – 19 lat.
To jest wiek, w którym dotąd uczniowie liceów zapoznawali się z najpoważniejszymi zagadnieniami naszej wspólnej przeszłości, dojrzewając stopniowo do ich dyskutowania. Teraz o narodzinach demokracji i przechodzeniu od republiki do imperium większość z nich usłyszy obowiązkowo po raz ostatni w wieku lat 12 czy 13 (w pierwszej klasie gimnazjum!), o Konstytucji 3 Maja, dylematach pracy organicznej i walki powstańczej z XIX stulecia – w wieku lat 14 czy 15! O powstaniu warszawskim i o »Solidarności« – w wieku lat 16. W ten sposób destrukcji, a na pewno infantylizacji ulega historia jako zintegrowany, wspólny przedmiot, przekazujący nie tylko zestaw faktów czy umiejętności, ale także współtworzący rdzeń obywatelskiej, patriotycznej edukacji.
W związku z tym dramatycznym ograniczeniem roli historii w nauczaniu licealnym w styczniu 2009 roku grupa blisko 100 profesorów historii i literatury polskiej podpisała się pod apelem o przemyślenie na nowo tej tak brzemiennej w skutki decyzji (»Ratujmy historię, ratujmy polski kanon« – apel publikowany w największych polskich dziennikach w końcu stycznia 2009). W grupie tej znaleźli się tacy luminarze studiów nad naszymi dziejami, jak choćby (w kolejności składania podpisów) Anna Sucheni-Grabowska, Andrzej Paczkowski, Wojciech Roszkowski, Zofia Zielińska, Barbara Grochulska, Roman Michałowski, Teresa Kostkiewiczowa, Włodzimierz Bolecki, Janusz Sławiński, Bohdan Cywiński, Marek Kazimierz Kamiński, Andrzej Chojnowski, Włodzimierz Suleja, Piotr Łossowski, Edward Opaliński, a także grono znakomitych badaczy dziejów i kultury polskiej z zagranicy, jak Andrzej Zamoyski, Piotr Wandycz (Yale), Richard Butterwick (London Univ.), Ewa Thompson (Rice Univ.) czy Andrzej Sulima Kamiński (Georgetown Univ.).
Jako współinicjator tego listu miałem zaszczyt zostać poproszony przez jego sygnatariuszy o koordynowanie spotkań, jakie w sprawie naszych postulatów, by nie ograniczać historii w polskich szkołach, zaproponowało Ministerstwo Edukacji. Doszło do jednego takiego spotkania, zorganizowanego w ministerstwie, w lutym 2009 roku, a prowadzonego przez wiceministra, prof. Zbigniewa Marciniaka. Przedstawiciele ministerstwa zgodzili się wówczas kontynuować prace wprowadzające korekty do ogłoszonej reformy programowej (m.in. uznano za słuszny postulat, by dla wszystkich uczniów przedmiotu „Historia i społeczeństwo” przynajmniej jeden temat: »Ojczysty Panteon i ojczyste spory« – pozostał wspólny, i to w podwojonej objętości godzinowej 60 godzin). Minister Marciniak zapowiedział kolejne robocze spotkania. Niestety, do nich już nie doszło. Profesor Zbigniew Marciniak odszedł z Ministerstwa Edukacji. Nikt inny z ministerstwa już do sygnatariuszy apelu historyków nie zwrócił się z żadną informacją o dalszych pracach nad korektą programowej reformy.
Występując w roli koordynatora owego apelu, ośmielam się w tej sytuacji przypomnieć o jego zlekceważonych postulatach i zwrócić się z prośbą o wsparcie zabiegów na rzecz wzmocnienia obecności historii w polskich programach nauczania, w szczególności na poziomie licealnym. Byłoby niezwykłym paradoksem, gdyby w sytuacji, kiedy na czele państwa polskiego stoi czterech wykształconych historyków, wprowadzona została w życie reforma w drastyczny sposób ograniczająca faktycznie funkcję historii w przygotowaniu młodych Polaków do obywatelskiej dojrzałości”.
[srodtytul]Nikt nie był zainteresowany[/srodtytul]