Bielecki: wizja dla Warszawy

Czesław Bielecki: Nie jestem działaczem partyjnym „oddelegowanym na Warszawę”. Jestem wolnym człowiekiem rozumiejącym błędy i niedokonania polityki stołecznej – pisze kandydat na prezydenta stolicy

Publikacja: 18.10.2010 02:29

Bielecki: wizja dla Warszawy

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

Prostota mojego „projektu Warszawa” może się wydać niejednemu arogancka. Związany ze stolicą od pokoleń, czuję ją i rozumiem. Jako urbanista i architekt w tym pojedynku z prawnikiem-bankowcem kładę na szalę mój profesjonalizm i moją pasję społeczną. Miasto nasze warte jest nie kolejnych planów na papierze, ale wizji pokazującej drogę realizacji.

Dla mnie projekt rysuje się nie po to, aby był propagowany wirtualnie. „Projekt Warszawa” – jeśli wygram – będzie realizowany krok po kroku w żywej materii miasta. Otwarcie Euro 2012 i koniec kadencji stanowią terminy, w których zobowiązuję się zrealizować przyjęte cele. Skuteczności nie zastąpi marketing polityczny.

[srodtytul]Nie przeszkadzać[/srodtytul]

1. Chcemy wszyscy miasta przyjaznego mieszkańcom, zapewniającego wszystkim, ale szczególnie najmłodszym i najstarszym, dostęp do oświaty, opieki społecznej, służby zdrowia, sportu i rekreacji. Organizacje pozarządowe i małe społeczności chcą samodzielnie rozwiązywać problemy najbliższe mieszkańcom. Widzą i rozumieją swoje potrzeby lepiej niż urzędnicy ratusza. Chcę, żeby władze miasta i dzielnic, jeśli już nie pomagają, to nie przeszkadzały w ich lokalnej aktywności.

Z samej idei samorządu wynika przekonanie, że przyjazne miasto możemy razem zbudować, zanim osiągniemy przyjazne państwo. Administracja publiczna ma przestać przejadać pieniądze, których sami warszawiacy potrafią lepiej użyć do wspólnych celów.

[srodtytul]Udoskonalenia niewiele kosztują[/srodtytul]

2.Przyjazna stolica to taka, do której można wjechać, z której można wyjechać, przez którą można przejechać. Konsekwentnej rozbudowie drugiej linii metra, tramwajów i integracji całego transportu publicznego musi towarzyszyć udrożnienie systemu arterii wylotowych, modernizacja ulic i węzłów. Przestrzeń ulicy musi, jak w innych miastach europejskich, być racjonalnie zagospodarowana, aby piesi, rowerzyści, motocykliści i kierowcy mogli współżyć.

To często kwestia oczywistych udoskonaleń, które niewiele kosztują. Miasto jest koncentracją ruchu i wielorakiej aktywności. Gdy nie rozwiązujemy praktycznych problemów i konfliktów interesów, zastępując je frazesami, rezultatem są korki, obumieranie handlu i usług, a frustracja i marazm zastępują aktywność.

Rozwój miasta polega na pokonywaniu kolejnych kryzysów i konfliktów, konfrontowaniu się z ludźmi, negocjowaniu proponowanych rozwiązań. Nie zastąpi ich administrowanie i twórcze księgowanie rosnącego długu publicznego. Oferując przywileje bycia warszawiakiem kilkusettysięcznej rzeszy tych, którzy tylko pracują w stolicy, a nie płacą w niej podatków, rozwiązalibyśmy problem zadłużenia miasta. Przypomina o nim codziennie umieszczony w centrum zegar Balcerowicza.

[srodtytul]Odwaga i uczciwość[/srodtytul]

3. Już na otwarcie Euro 2012 Warszawa może i powinna dokończyć budowę obwodnicy śródmiejskiej, którą rozpoczęto w 1975 roku od Trasy Łazienkowskiej. Zarówno lewobrzeżna, jak prawobrzeżna Warszawa poprzez mosty Łazienkowski i Gdański uzyskałaby arterię połączoną bezkolizyjnymi węzłami z głównymi ulicami dzielnic.

Jeśli chcemy, żeby turyści pokochali Warszawę, muszą powstać publiczne płatne parkingi podziemne pod historycznymi placami: Teatralnym, Bankowym, Piłsudskiego. Niemożność w tej sprawie kompromituje nas. Tam, gdzie nie wystarcza funduszy miejskich, można realizować zadania komunalne w partnerstwie publiczno-prywatnym.

Tu wystarczy odwaga, uczciwość, przestrzeganie konkurencji. Niepotrzebne są nowe przepisy, tak jak nie są potrzebne dla przestrzegania zasad bezpiecznego miasta bez barier dla niepełnosprawnych. Wystarczy chodzić po ulicy i słuchać ludzi.

[srodtytul]Wieżowce wokół pałacu[/srodtytul]

4. Po 20 latach wolności w samym centrum stolicy straszy kamienna pustynia. Wiem, jakimi działaniami spowodować, abyśmy za cztery lata mogli się spotkać na placu Wolności przed Pałacem Kultury i Nauki, na placu, który będzie żył rytmem miejskiego życia. Jest tu dość miejsca i dla kultury, i dla handlu, i dla rozrywki, i dla wypoczynku. Po to nie trzeba było kolejnego planu zagospodarowania, wystarczyło w tym miejscu skupić się na działaniach inwestycyjnych i skoordynować je z budową drugiej linii metra.

Można już w najbliższej kadencji samorządu właściwą polityką przestrzenną spowodować, że pod ulicą Emilii Plater powstanie wielopoziomowy parking publiczny i zaczną powstawać wieżowce, które zrównoważą dominację Pałacu Kultury. Pozostanie on jedną z ikon Warszawy, ale zmieni swój znak. To od polskiej „Solidarności” rozpoczął się upadek komunizmu i mamy prawo spotkać się w nowym centrum na placu Wolności, aby pokazywać pałac jako zabytek systemu.

[srodtytul]W stronę Wisły[/srodtytul]

5. Od półwiecza warszawiacy narzekają, że stolica odwróciła się od Wisły, i to na obu jej brzegach. Kończone inwestycje Centrum Kopernik i Stadionu Narodowego pokazują, jak wielkim atutem jest otwarcie na rzekę i kształtowanie panoramy miasta widzianej z nadrzecznych bulwarów. Trzeba szybciej i bardziej konsekwentnie doprowadzić miasteczko uniwersyteckie do Wisły.

Aleja Na Skarpie na górnym tarasie Warszawy i bulwar nadwiślański z ogrodami zamkowymi dochodzącymi do Wisły wymagają konsekwentnych rozwiązań drogowych i parkingowych. Druga linia metra ze stacją przy pomniku Syreny nad Wisłą i stacją Stadion pozwoli dodatkowo zaktywizować oba brzegi. Ale nie wystarczy tu kosmetyka fontann, iluminacji, ławek i zieleni. Trzeba wprowadzić funkcje handlu, gastronomii, usług, mieszkań. Tylko wtedy otwarta przestrzeń nadwiślańska będzie tętniła prawdziwym i bezpiecznym życiem miejskim.

Trzeba, aby Trakt Królewski, aleja Na Skarpie i bulwar nadwiślański łączyły się drożnymi ciągami pieszymi, rowerowymi i kołowymi, aby parkingi podziemne uwolniły tereny zielone od natłoku samochodów.

[srodtytul]Rozmach i oddech[/srodtytul]

6. Metropolia warszawska musi sprostać konkurencji innych miast polskich i europejskich. Właśnie teraz, u progu złotej dekady, gdy mamy zasilanie z funduszy unijnych, wizja i obraz naszej stolicy muszą się zmieniać w innym, warszawskim tempie. Potrzebujemy rozmachu i oddechu na miarę historycznej spuścizny. Na miarę naszych ambicji na polu nauki i kultury.

Piękno miasta ma swoją wartość rynkową. Gmachy publiczne, sklepy i restauracje nie mogą być tylko stelażami dla reklam. Tereny rozwojowe, na przykład te na Łuku Siekierkowskim przeznaczonym na miasteczko nauki, nie mogą leżeć odłogiem. Ład przestrzenny można przywrócić, tylko przywracając porządek własnościowy.

Jeśli nasze ulice mają wyglądać tak, jak w Krakowie, Poznaniu czy Wrocławiu, to kupcy muszą uzyskać prawa własności do lokali, a urząd miasta musi zrezygnować z podwójnej roli: zarządcy i gracza na rynku nieruchomości. Ład własnościowy chcę przywrócić bez czekania na ustawę o reprywatyzacji. Węzeł gordyjski sprzecznych interesów: mieszkańców i użytkowników nieruchomości komunalnych, byłych i obecnych właścicieli, może rozwiązać samo miasto.

Musi przyjąć pełną odpowiedzialność za przestrzeń publiczną, a nieruchomości niech zyskają rzeczywistych gospodarzy. Gdy jasny jest cel i podział ról, możliwe się staje uzyskanie kompromisu. Warszawski Fundusz Reprywatyzacji pozbawi urzędników pozycji monopolisty, który blokuje procesy gospodarcze i utrwala korupcyjne praktyki.

[srodtytul]Decyzje bez zwłoki[/srodtytul]

7. Dla realizacji takiej wizji Warszawy potrzebne jest działanie bezpartyjne, ponad politycznymi podziałami, nastawione na zarządzanie przez cele. Moją misją jest doprowadzenie do władzy pokolenia, które wyrosło i dojrzało już w wolnej Polsce, która wyłoniła się z przemian po 1989 roku.

I tak jak Leszek Balcerowicz wszedł do molocha Ministerstwa Finansów z zespołem 30 młodych, wykształconych ludzi i przywrócił gospodarce zdrowy pieniądz, tak ja chcę dokonać rewolucji w administracji.

Moją kompetencją jest także znajomość mojej niekompetencji i w tych dziedzinach będę dobierał profesjonalistów lepszych od siebie. Nie będę stosował tu cezury partyjnej, szukając BMW – Biernych, Miernych, ale Wiernych. Projektami, których stolica potrzebuje, będą kierowali zawodowi menedżerowie osobiście odpowiedzialni za ich zakres, budżet i termin.

Kilkutysięczna i powiększona przez moją konkurentkę o 900 etatów administracja miejska będzie zmuszona, zgodnie z obowiązującym prawem, wydawać decyzje bez zbędnej zwłoki, nie dłużej niż w 30 dni, a w przypadkach skomplikowanych

– najwyżej w 60 dni. Zdejmę z obywateli, przedsiębiorców i inwestorów obowiązek skoordynowania tych decyzji – to jest obowiązek samej administracji, czy będzie to dotyczyło dróg, estetyki, infrastruktury, zabytków, oświaty czy kultury.

Stolica może się rozwijać na miarę energii, inteligencji i siły ekonomicznej swoich mieszkańców, nie zaś zgodnie z oporem biurokracji. Chcę razem z warszawiakami złamać tyranię status quo, tak jak udało się to już w sprawach prostych – meldunków, rejestracji samochodów czy opłat przez Internet.

Biuro Interwencji będzie przyjmować 24 godziny na dobę skargi obywateli i prowadzić bieżący audyt funkcjonowania urzędu miejskiego. Ci, którzy nie przyjmą na siebie obowiązków służby publicznej i będą dalej stawiać opór rozwojowi miasta, sami odejdą.

[srodtytul]Kontrakt warszawiaka[/srodtytul]

W ciągu pierwszych stu dni ogłoszę listę celów, które stolica zrealizuje do otwarcia Euro 2012, i listę zadań, które zakończę w ciągu czteroletniej kadencji.

Wiem, że będą mnie atakować różne grupy interesów. Nie sięgam po tę funkcję, aby utrwalać istniejący stan rzeczy, ale by zmienić go w naszym wspólnym interesie. Chcę, żeby życie w Warszawie było przyjemne i piękne, skoro nie może być łatwe.

W tym pojedynku na racje i emocje opowiadam się za bezpartyjną polityką miejską. Nie jestem członkiem PiS, który popiera moją kandydaturę, i nie jestem, jak wiceprzewodnicząca Platformy Obywatelskiej, działaczem partyjnym „oddelegowanym na Warszawę”. Jestem wolnym człowiekiem, rozumiejącym błędy i niedokonania polityki stołecznej z pozycji warszawiaka i profesjonalisty od lat zaangażowanego w to, aby Warszawa była wolna i piękna.

Wielkie projekty we wszystkich stolicach europejskich miały i mają swoich liderów. Niech wygra Warszawa, aby ten projekt jej modernizacji stał się rzeczywistością. Stolica nie może wciąż czekać na to, co jest mieszkańcom potrzebne, czego pragną i o czym marzą. Stolica nie miała swojego Hausmanna, jak Paryż, a wizje Starzyńskiego przerwał wojenny kataklizm.

Niech wygra Warszawa! To jest wybór między przeszłością, którą znacie, a przyszłością, której plan realizacji przedstawiłem i przyjmuję jako zobowiązanie. To kontrakt wyborczy warszawiaka z warszawiakami.

Autor jest publicystą, architektem, politykiem, pisarzem. W PRL działał w opozycji demokratycznej, publikował w prasie podziemnej jako Maciej Poleski. Był doradcą w rządzie Jana Olszewskiego, posłem AWS. Zainicjował powołanie Muzeum Komunizmu w Warszawie. Kandyduje – z poparciem Prawa i Sprawiedliwości – na prezydenta Warszawy

[ramka][srodtytul]Jutro w opiniach[/srodtytul]

Hanna Gronkiewicz-Waltz

Wszystkie miasta zarządzane przez wiele lat przez tego samego gospodarza rozwijają się szybciej. Warszawę czekają poważne wyzwania – prezydent kolejnej kadencji będzie musiał kontynuować rozpoczęty największy w historii program inwestycyjny, ale też przygotować nas do kolejnego unijnego budżetu. Warszawa nie ma czasu na uczenie nowego prezydenta, jak sprawnie poruszać się w problematyce miasta.Naszym celem jest tymczasem przeistoczenie stolicy Polski w europejską metropolię mogącą pretendować do roli lidera w naszej części Unii Europejskiej. [/ramka]

Prostota mojego „projektu Warszawa” może się wydać niejednemu arogancka. Związany ze stolicą od pokoleń, czuję ją i rozumiem. Jako urbanista i architekt w tym pojedynku z prawnikiem-bankowcem kładę na szalę mój profesjonalizm i moją pasję społeczną. Miasto nasze warte jest nie kolejnych planów na papierze, ale wizji pokazującej drogę realizacji.

Dla mnie projekt rysuje się nie po to, aby był propagowany wirtualnie. „Projekt Warszawa” – jeśli wygram – będzie realizowany krok po kroku w żywej materii miasta. Otwarcie Euro 2012 i koniec kadencji stanowią terminy, w których zobowiązuję się zrealizować przyjęte cele. Skuteczności nie zastąpi marketing polityczny.

Pozostało 94% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?