Reakcja na polski nacisk byłaby brutalna, zrobiliby wszystko, by ograniczyć nasz wgląd w prowadzone przez siebie śledztwo i przekazać nam jak najmniej informacji, o zamrożeniu poprawiających się stosunków nie wspomnę. I nic, dokładnie nic byśmy na to nie poradzili. Nie dałoby nic odwoływanie się do Unii Europejskiej czy gdziekolwiek indziej, bo w klimacie oskarżeń o rosyjski zamach, pozbawionych sensu, nikt nie kiwnąłby palcem w bucie, aby poprzeć Polskę. I z ICAO to już wiadomo.
Europa i świat w odróżnieniu od części Polaków i polskich elit nie postrzegają dziś Rosji jako zimnowojennego gracza, który zagraża światu wojną gorącą. Można się na to zżymać, ale to jest faktem i, co tu gadać, odpowiada prawdzie. Dziś z Rosją nikt nie zamierza się konfrontować czy wojować, wszyscy chcą współpracować. To dotyczy też Unii Europejskiej, naszego obecnego siedliska.
Idąc na udry z Rosją o katastrofę smoleńską, zostalibyśmy sami i co gorsza znaleźlibyśmy się w bardzo trudnej sytuacji, przejmując prezydencję. Duża część naszego programu prezydencji wymaga utrzymania dobrego klimatu w stosunkach z Moskwą. A nawet gdyby tak nie było, to zamrożenie stosunków z Rosją, w sytuacji gdy reszta Unii chce ich rozmrażania, na pewno nie przyczyniłoby się do sukcesu naszego pierwszego przewodnictwa w Unii. Od tego zaś, jak ono zostanie ocenione, będą zależały poprawa albo pogorszenie naszej politycznej pozycji we Wspólnocie i to jest dzisiaj podstawą naszej racji stanu, którą w tym polskim szumie politycznym po ogłoszeniu raportu MAK bezmyślnie się miele, nie rozumiejąc, czym ona jest.
Powtarzam: rząd i premier dobrze zdecydowali, godząc się na konwencję chicagowską – na piśmie czy nie na piśmie, mało ważne. Ona pozwalała utrzymać dobrą, choć nie wolną od zgrzytów, otwartość Rosjan w toku badań i to było najważniejsze. Raport MAK, solidny w sprawach, które badano, jest niepełny w części dotyczącej działań personelu wieży smoleńskiej. Moim zdaniem powód tkwi w niechęci do ujawnienia, gdzie podjęto decyzję, by nie zakazywać lądowania, a mogło to być bardzo wysoko.