Michał Szułdrzyński o Wawelu i Monice Olejnik

Nie zauważyłem, aby ci, którzy odsądzają dziś Kowala i Bielana od czci i wiary za spotkanie z dziennikarką TVN 24, krytykowali córkę prezydenta za kontakty z tą samą osobą w tym samym czasie – pisze publicysta "Rzeczpospolitej"

Publikacja: 23.03.2011 18:37

Michał Szułdrzyński

Michał Szułdrzyński

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys Seweryn Sołtys

Monika Olejnik nigdy nie była ulubienicą prawicowych publicystów, polityków czy blogerów. Krytykowano – i bardzo często była to krytyka uzasadniona – jej polityczną jednostronność i stronniczość przy prowadzeniu wywiadów.

Jednak reakcja prawicowej opinii publicznej na ujawnione w ostatni weekend rewelacje dotyczące wydarzeń tuż po śmierci Lecha Kaczyńskiego jest kuriozalna. Przypomnijmy: według napisanej przez dziennikarzy "Wprost" książki dzień po śmierci prezydenta pod Smoleńskiem kilku ówczesnych polityków PiS, m.in. Paweł Kowal i Adam Bielan, rozmawiało z Moniką Olejnik na temat miejsca pochówku pierwszej pary. To wówczas miał paść pomysł pogrzebu na Wawelu.  I choć bohaterowie tych wydarzeń różnią się w szczegółach, opisując samo wydarzenie, można podejrzewać, że takie spotkanie 11 kwietnia rzeczywiście miało miejsce i że wówczas narodziła się idea wawelskiego pochówku.

Szczere łzy

Jak powinniśmy oceniać ten fakt? "Dywagowanie nad miejscem pochówku prezydenta w takich okolicznościach jawi się w oczach wielu wyborców PiS jako działanie zahaczające o polityczne bluźnierstwo" – zawyrokował Piotr Semka ("Co wypada dzień po katastrofie", "Rz" 21 marca 2011 r.).  I dramatycznie pyta: "Czy niedziela dzień po tragedii smoleńskiej to był rzeczywiście odpowiedni moment dla polityków powiązanych z prezydentem, aby spędzać wieczór [...] z dziennikarką znaną z konfliktów ze zmarłą głową państwa?".

Pytanie to jednak abstrahuje od ówczesnej atmosfery. Warto przypomnieć, że kilkadziesiąt godzin po katastrofie naprawdę czuliśmy wszyscy coś innego niż dzisiaj, naprawdę wszystkim się wydawało, że Polska po tej tragedii może być inna, czyli lepsza. Nie można o tamtej atmosferze zapominać, oceniając dziś tamte wydarzenia.

Przypomnijmy – nie jest to żadna tajemnica – że Monika Olejnik także głęboko przeżyła śmierć Lecha Kaczyńskiego. Dlatego dzień po katastrofie pojawiła się przy trumnie prezydenta w pałacu przy Krakowskim Przedmieściu. Wielu telewidzów pamięta jej łzy w pierwszych dniach po katastrofie – wszyscy chyba wierzyli, że są  szczere.

Załóżmy jednak na moment, że były tylko wzruszeniem na pokaz. Tylko czy oznacza to, że wszelkie nieformalne kontakty polityków z nielubianą przez nich dziennikarką – wymiana zdań poza anteną, rozmowa telefoniczna czy SMS – są naganne? Wszyscy, którzy znają kuchnię pracy dziennikarskiej, muszą uznać takie oczekiwania za absurdalne.

Moim zdaniem jednak w tej sprawie nie chodzi o samą Monikę Olejnik. Dlaczego tak uważam? Bo tajemnicą poliszynela są kontakty tej samej dziennikarki z Martą Kaczyńską i jej mężem jeszcze przed wawelskim pogrzebem. To jakoś wielkiego oburzenia prawicowej opinii publicznej nie wywołuje. Nie zauważyłem, by odsądzający dziś Kowala i Bielana od czci i wiary blogerzy czynili równie sążniste wpisy krytykujące córkę prezydenta. Także sam śp. Lech Kaczyński w różnych okresach spotykał się mniej lub bardziej nieformalnie z Moniką Olejnik. Właśnie na jednym z takich spotkań – o ironio!  – Paweł Kowal poznał dziennikarkę TVN 24.

Myślenie magiczne

Można się więc domyślać, że nie chodzi o to, z kim rozmawiali o pogrzebie Lecha Kaczyńskiego politycy PiS, ale raczej o to, którzy politycy to byli. Wieczór z Olejnik był naganny nie z powodu rzekomej niestosowności takiego spotkania, ale dlatego, że uczestniczyli w nim politycy, którzy później odeszli z PiS i powołali PJN. Rozmowa z nieżyczliwą PiS dziennikarką o pochówku na Wawelu jest więc przedstawiana jako pierwszy akt zdrady, którą przygotowywali rozłamowcy. A Monika Olejnik jest jedynie  zakładniczką w akcie moralnego piętnowania przeciwników w wewnątrzprawicowej wojnie.

A zatem chodzi nie o moralne wykroczenia, ale o zwyczajną polityczną grę. O żal do Adama Bielana i Pawła Kowala, że nie zostali w PiS, lecz odeszli budować własną partię. Właśnie dlatego rozmowę z Olejnik natychmiast zestawiono z kontaktami części twórców PJN z Januszem Palikotem. Niektóre prawicowe portale piętnują to w sposób jednoznaczny, Piotr Semka stawia sprawę delikatniej, twierdząc, że kolacja z Olejnik "obciąża hipotekę ruchu PJN, który i tak już zmaga się z czarną legendą spotkań Janusza Palikota z Joanną Kluzik-Rostkowską i Pawłem Poncyljuszem".

Nie ulega wątpliwości, że działalność polityczną byłego posła PO z Lublina należy określić jako wyjątkowo destrukcyjną. To Palikot przyczynił się do schamienia i tabloidyzacji naszej debaty publicznej. Jednak odmawianie komuś prawa do obecności w polityce tylko z powodu jego kontaktów z jakąś osobą jest przykładem myślenia magicznego (nieczystość przenosi się na kolejne osoby). Jest również klasycznym przykładem posługiwania się argumentami etycznymi w celach czysto politycznych, co samo w sobie jest mało etyczne.

Owoc spotkania

O całej sprawie nie warto by w ogóle pisać, gdyby nie to, że może mieć bardzo poważne i paradoksalne skutki. Pochowaniu Lecha Kaczyńskiego na Wawelu sprzeciwiali się tylko jego najzagorzalsi przeciwnicy. W efekcie ujawnienia kolacji z Moniką Olejnik największymi przeciwnikami królewskiego pogrzebu tragicznie zmarłego prezydenta stają się ci, którzy uważają, że są jego prawowitymi spadkobiercami. Bo skoro kompromitująca jest dla polityka rozmowa z dziennikarką TVN 24, to może niedobry jest również owoc tego spotkania, czyli złożenie do grobu Kaczyńskiego w Krypcie Srebrnych Dzwonów.

Skoro autorami pomysłu pochowania na Wawelu są politycy, którzy zdradzili Jarosława Kaczyńskiego, teraz nagle może się okazać, że sam pomysł był chybiony. Ale nie takie absurdy dotykały już polskiej prawicy...

Monika Olejnik nigdy nie była ulubienicą prawicowych publicystów, polityków czy blogerów. Krytykowano – i bardzo często była to krytyka uzasadniona – jej polityczną jednostronność i stronniczość przy prowadzeniu wywiadów.

Jednak reakcja prawicowej opinii publicznej na ujawnione w ostatni weekend rewelacje dotyczące wydarzeń tuż po śmierci Lecha Kaczyńskiego jest kuriozalna. Przypomnijmy: według napisanej przez dziennikarzy "Wprost" książki dzień po śmierci prezydenta pod Smoleńskiem kilku ówczesnych polityków PiS, m.in. Paweł Kowal i Adam Bielan, rozmawiało z Moniką Olejnik na temat miejsca pochówku pierwszej pary. To wówczas miał paść pomysł pogrzebu na Wawelu.  I choć bohaterowie tych wydarzeń różnią się w szczegółach, opisując samo wydarzenie, można podejrzewać, że takie spotkanie 11 kwietnia rzeczywiście miało miejsce i że wówczas narodziła się idea wawelskiego pochówku.

Pozostało 85% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?