Wiele osób w Polsce z niecierpliwością czeka na premierę "Niepokonanych" Petera Weira (na ekrany naszych kin wchodzi 8 kwietnia). Film poprzedza bowiem fama najbardziej propolskiej i zarazem antysowieckiej zachodniej produkcji ostatnich kilkudziesięciu lat. Po obejrzeniu "Niepokonanych" na pokazie prasowym mogę zapewnić, że oczekiwania te nie zostaną zawiedzione.
Przyzwoity Polak
To opowieść o dzielnym oficerze Wojska Polskiego Januszu, który w 1939 roku dostaje się w sowieckie łapska. Oskarżony o szpiegostwo zostaje skazany na mocy słynnego artykułu 58 na 20 lat łagru. Trafia do białego piekła na ziemi, jakim jest obóz koncentracyjny w syberyjskiej Jakucji. Przy temperaturze spadającej do minus 40 stopni pracuje przy wyrębie lasu i w prymitywnej kopalni.
Do tego na każdym kroku czyha na niego śmiertelne niebezpieczeństwo ze strony ludzi: sadystycznych strażników z NKWD, dla których jako Polak jest z definicji "wrogiem ludu", oraz urków, bezwzględnych więźniów kryminalnych terroryzujących więźniów politycznych. W łagrze panuje ogólne zezwierzęcenie, każdy myśli tylko o własnym przetrwaniu. Panują przemoc i całkowite zobojętnienie na głód, cierpienia i śmierć bliźnich.
Polak, którego cechuje "charakterystyczne dla jego narodu umiłowanie wolności" oraz "dobroć i przyzwoitość" (to cytaty z filmowych dialogów), nie godzi się z tym. Rzuca wyzwanie czerwonemu imperium i prowadzi grupę więźniów do brawurowej ucieczki. Pod jego dowództwem mężczyźni podejmują, wydawałoby się szaloną, próbę przedarcia się do oddalonych o 6,5 tys. km Indii...
Doprawdy, momentami film wzbudza nawet zakłopotanie, jakie musi odczuwać skromny człowiek, gdy pod jego adresem sypie się zbyt wiele komplementów. Ale skoro zachodnia kultura masowa od lat lansuje – pisząc delikatnie – niezbyt pozytywny obraz Polaków i ich postaw podczas II wojny światowej, trudno się nie cieszyć, że wreszcie ktoś przedstawił nas jako "good guys".