Reklama

Felieton Piotra Zaremby o Brunonie Jasieńskim

Lata 70. Trafiam do warszawskiego Ateneum na „Bal manekinów" Brunona Jasieńskiego. Na tę inscenizację Janusza Warmińskiego chodziła cała Warszawa. Podoba mi się – efektowne, groteskowe, roztańczone przedstawienie.

Publikacja: 13.07.2011 22:27

Piotr Zaremba

Piotr Zaremba

Foto: Rzeczpospolita

Ale mam wątpliwości. Ośmieszony bohater to socjalistyczny poseł do francuskiego parlamentu, a tak naprawdę zasługujący na karę burżuj. Jak to, myślę, przecież socjaliści pomagali ludziom i przyczynili się do reformy kapitalizmu. Co zabawne, ponieważ Ribandel i jego towarzysze mówią o socjalizmie, publiczność się śmieje jak z antykomunistycznych aluzji. Ja mam poczucie, że śmieje się na opak. Sztuka jest agitką, błyszczącą i kolorową.

Wspomnienie drugie, z lat 80. Wśród piosenek Jacka Kaczmarskiego poznaję i tę o Jasieńskim. Śpiewający poeta świetnie naśladuje manieryczny styl swojego bohatera, by w finale pokazać go jako ofiarę wielkiego Azjaty. Wydało mi się to zbyt okrutne. Kaczmarski podrwiwał z ofiary stalinowskich czystek („A tu trup, mój biedaczek, zmarł już całkiem na kość"), zamiast go żałować. Dziś myślę, że Kaczmarski miał rację. Za takie błędy jak zaangażowanie w budowę państwa wiecznej szczęśliwości drwina innego poety nie jest karą zbyt surową.

Wspominam to, gdy „Gazeta Wyborcza" inicjuje kampanię przeciw radnym Klimontowa, którzy nie chcą, aby ich krajan Jasieński był patronem szkoły. Emerytowany dyrektor tego liceum nazywa Jasieńskiego lewicowcem, który został zabity przez komunistów. Lewicowcami to byli Andrzej Strug, Bolesław Limanowski, Kazimierz Pużak, wybitni polscy socjaliści. Jeśli Jasieński to ofiara komunizmu, to Ernst Roehm jest ofiarą nazizmu. Nie porównuję obu postaci. Podważam logikę.

Rozumiem dyrektora, pasjonata literatury, nie rozumiem ogólnopolskiej gazety. „Rezygnacja Jasieńskiego ze stanowiska redaktora »Kultury Mas« była symbolem jego zerwania ze światem polskim i zanurzenia się w świecie radzieckim. Sowietyzacja, pisanie po rosyjsku nie stanowiły dla niego większego problemu" – pisze Marci Shore, uznana przez „GW" za wzór bezstronnego opowiadania o komunizmie.

Jasieński był ofiarą, ale czy jest  wymarzonym patronem dla szkoły w kraju, który z komunizmu  szczęśliwie wyszedł? Czy był  wzorcem?

Reklama
Reklama

Koledzy, jeśli znów nazwą was KPP, wczytajcie się we własną gazetę...

Ale mam wątpliwości. Ośmieszony bohater to socjalistyczny poseł do francuskiego parlamentu, a tak naprawdę zasługujący na karę burżuj. Jak to, myślę, przecież socjaliści pomagali ludziom i przyczynili się do reformy kapitalizmu. Co zabawne, ponieważ Ribandel i jego towarzysze mówią o socjalizmie, publiczność się śmieje jak z antykomunistycznych aluzji. Ja mam poczucie, że śmieje się na opak. Sztuka jest agitką, błyszczącą i kolorową.

Wspomnienie drugie, z lat 80. Wśród piosenek Jacka Kaczmarskiego poznaję i tę o Jasieńskim. Śpiewający poeta świetnie naśladuje manieryczny styl swojego bohatera, by w finale pokazać go jako ofiarę wielkiego Azjaty. Wydało mi się to zbyt okrutne. Kaczmarski podrwiwał z ofiary stalinowskich czystek („A tu trup, mój biedaczek, zmarł już całkiem na kość"), zamiast go żałować. Dziś myślę, że Kaczmarski miał rację. Za takie błędy jak zaangażowanie w budowę państwa wiecznej szczęśliwości drwina innego poety nie jest karą zbyt surową.

Reklama
Opinie polityczno - społeczne
Niezauważalne sukcesy rządu. Dlaczego ekipa Donalda Tuska sprzedaje tylko złe wiadomości?
Opinie polityczno - społeczne
Na decyzji Andrzeja Dudy w sprawie Roberta Bąkiewicza zyska Konfederacja
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: „Nasi chłopcy”, nasza prowokacja, nasza histeria
Opinie polityczno - społeczne
Nadciąga polityczny armagedon: Konfederacja i Razem zastąpią PiS i PO
Materiał Promocyjny
Sprzedaż motocykli mocno się rozpędza
Opinie polityczno - społeczne
Marek Migalski: Pożytki z Karola Nawrockiego
Reklama
Reklama