Janusz Palikot zmienia się z liberała w socjała i z socjała w liberała z prędkością światła. Swoim ludziom kazał wykrzykiwać w telewizyjnych debatach nieprzytomne oskarżenia skierowane przeciw wszystkim. Sam robił to jeszcze głośniej niż oni. Pojął to, czego nie pojęli liderzy SLD, że kluczem do sukcesu nie jest wieczne rytualne odcinanie się od Kaczyńskiego (któremu skądinąd zrobił kiedyś najwięcej krzywdy), ale bicie się z tymi, którzy są konkurentami do tego samego elektoratu. A raczej okładanie ich kijem po głowach.
Co ciekawe jednak, zwykle tak bardzo skora do mobilizowania czytelników przeciw wszelkim formom demagogii "Wyborcza" nie przestrzega przed "nowym Lepperem". Nie wzywa do kordonów sanitarnych. Nie żąda wyjaśnień od zaprzyjaźnionego polityka (przypomnę niedawny chichotliwy wywiad z Donatą Subbotko o Gombrowiczu i pośle Gosiewskim straszącym na włoszczowskim peronie). Nie ogłasza, że współrządy z nim będą katastrofą. Nie szuka na jego listach dziwnych biznesmenów i ludzi, którzy łamali prawo (a są tacy!). Wspomina o nich tonem rutynowego powiadamiania o oczywistościach, z którymi się nie dyskutuje.
Mieszanina Leppera i Zapatero (copyright by Piotr Gursztyn), dziś stojąca o krok od wejścia do parlamentu, dostaje taryfę ulgową. Od gazety, która nieustannie się na coś i na kogoś oburza i żąda tego samego od innych.
Coś dla kołtuna
Podobne stanowisko zajmują inne media. Owszem, mogą użyczyć swoich łamów tekstom osłabiającym lekko Palikota, w interesie głównego faworyta, czyli PO ("Wprost" drukujący zresztą, jak się zdaje, prawdziwy materiał o finansowych kłopotach winiarza z Biłgoraja). Ale wystrzegają się sądów wartościujących. Dlaczego?
Po części dlatego, że wymagałoby to walki na zbyt wielu frontach, nie całkiem czytelnych dla części czytelników. To prawda, w kwestiach społeczno- -ekonomicznych obecny Palikot zmienia się z liberała w socjała i z powrotem z prędkością światła. Ale zarazem ma przecież tak dobry kontakt z nowym typem wyborcy (lub potencjalnego wyborcy), którego nazwałbym antyklerykalnym kołtunem.