Znęcali się nad pierwszakami, urządzając im regularną kocówę. Podobno nawet posłowie Platformy i PiS biegali za nimi – cud, że nie do toalet – krzycząc: "Schowaj ogon!". Takie to koszarowe obyczaje zapanowały w parlamencie Najjaśniejszej.
Wszystko zaczęło się, gdy Robert Biedroń mówił o chwytach poniżej pasa. Kilku posłom się skojarzyło, a kiedy poseł pogubił się nieco w wyjaśnieniach, śmiechem wybuchnęli wszyscy. Biedronia najbardziej dotknęło, że wszystkim kojarzy się z seksualnością.
Robercie, nie gniewaj się, ale z czym, na Boga – jako aktywista gejowski – masz się kojarzyć?! Z doktorantem politologii, który nie wie, co to Konwent Seniorów? Znasz innego posła, który na wieść o tym, że został wybrany, opowiada prasie, że podkochiwał się w innym pośle i że ma już kilku na oku? A może angażowałeś się kiedykolwiek w sprawy ochrony środowiska, praw lokatorów czy stosunki polsko-czeskie? To ostatnie proszę wykreślić, bo wyjdzie, że i ja prowokuję.
Anna Grodzka boi się swojego pierwszego występu w Sejmie. Bo ją wyśmieją. Pani poseł się skarży, że media interesuje tylko jej płciowość, wypytują, jak obcina się członka i w ogóle jak ona teraz to wszystko robi. A ma przecież tyle do powiedzenia! Tylko dziennikarze dawaj w koło Macieju, to znaczy w koło Krzysztofa-Anny. Tydzień po moim wywiadzie, w którym z uporem godnym lepszej sprawy postanowiłem pytać o politykę, ukazała się rozmowa z nią w "Vivie". Tak, mają państwo rację, właśnie tak między kolanami a pasem. Zapewne siłą to z niej wyciągnęli, torturami wymyślnymi i wystawiając ją na oddech Ormianina.
Wandę Nowicką też potraktowano agresywnie. A istota ta o sercu gołębim – kto nie wierzy, niech poczyta, co i jak mówiła o minister Radziszewskiej w szczególe i katolikach w ogóle – z pewnością na taki despekt nie zasłużyła. Bo, proszę państwa, to już są inni ludzie. Oni przemiany doznali, jak nie przymierzając pewien wiecowy cham, którego nazwisko nigdy w tym miejscu nie padnie, dziś drapujący się w szaty subtelnego filozofa, albo też stacja telewizyjna dotychczas na wszystkie jego ekscesy łasa, teraz pałająca świętym oburzeniem i wydelikacona jak "Koncert życzeń" w telewizji Trwam.