Berlińskie przemówienie ministra spraw zagranicznych wywołało w Polsce burzę. Także na łamach "Rzeczpospolitej" liczni publicyści, a nawet liderzy partii opozycyjnych, poddali je gruntownej krytyce. Czy argumenty wykorzystywane przeciwko Radosławowi Sikorskiemu są jednak wewnętrznie spójne?
Nic nowego
Zacznijmy od kwestii podstawowej – federalizacji Unii. Krytycy ministra są tą wizją zdziwieni i oburzeni. Dlaczego? Czyżby nie zdawali sobie sprawy, że od samego początku proces integracji europejskiej jest stale pogłębiany, czy tylko udają, że nigdy nie byli tego świadomi? Polska przecież nie przystępowała do wspólnoty, której kształt został już raz na zawsze określony. Weszliśmy do Unii w trakcie mocno zaawansowanej przebudowy, mającej ją coraz bardziej dostosować do unii politycznej.
W swoim berlińskim przemówieniu Radosław Sikorski nie powiedział niczego nowego na temat federalizacji Unii poza tym, co już opublikował w 2007 r. w książce "Strefa zdekomunizowana". Wyraźnie stwierdził w niej, że "pożądana jedność europejska powinna polegać na tym, że uznajemy dodatkowy szczebel identyfikacji – z Europą – a nie na tym, że ta identyfikacja zastępuje wszystkie inne. [...] Amerykańskie przysłowie mówi, że jeśli coś wygląda jak kaczka i kwacze jak kaczka, to jest kaczką. Jeżeli więc instytucja ma swoją flagę, parlament, służbę dyplomatyczną, zalążki armii, wspólną politykę handlową, siły policyjne, politykę obronną, coś na kształt rządu – to ma cechy państwa federalnego, a zatem nim jest, choć może jeszcze nie wszyscy to dostrzegli".
Co więcej, w tym wywiadzie rzece Sikorski dodał, że jest zwolennikiem nowej europejskiej konstytucji, która "powinna być swego rodzaju statutem spółki akcyjnej, jaką w pewnym sensie jest państwo federalne, określającym zasady, którymi się ta spółka kieruje. Musi być nie tylko instrumentem dla biurokratów, ale także orężem obywatela, który dzięki niej będzie mógł się bronić przed nadmiernymi zakusami aparatu administracyjnego. Musi również w ostateczny i definitywny sposób opisywać architekturę Unii i zawarować te obszary, które po wsze czasy pozostaną w domenie państw członkowskich".
Poglądy Sikorskiego na rozwój Unii były od dawna doskonale znane szerszej publiczności i nie uległy zmianie. Zresztą do tej pory nikomu nie przeszkadzały – również Łukaszowi Warzesze, który wywiad z Sikorskim przeprowadził i który jest autorem "Strefy zdekomunizowanej".