Polityka kadrowa w spółkach Skarbu Państwa w gospodarce rynkowej (czyli od ponad 20 lat) przypomina nierozwiązywalny w PRL problem sznurka do snopowiązałek. Każdy kolejny minister deklaruje wolę zmian zmierzających do zapewnienia wysokiego standardu w doborze kadr do spółek, ich politycznej i towarzyskiej niezależności oraz merytorycznej przydatności. Do niedawna obowiązywało dyskretne – aczkolwiek stanowcze – odcinanie się od poprzedników. Było to o tyle uzasadnione, że każde wybory wyłaniały nową ekipę rekrutowaną z zasobów kadrowych zwycięskiej partii. Objęcie urzędu przez nowego ministra skarbu wyrażające się częściową lub całkowitą wymianą kadr przypisywano więc przesłankom ideowym.
Papierologia formalna
Tym razem po raz pierwszy wybory nie zmieniły układu rządowego, ale wymiana kadr idzie szerokim frontem. Osłabia to tezę o przesłankach ideowych na rzecz realizacji "pragmatyzmu środowiskowego". Oczywiście każdy z ministrów miał indywidualne preferencje, o które wzbogacał zasady wyboru politycznego. Dla jednych było to kryterium wykształcenia i relacji środowiskowych, dla innych – kryterium geograficzne, najczęściej związane z miejscem zamieszkania i towarzyskiej aktywności ministra.
Aby pogodzić ten wyraźnie prywatny charakter z fundamentem politycznym, każdy minister musiał dokonać stosownych zabiegów legitymizujących swe decyzje, czyli "papierologię formalną". Nie wdając się w szczegóły – warunkiem formalnym, który musi spełniać kandydat na członka rady nadzorczej nominowany przez ministra skarbu jest zdany egzamin po specjalistycznym kursie przygotowawczym. Źródłem tej praktyki pochodzącej z początku procesu transformacji wcale nie była troska o jakość kandydatów. Był to sposób na zarabianie dodatkowych pieniędzy przez słabo wynagradzanych pracowników ówczesnego Ministerstwa Przekształceń, którzy byli wykładowcami na tych kursach i egzaminatorami.
Od egzaminu można odstąpić, jeśli kandydat ma doktorat z ekonomii i prawa. Dlaczego przywilej ograniczono do reprezentantów tych dwóch kierunków, pozostaje tajemnicą.
Kabaret z certyfikatem
System "produkowania" kandydatów certyfikowanych egzaminem przybrał kabaretowy charakter. W zasobach MSP są dziesiątki tysięcy osób posiadających takie uprawnienie, co nie oznacza, że wszyscy spełniają choćby kryterium rozsądku. Obecny minister – jak się zdaje – stał się ofiarą tego absurdalnego sytemu.