Gonić króliczka czy złapać króliczka? Oto jest pytanie! Takie rozstrzygnięcie jest tym bardziej ważne, jeśli dotyczy spraw publicznych. W polityce niestety mamy do czynienia nazbyt często z gonieniem zamiast z łapaniem i są tego stanu różne przyczyny. W niektórych przypadkach to autentyczny brak innej możliwości w danym czasie, ale w innych po prostu łatwiej jest gonić króliczka. Aby go złapać trzeba mieć bowiem nieprzeciętne umiejętności, a jeśli już zadanie nawet się uda, to i tak pojawi się następny króliczek. Praca więc przynosi małe efekty pochłaniając duże nakłady. Jest w Polsce oto taki króliczek, który jest ścigany przez wiele lat, w trakcie wielu kadencji, w zasadzie przez wszystkie opcje polityczne.
Tym króliczkiem jest biurokracja. By złapać króliczka i zrobić z niego pieczeń na niedzielny stół, politycy co kilka lat chwytają w ręce broń, co się zowie deregulacja i jadą na polowanie. Jednym w tej dziedzinie udaje się więcej, innym mniej, ale w zasadzie nadal nic się nie zmienia. Polski króliczek biurokracji nadal ma się nieźle pasąc się na łąkach wciąż rozrastającego się prawa. Paragrafy tu, paragrafy tam, żyć nie umierać. Mnożą się więc nam w tym dobrobycie króliczki na potęgę, bez żadnej szkody dla swojej populacji. Kolejne też zastępy polityków mają w naszym kraju, co robić i o co (z czym) walczyć.
Jakie są przyczyny takiego stanu rzeczy i co należałoby zrobić, by wreszcie królik w potrawce znalazł się na niedzielnym stole? Wydawałoby się, że odpowiedź jest trudna, a rozwiązanie niemożliwe. Na szczęście jest inaczej, ale trzeba podjąć się wielkiego wyzwania, aż w dwóch dziedzinach – stanowienie i stosowanie prawa. Zanim jednak przejdę do przygotowania polowania, a więc określenia charakterystyki koła łowieckiego, analizy topograficznej terenu oraz identyfikacji stanu pogłowia królików, to najpierw refleksja generalna.
Wielogłowa hydra
W Polsce nader często słyszę, że deregulacja prawa jest kluczem do sukcesu polskiej gospodarki. Od tego procesu zależy wszystko. Jest to stawianie sprawy na głowie. Myślenie, że jak poprawimy jedną, czy drugą ustawę, że jak zderegulujemy jedną, czy drugą dziedzinę, to nagle będzie rozkwit, jest pozbawione ekonomicznych podstaw. Nie będzie bowiem żadnego rozkwitu, jeśli nie będziemy kompleksowo tworzyli podstaw upragnionego przez nas wszystkich rozwoju. Gospodarka to system naczyń powiązanych.
By się rozwijała, równolegle trzeba spełnić ogromną ilość różnych, ważnych i niezależnych od siebie warunków. Muszą być zdrowe finanse o niskim długu sektora publicznego i niskim wskaźniku deficytu budżetowego. Muszą być realizowane zadania inwestycyjne w infrastrukturę: i tę kolejową, i tę drogową, i tę lotniczą, i tę telekomunikacyjną. Muszą być podejmowane zadania w zakresie ochrony środowiska, firmy bowiem muszą mieć gdzie zrzucać ścieki i wywozić śmieci. Musi być zagwarantowany dostęp do źródeł energii, a więc należy umożliwiać realizację inwestycji tak w wytwórczość jak i przesył. Muszą być podejmowanie i wdrażane kolejne instrumenty wsparcia małych i średnich przedsiębiorstw, także w ich ekspansji za granicę. W końcu muszą być tworzone warunki dla rozwoju innowacyjnej gospodarki opartej na wiedzy...