Obserwując działania PSL – i nie chodzi tu o ostatnią aferę albo nie tylko o nią – trudno nie zadać oczywistego pytania, co odróżnia PSL jako partię polityczną od PSL jako grupy interesu. Różnice definicyjne są oczywiste, partia polityczna to organizacja, której celem jest przejęcie władzy, natomiast grupa interesów to podmiot, którego celem jest wywieranie wpływu na władzę (bez jej przejmowania), m.in. przy pomocy lobbystów (z założenia to nie są politycy).
Sytuacja, w której grupa interesów przejmuje władzę/część władzy, to sytuacja w demokracji liberalnej nieco dziwna, choć prawnie nie zakazana. Takie założenie wyjaśniałoby jednak, dlaczego PSL, mimo zwykle ponurych prognoz przedwyborczych, wybory wygrywa.
W każdej demokracji, obojętnie, młodej czy z tradycjami, istnieją dobrze zorganizowani nieliczni, których zwykło się nazywać grupami interesów. Cechą niektórych z nich, jak np. związków zawodowych, producentów tego czy owego albo korporacji zawodowych, jest wywieranie wpływu na decydentów w celu uzyskania tzw. renty politycznej. Dzięki temu dana grupa interesu uzyskuje korzyści wskutek decyzji politycznych (ustawy, rozporządzenia, pomniejszej wagi rozstrzygnięcia administracyjne). W ten sposób grupy realizują własne, partykularne cele.
Niektóre grupy interesu realizują cele społeczne, kolektywne, które mają służyć dobru wspólnemu. To np. organizacje ekologiczne zabiegające o wprowadzenie regulacji dotyczących ochrony środowiska naturalnego czy grupy dążące do obrony i rozszerzenia praw obywatelskich. Tutaj interes partykularny ma ustępować dobru wspólnemu. Trudno w tym przypadku mówić o rencie politycznej, bo potencjalne zyski dotyczyć będą wszystkich, a nie garstki wybranych.
Można spotkać również grupy hybrydowe, które działają dla dobra wspólnego, ale jednocześnie stanowią doskonałe miejsce dla realizacji partykularnych interesów wybranych jednostek, w naszym kraju są to Ochotnicze Straże Pożarne (OSP) skupione w Związku Ochotniczych Straży Pożarnych Rzeczpospolitej Polskiej (ZOSP).